Mięsożercy
Mięsożercy
Już od wczesnych lat szkolnych wpajano nam przekonanie, że człowiek jest wszystkożerny, czyli że jada mięso zwierząt, warzywa, owoce itd.
W rzeczywistości jednak jesteśmy stworzeni do wegetarianizmu, tak jak nasi …”kuzyni” – małpy: goryle, szympansy afrykańskie, orangutany azjatyckie, które spośród ssaków są nam najbliższe.
Tylko że człowiek jest „jedynym zwierzęciem”, które potrafi zamieszkiwać cały ziemski glob. W epoce lodowej, gdy roślinność nieomal wyginęła, człowiek musiał przystosować się i odżywiać mięsem zwierząt. Wprawdzie my mówimy, że „pracujemy na ten chleb powszedni”, ale Anglosasi, Francuzi i inni mawiają, że „zarabiają na swój befsztyk” lub, że „bronią swego befsztyka”. Europejczycy i Amerykanie są „mięsożerni”. W Indiach – wiadomo – większość ludności nie bierze mięsa do ust. Zabrania tego religia i wiara w reinkarnację, czyli przechodzenie dusz. Jak tu np. jeść „świętą krowę”. W której może być dusza matki czy babki ? Wiadomo, że gdyby w Indiach wybić wszystkie małpy, to nie byłoby głodujących ludzi. Rząd próbował wynająć człowieka, który by zechciał strzelać do tych – bardzo zresztą dokuczających ludziom – zwierząt. Ale praktycznie biorąc – taki myśliwy się nie znalazł. Najprymitywniejszy nędzarz potrafi czuć obrzydzenie do uczonego Kanadyjczyka, Amerykanina czy Europejczyka, gdyż ten jest „zjadaczem padliny”, „trupożercą”… Wystarczy, że cień „trupożercy” padnie na jedzenie głodnego Hindusa, by już tego posiłku nie tknął.
Większość Hindusów to wegetarianie lub jarosze. Ale i wśród jaroszy są tacy, którzy do ust nie wezmą jajka zapłodnionego, to jest od stada kur, którym przewodzi kogut !. Przecież w zapłodnionym jajku jest życie, więc może być czyjaś dusza.
Jeśli ktoś próbowałby uważać, że te wierzenia „są śmieszne”, niech pomyśli, że dla Hindusów nasze wierzenia katolickie mogą być bardziej śmieszne, a nawet oburzające.
Zresztą nie trzeba być Hindusem i wyznawać tamtejszej wiary, aby być wegetarianinem czy jaroszem. W krajach anglosaskich jest liczna społeczność tzw. Kwakrów, którzy też są wegetarianami. I to przestrzegają tak ściśle reguł, że np. nie zjedzą deseru opartego na żelatynie pochodzenia zwierzęcego. Jeśli żelatyna jest pochodzenia roślinnego, np. z alg – wówczas wszystko w porządku. Mogą zjeść deser ze smakiem.
Jest też wiele osób – także u nas – które nie należąc do żadnej z sekt, dobrowolnie chcą być wegetarianami. Może najsłynniejszym wegetarianinem był G.B. Shaw (1856-1950), słynny dramatopisarz, krytyk, publicysta, przez wiele lat najsłynniejszy angielski pisarz teatralny o nieprzeciętnym zdrowiu, umyśle, temperamencie….szczególnie zawsze podziwiany przez kobiety. Pewnego razu zapytany przez czytelnika : co jest mu łatwiej prowadzić : samochód czy kobietę – odpowiedział bez namysłu „nie wiem, nie posiadam samochodu …” Wracając do tej barwnej postaci, słynne jest do dziś jego porównanie „Wsadźcie do ziemi barana i żołądź – mawiał– i co zobaczycie po roku ? Z barana będzie zgnilizna, a z żołędzia wyrasta powoli wspaniały dąb”. Powtarzał też, że : „trupów nie jada” i swoje niezwykłe zdrowie, błyskotliwą inteligencję, humor itd. zawdzięcza właśnie temu, że nie jada padliny.
