Zaduszkowe wspominki – Polskie cmentarze w Kanadzie
Zaduszkowe wspominki – Polskie cmentarze w Kanadzie
Święto Zmarłych. Dzień pamięci. Czas refleksji… Kiedy zbliża się ten dzień, zawsze wyciągam z szuflad i segregatorów setki zdjęć, najróżniejsze notatki, artykuły, wywiady oraz odkurzam opasły skoroszyt zatytułowany „DOKUMENTACJA POLSKICH CMENTARZY W KANADZIE”. Przeglądam. Czytam. Poddaję się zadumie…
Mocny Boże, ileż tych cmentarzy, ile grobów, na których od dawna już nikt nie zapala świeczek, nawet w Zaduszki! „Tu spoczywa Feliks Yantha…”, „tu Albert Cashubec…”, „tu spoczywa ś.p. Mikołaj Kasprzyk”, „Nowickie, Przednówki, Jeżowscy, Jurkowscy…” Tysiące, tysiące… W prowincjach: Ontario, Manitoba, Saskatchewan, Alberta… Od Atlantyku po Pacyfik. A każda mogiła – to wychodźczy, tułaczy i jakże ciężki polski los. Często dramat, czasami tragedia. Łzy i tęsknota. Za najbliższymi. Za czasem minionym. Za krajobrazami pozostawionymi w Ojczyźnie skąd wywędrowali do Kanady; z Kartuz, Lipienia, Tarnopola, Zbaraża, Dobrowodów…
Raport
Pamiętam swój pierwszy wyjazd „w Kanadę”. Byłem wówczas stypendystą The Royal Canadian Geographical Society i dla tej prestiżowej organizacji w Kanadzie, opracowywałem dokumentację: „The Polish Geographical Names in Canada”, czyli „Polskie nazwy geograficzne w Kanadzie”.
Na pytanie przyjaciół: – Kiedy wrócisz? – wzruszałem ramionami. – Może za miesiąc, może za dwa? Wróciłem po przeszło trzech, odwiedzając kilkanaście polskich osad w Manitobie, Saskatchewan, Albercie i przejeżdżając w sumie 18,5 tysiąca kilometrów. W Polonii, Wiśle, Krakowie, Dobrowodach… zdając sobie sprawę, że historia każdej osady spoczywa na cmentarzu, zacząłem odczytywać ją z epitafiów nagrobków. Wtedy też stwierdziłem, że tysiące grobów naszych wychodźców jest całkowicie zapomnianych, często już bezimiennych, i że nie da się ich ocalić. Niszczy je czas i brak ludzkiej pamięci. Że jedynym ich ratunkiem jest wykonanie dokumentacji fotograficznej i opisowej.
Po powrocie sporządziłem: „Raport o polskich cmentarzach w Kanadzie”, na który składało się kilkaset fotografii oraz opis o stanie polskich cmentarzy w Kraju Klonowego Liścia („Raport…” prezentowany był w Ottawie, Montrealu, w Warszawie -Duszpasterstwo Środowisk Twórczych oraz w Lublinie na KUL).
Pisałem też w prasie polonijnej, że „chcąc ocalić polskie cmentarze od zapomnienia, należy dokonać spisu wszystkich polskich cmentarzy w Kanadzie oraz opracować ich dokumentację fotograficzną i opisową…”. Że „utrwalenie i zachowanie dla przyszłych pokoleń materialnych świadectw życia naszych poprzedników to dowód naszej kultury, nas żyjących, kultury będącej częścią tych samych korzeni, z których wyrośli ONI…” Etc.
Zdjęcia i biogramy
Apele te nie pozostały bez echa. Opracowaniem dokumentacji polskich cmentarzy w Kanadzie zainteresował się Kanadyjsko-Polski Instytut Badawczy, na czele z jej ówczesnym szefem Rudolfem Koglerem, który bardzo gorąco zachęcał mnie do kontynuowania pracy. Wyruszyłem więc po raz drugi w tak zwany teren (przejechałem 9,5 tys. kilometrów). Później po raz trzeci (11 tys. kilometrów), już nie sam – w wyjeździe, którego trasa wiodła przez północne części Alberty, Saskatchewan i Manitoby – dzielnie sekundował mi i znosił trudy wyprawy Czarek Stelmaszewski.
W sumie, w poszukiwaniu polskich cmentarzy w Kanadzie przejechałem 39 tys. kilometrów (prawie obwód kuli ziemskiej!). Wykonałem dokumentację 67 polskich cmentarzy, w tym szczegółową dokumentację „kwatery polskiej” w Saint-Sauveur w prowincji Quebec oraz najstarszego cmentarza w Wilnie na kanadyjskich Kaszubach. „Wykręciłem” 347 rolek filmów, co równa się 8328 zdjęć!
Dopiero teraz, patrząc z perspektywy lat zdaję sobie sprawę z ilości tego materiału. Do tego dochodzą zdjęcia polskich kościółków, archiwalia, biogramy ludzi (generałowie, dyplomaci, inżynierowie, ludzie kultury i sztuki)… Pełne teczki, segregatory, szuflady!
Przed Zaduszkami odkurzam je, niczym zapomniane karty historii.
Epitafia
z kaszubizmami
W 1858 roku przybyła do Kanady pierwsza zwarta grupa polskich osadników. Kilkanaście rodzin z Kaszub – uciekinierów przed pruskimi prześladowaniami. Zamieszkali w Ontario, gdzie nadano im ziemię. Tu założyli osadę Wilno. Po latach, z ogromnym trudem – byli to przecież ludzie biedni, którzy przywieźli w swych tułaczych workach trochę ciuchów i nadzieję na lepsze jutro – wybudowali kościółek pod wezwaniem św. Stanisława Kostki. Obok powstał cmentarz.
