Polityka w sporcie
Polityka w sporcie
Umówmy się od razu – polityka w sporcie to nic nowego.
Od zarania dziejów ludzie walczą między sobą. Zresztą nie tylko ludzie, bo praktycznie wszystkie żyjące organizmy, włączają rośliny.
Chodzi o przestrzeń życiową, zabezpieczenie podstawowych potrzeb, a potem kolejne szczeble – bycia lepszym i ważniejszym czy bogatszym od innych.
Taka jest ludzka natura i jej się nie zmieni. Można – chwilowo – pod strachem, ale nie na długo.
Jednak zawsze i wszędzie, wśród ludzi chodzi przede wszystkim o pieniądze i wpływy.
Sport jest nic innym tylko „życiem w pigułce”.
Wszystko zdarza się szybciej i bardziej wyraziście. Także i tu chodzi przede wszystkim o pieniądze i wpływy.
Wszyscy możni świata zawsze i wszędzie wykorzystywali sport dla swoich tych wpływowych celów.
Sportowcy o tym wiedzieli i również wykorzystywali nadarzające się okazje.
Niekiedy jednak pewne decyzję, niby dla „ogólnego dobra” krzywdzą pojedynczych zawodników – i właśnie o tym chce dziś pisać.
Rosją została wyrzucona z regularnego ruchu olimpijskiego. Przyczyną była regularna, państwowa, akcja dopingowa, która przyniosła morze medali podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Soczi w 2014 roku.
Rosjanom, oczywiście – tak jak innym państwom goszczącym olimpijczyków, zależało na pokazaniu swojej publiczności , że ich sport jest tak dobry,jak i życie w danym kraju
Te rpropagamndowe podejścia zaczęły się na dobre w czasach panowania Hitlera w Niemvzech i tak przez Moskwę 1980, Los Angeles, Seul, Sydney, Ateny czy Pekin i Brazylię – do dziś.
Badania dopingowe w Rosji w 2014 roku były, co tu dużo mówic – farsą. Putin chciał się pokazać z jak najlepszych stron: organizacyjnych i sportowej – i sam doskonale wiedział (może nie sam, ale jego daradcy), co należy zrobić, aby takie cele osiagnąć.
Ale, jak wiadomo, wiele przestępstw, szczególnie tych na wiekszą skalę mają „zaplątanych” w te skorumpowane działalności wielu ludzi, a którz lub niektórzy, chcą upiec dodatkowy chleb na własny pożytek – i tak też się stało.
Międzynarodowe organizacje wykonały różne „ruchy”, aby wykazać się antydopingową daktywna działalnością, ale decyzje MKOL czy innych federacji są dziecinnie śmieszne i zupełnie nieskuteczne.
IAAF – czyli Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki postanowiła wykazać się bardziej, więc, jak zwykle, wylała dziecko razem z kapielą.
Postanowiła zakazać startów poza granicą Rosji wszystkim zawodnikom i zawodniczkom. Ot tak – na wszelki wypadek. Winny czy niewinny – wszystkich do tego samego wora.
W międzyczasie, w Kenii, w cudownym kraju dla biegów długich okazało się nagle, że cała masa najlepszych biegaczy świata jest podejrzana.
Kenia prze lata była uznawana za coś szczególnego i jej biegacze – jako legendy.
Okazuje się, że skoro ludzie maja dwie nogi, jedno serce, to jednak maja również swoje ułomności, nie tylko talenty.
W ciągu ostatnich dwóch lat zdyskwalifikowano ponand dwadzieścia biegaczek i biegaczy za stosowanie dopingu.
Okazje się jednak, że cała kenijska federacja nie jest zdyskwalifikowana tak, jak rosyjska i Kenijczycy w dalszym ciągu biegają po świecie i zarabiają szmal.
Nie jestem obrońcą rosyjskich praktyk, broń Boże, ale uawżam, że wszystkich przestępców powinno się karać na równi i sprawiedliwie.