Statystyki prowadzone wśród długowiecznych w d.ZSRR, USA, Japonii wykazały jednak, że tylko około 9% wśród setek tysięcy ankietowanych osób zdrowych i aktywnych po 80 roku życia – było jaroszami lub wegetarianami. Ale też prawdą jest, że nigdy nie jadali mięsa w nadmiarze, a raczej właśnie niewielkie ilości i od czasu do czasu.
Mięso jest żywnością bogatą w białko, zawiera go od około 15 do około 20%. Zawiera też tłuszcze w bardzo zmiennych ilościach oraz sporo soli mineralnych (np. podroby są w nie bardzo bogate). Z witamin najwięcej jest z grupy B. Praktycznie biorąc, nie ma węglowodanów. Ale zawiera 2-3% tak zwanych substancji wyciągowych, w skład których wchodzą puryny, kwas mlekowy, cholesterol (aż 2.4 g w mózgu wołowym) itd. Poza tym mięso jest kwasotwórcze (prócz mięsa końskiego, które ma +3). Kwasowość mięsa oznacza się od mniej więcej –8 dla podrobów cielęcych do –23 dla tłustego drobiu, czy –38 dla surowej wołowiny, na przykład tatara.
Stąd w dietetyce bywają przeciwwskazania przy spożyciu mięsa. „Od mięsa się chudnie” – mówią jego zwolennicy i maja w dużym stopniu rację. Ilość kalorii w 100 g mięsa zależy głównie od zawartości w nim tłuszczu. Niemniej 100 g drobiu dostarcza przeciętnie około 200 kalorii, befsztyk – 300 kalorii, wieprzowina – około 250 kalorii itd. Dla ciekawości poinformuję zwolenników konsumowania pierogów, że 3 pierogi z kartoflami i serem dostarczają także niebagatelną ilość 250 kalorii i około 8 g tłuszczu. Wiemy, że 1 g białka daje 4.4 kalorii, 1 g tłuszczu – 9.3 kalorii, 1 g węglowodanów – 4.1 kalorii. Ale w naszym organizmie kalorie są nieco inaczej przyjmowane , niż gdy oblicza się je laboratoryjnie. W rezultacie trawienia, resorpcji i wzmożonej przemiany materii z białka otrzymuje nasz organizm nie 4.4 ale 2.8 kalorii, z tłuszczu – nie 9.3 ale 8.5 kalorii, z węglowodanów – nie 4.1 ale 3.6 kalorii. Choć liczby te są już bardzo pocieszające i wiele wyjaśniają (np. to , że od mięsa się chudnie , a od tłuszczów i słodyczy tyje), to jednak – bez złudzeń ; na ogół w mięsie jest dość tłuszczu, który tuczy, a przy nadmiarze białka organizm potrafi doskonale przerobić je na tkankę tłuszczową.
Warto zadać sobie pytanie – kto może jadać mięso ? Wszyscy dorośli, w ilości 100-150 g dziennie, obliczając inaczej na 1 kg wagi ciała trzeba organizmowi dostarczyć 1 g białka dziennie. Starsi ludzie, których organizm gorzej przyswaja białko, potrzebują go więcej, bo 1.5 g dziennie na 1 kg wagi ciała. Z dziećmi trzeba postępować według wskazówek lekarza. Na ogół od ok. pół roku można dawać soki, wywary z mięsa, rozcierane papki (np. z wątróbki itp). Od roku – mięso mielone (choćby z puszek, gotowe mieszanki), a gdy dziecko ma ząbki, dobrze jest, jeżeli nimi gryzie i żuje. Młodzieży daje się około 200 g mięsa dziennie, bo rośnie i bardzo potrzebuje białka zwierzęcego na budowę własnych tkanek. . Poleca się jadanie mięsa: młodzieży, ciężko pracującym fizycznie, ozdrowieńcom (np. po gruźlicy), anemicznym, kobietom w ciąży i … nieszczęśliwym, bo mięso ma właściwości ekscytujące. Unikać mięsa lub jadać je w ograniczonych ilościach powinni artretycy, reumatycy, cierpiący na dnę moczanową, ci z uderzeniami krwi do głowy i przewrażliwieni, bo mięso podnieca. Osobiście uważam także, że cierpiący na choroby nowotworowe powinni stanowczo unikać mięsa.
Osoby zainteresowane powyższą tematyką zapraszam do konsultacji.
Tel. 416 804-3934
w Mississauga.