Dzisiaj, w tak zwanym „Kaszubskim trójkącie w Kanadzie”, na cmentarzu w Wilnie, Barry’s Bay, Round Lake Center coraz trudniej znaleźć epitafia tchnące rodowitymi kaszubizmami. Ale jeszcze są : „ Tu spociwa Franciszek Rekowski, urodzoni 1897-1923”, „tu spoci wa Leon Kubiszewski”, „u rodzieł się”, „stary 25 lat”, „prosien i o Zdrowaś Maria”… „ Tu spociwa Adam Całka urodzoni 1840, u mar 18 marca 1917”. Trwają, chociaż na popękanych nagrobkach, na zniszczonych krzyżach.
Dobry Polak i katolik
Po Kaszubach, na przełomie wieków ruszyły kolejne fale polskich osadników „za chlebem” tworząc na kanadyjskiej prerii kilkadziesiąt osad, takie jak Dobrowody, Kowalówka, Tarnopol, Zbaraż, Komarno, Wisła, Kraków, Polonia… Niestety, z czasem, kiedy zabrakło już polskich pionierów, bo jest czas życia i czas umierania, a kolejne pokolenia polskich farmerów poprzenosiły się do miast, pozostały jedynie opustoszałe kościółki i cmentarze. Świadectwa obecności tych, którzy w ciężkim trudzie kładli podwaliny pod dzisiejsze życie Kanady i Polonii kanadyjskiej.
„ Tu spoczywa śp. Józef Moneta, urodził się dnia 22.1.1865 – Buczacz – Tarnopol -Polska, zmarł dnia 18.1/1.1941”- inskrypcja ta widnieje na nagrobku, na polskim cmentarzu w Hadashville w prowincji Manitoba. Ktoś wypisał ją czarną farbą, która przez lata popękała i wypłowiała… Obok w gęstych, krzakach – połamane tablice, spróchniałe krzyże i stary nagrobek, gdzie kilkadziesiąt lat temu ktoś w bólu (ojciec?, matka?), drżącą ręką po stracie ukochanej córki, wyrył w świeżym betonie: „Juzefa Benczarska żyła liat 17”.
W Polonii (Manitoba), gdzie na końcu drogi, biegnącej zaraz za osadą, otwiera się krajobraz na całą dolinę Huns – pochylone ze starości krzyże i tablice nagrobne z epitafiami prostymi jak życie farmera, który poprzez swą codzienną ciężką pracę z preryjnych ugorów stworzył pszeniczny spichlerz Kanady, głoszą: „Św. Pam. Tu spoczywa Franciszek Wabich, umarł 9 lipca 1926, lat 65, Pozostawił żonę Józefę, 4 córki”, a pod spodem: „Dobry Polak i katolik”. Wyżej na zboczu doliny spoczywa: „Józef Szucki, Ojciec 9 synów i 6 córek. Pomar 5 lipca 1956. Prosi o zdrowaś Marya”. Obok spoczywają prochy żony: „Katarzyna Szucka, Matka 6 córek i 9 synów…”
Gdzie córki się dzisiaj podziewają, gdzie synowie? Któż to wie? Kogóż by o to pytać, gdy drzwi miejscowego kościółka, pod wezwaniem św. Jadwigi otwierane są tu od „wielkiego dzwonu”?
W Ladywood (Manitoba), przyczepiona do cmentarnej bramy dykta, pomalowana kiedyś na czarno ze srebrnymi literami, wita po polsku wersetem: „Czym ty jesteś, ja byłem, czym ja jestem, ty będziesz”. Za bramą – cmentarz. Od frontu nagrobki świeże, zadbane. Dalej w tyle, w krzakach, wśród głogów, dzikiej róży i zielska – najstarsze, pierwszych polskich osadników z polskimi epitafiami. Odczytuję ich nazwiska: Burzmińscy, Polkowscy, Trojanowscy, Lachowscy, Modrzejewscy, Przednówki… „Tu spoczywa ś.p. Agnieszka Szajewska urod. 11stycznia 1862, um… 2 lipca 1929. Niech jej ta obca ziemia lekka będzie”. „Tu spoczywa Józef Mazur ur. w Suchowoli, pow. Brody r.1885, um. 1926”.
Takie i podobne epitafia, najczęściej po polsku, chociaż często z błędami, spotyka się na wiejskich cmentarzykach w preryjnych prowincjach Kanady. W osadach, gdzie przed laty mieszkali pierwsi polscy osadnicy, gdzie wznosili chaty i ziemianki, gdzie siali i orali, zbierali plony, gdzie w pobliskim kościółku, który własnoręcznie wybudowali, wznosili modły i śpiewali: Boże coś Polskę…”, gdzie rodzili się i umierali.
***
Cmentarze – to historia danej osady i najbliższych okolic, a dla nas mieszkających poza Polską, to dzieje wychodźstwa, a krzyż, nagrobek na polskim cmentarzyku – to księga, z której czyta się zamknięte karty życia człowieka, jego dni, tygodnie, miesiące… Jego radości i smutki.
Niechaj odpoczywają w Pokoju, a Ziemia Kanadyjska im lekką będzie…
Tekst i zdjęcia:
Stanisław Stolarczyk