Polski sport
Polski sport
Stare polskie powiedzenie:” ryba psuje się od głowy” jest zawsze aktualne.
Pasuje faktycznie do wszystkich dziedzin działalności ludzkich.
Nie inaczej jest z zarządzaniem, gdzie niejeden z nas przekonał się na własnej skórze co oznacza praca z mądrym lub … nie tak mądrymi szefami czy właścicielami firm.
Nie inaczej jest w przypadku zarzadzania państwa.
Oczywiście nie będę się w tym przypadku mieszał w spawy polityczne i ograniczę się do administracji sportu.
Polska należy do krajów o bardzo dobrze zorganizowanym systemie sportu i kultury fizycznej.
W okresie wielkich przemian społeczny na początku lat 1990-tych był jako jeden niewielu krajów postkomunistycznych w stanie manewrować tak, aby nie wylać przysłowiowego „dziecka z kąpielą”.
Co mam mam myśli?
Otóż totalitarny system sportu sprawdził się w latach powojennych i ówczesna propaganda przez lata ukształtowała potrzebę kultury fizycznej i sporty w systemie wychowawczym. Oczywiście – logiczną konsekwencją takiego podejścia była kontynuacja tego typu działalności również w sporcie wyczynowym.
Inne kraje post-komunistyczne jak Bułgaria, Węgry, Rumunia itd., zerwały z tym modelem całkowicie i – zniknęły z areny sportowej.
Nie chcę chwalić systemów, chcę pochwalić ludzi, którzy zauważyli dobre strony w złych sytuacjach, wykorzystali je z korzyścią dla społeczeństwa.
Polska miała szczęście do dobrych ministrów sportu.
Zaryzykuje stwierdzenie, że najlepszym w historii Polski ministrem sportu był Witold Bańka.
Był, bo już nie jest. Otóż od nowego roku prezydentem WADA (Światowej Agencji Antydopingowej) będzie nie kto inny jak właśnie … Witold Bańka.
Jeszcze praktycznie nie objął swojego stanowiska (zacznie od 1 stycznia 2020), to jednak wiele jego wypowiedzi już teraz zrobiły wrażenie na świecie.
Chodzi o ostatnia decyzję wykluczanie Rosji z ruchu olimpijskiego ze względu na działalność dopingową.
Jak stwierdził Witold Bańka, a trudno nie zgodzić się tym stanowiskiem, że decyzje Komitetu Wykonawczego WADA w sprawie Rosji, to są “najtwardsze sankcje w historii światowego sportu”.
Z kolei nie tylko Rosja „szczyci” się niechlubną sławą w tym obszarze sportu.
Sprawa dopingu wiąże się przecież z ogólnym podejściem do życia wśród różnych społeczeństwa.
Na uwagę, że przybywa głosów wskazujących, iż walka z dopingiem jest nie do wygrania odpowiedział, że “tak jak nie jesteśmy w stanie wyeliminować przestępstw z życia codziennego, tak nie wyeliminujemy definitywnie dopingu ze sportu”.
Dodał, że „Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie oszukiwał. Ale możemy sprawić, żeby system kontroli był skuteczniejszy i żeby – paradoksalnie – tych afer wybuchało więcej. To smutne, kiedy przyłapujemy oszusta na stosowaniu dopingu, zwłaszcza jeśli ma znane nazwisko. Ale to też dowód, że ten system działa, bo ktoś go złapał, ktoś mu udowodnił winę. Choćby po latach”.
To stwierdzeni wskazuje od razu, jakim dobrym wyborem jest były minister polskiego sportu na szefa tej wielkiej międzynarodowej organizacji.
Zaraz po ty wykazał swą mądrość mówiąc: „Przed Trybunałem Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie całkowite wykluczenie Rosji mogłoby się nie obronić. Mogłoby dojść do znacznego złagodzenia sankcji albo w ogóle ich odrzucenia. Trzeba też pamiętać, że jedną z głównych misji WADA, oprócz ścigania dopingowiczów, jest chronienie czystych sportowców. Jak wytłumaczyć 15-letniej gimnastyczce, że nie może być olimpijką, nie może spełnić swoich marzeń, tylko dlatego, że urodziła się w Rosji i jej starsi koledzy byli zamieszani w system dopingowy?
Polski sport nie pozostał „bez głowy” na długo.
W ubiegłym tygodniu Premier Mateusz Morawiecki przedstawił nową minister sportu. Jest nią Danuta Dmowska-Andrzejuk.
Według Morawieckiego – „To utytułowana szpadzistka, silna i zdecydowana kobieta sukcesu, (Zdjęcie Dmowskiej-Andrzejuk) oraz błyskotliwa rozmówczyni.
Można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że Danuta Dmowska-Andrzejuk jak mało kto ma złote ręce do sportu. I oby tak pozostało!”
Życzmy jej więc sukcesu na tym trudnym polu działania!