W komnatach królowej
W komnatach królowej
Futbol jest królem sportu. Nawet ja, totalnie zakochany w lekkiej atletyce „nieszczęśnik” z tym stwierdzeniem w pełni się zgadzam.
Jednak, jeśli chodzi o królowa – to jest nią lekka atletyka.
Nie ma większego sportu olimpijskiego niż właśnie ona. Wtedy to miliony ludzi śledzą w napięciu zmagania w biegach, skokach, rzutach. Co tu dużo mówić – jest to uczta dla koneserów.
Igrzyska olimpijskie w Tokio zbliżają się wielkimi krokami i, oczywiście, dają o sobie znać na arenach międzynarodowych już teraz.
Zacznę od tej strony oceanu i od najkrótszego dystansu.
Jamajska sprinterka Shelly-Ann Fraser-Pryce na mityngu w Kingston pokonała 100 metrów w 10,63.
Ta stumetrówka w stolicy Jamajki rozgrana była przy sprzyjającym wietrze (+1,3 m/s), a rywalki były dla Shelly-Ann Fraser-Pryce tylko tłem. Druga na mecie Natasha Morrison uzyskała 10,95, a trzecia Kashieka Cameron – 11,39.
Szybciej od Fraser-Pryce w historii biegała tylko Florence Griffith-Joyner, która w swej karierze uzyskiwała 10,49 (rekord świata), 10,61 i 10,62. Kiedy Amerykanka tego dokonywała Fraser-Pryce miała… zaledwie rok.
Kilka słów o niej: 34-letnia jamajska biegaczka ma już w dorobku 6 medali igrzysk olimpijskich, ale nie zanosi się na to, że na tym poprzestanie.
Zawodniczka ta staje na olimpijskim podium stumetrówki nieprzerwanie od igrzysk w Pekinie w 2008 roku, gdzie zdobyła złoto.
Cztery lata później w Londynie również stanęła na najwyższym stopniu podium.
W 2016 roku w Rio musiała zadowolić się brązem, ale w Tokio z pewnością jej apetyt ma medale będzie znacznie większy. Gdyby znów wygrała zostałaby pierwszą sprinterką, która trzykrotnie na igrzyskach sięgała po złoto.
Przeskoczmy teraz do najdłuższego, rozgrywanego na bieżni, dystansu: 10 km.
I tutaj znów wielki wyczyn Sifan Hassan. Jedna z najlepszych lekkoatletek w historii tej dyscypliny pobiła rekord świata niesłychanym wręcz wynikiem 29:06.82.
Dotychczasowy najlepszy wynik poprawiła o dziesięć sekund.
A oto kilka słów o tej zawodniczce.
Otóż ta etiopska Holenderka to rekordzistka świata na 1500 m i złota medalistka biegu na 10 000 m w mistrzostwach świata w 2019 roku w Katarze. Oprócz tego wywalczyła dwa brązowe medale olimpijskie w Pekinie w 2015 roku (na 1500) i dwa lata później w Londynie (na 5 km).
Hassan urodziła się w Etiopii, ale w 2008 wyemigrowała z Afryki do Holandii i od listopada 2013 jest jej reprezentantką.
A teraz – trochę z polskiej niwy: wcześniej, w Chorzowie rozegrano Drużynowe Mistrzostwa Europy.
Już w sobotę reprezentanci i reprezentantki Polski pokazali się z bardzo dobrej strony, mimo, że w wielu rożnych powodów zabrakło na starcie aż osiem międzynarodowych, polskich gwiazd.
Przy chłodnej pogodzie reprezentacja zajmowała na półmetku drugie miejsce.
Za to niedziela była piękna dla polskich lekkoatletów na Śląskim! Po niezwykle zaciętej rywalizacji do ostatniej konkurencji, reprezentacja Polski sięgnęła po złoty medal tych niezwykle popularnych zawodów. To już drugie z rzędu zwycięstwo!
Nie dość tego: również w niedzielne południe, European Athletics poinformowało, że Stadion Śląski będzie w 2028 roku gospodarzem lekkoatletycznych mistrzostw Europy. To wielki sukces polskich władz.
I tu, z tej strony oceanu, chciałbym pogratulować mojemu koledze po fachu, doktorowi Henrykowi Olszewskiego, niezwykłej skuteczności w prezesowaniu Polskiemu Związkowi Lekkiej Atletyki.
Na zakończenie – trochę historii.
Jeśli chodzi o rekordy świata, to w polskim sporcie notuje się je od czasów pięknej Haliny Konopackiej, mistrzyni olimpijskiej z Amsterdamu.
Właśnie upłynęło 96 lat od ustanowienia przez nią pierwszego rekordu świata w rzucie dyskiem, a wyczyn ten wypada traktować jako polskie otwarcie rekordowej serii w ujęciu wszystkich dyscyplin sportowych.