Igrzyska olimpijskie – polityka, bojkoty i kto na tym traci …
Igrzyska olimpijskie – polityka, bojkoty i kto na tym traci …
W ubiegłym tygodniu prezydent USA Joe Biden zdecydował, że dyplomaci amerykańscy zbojkotuję Zimowe Igrzyska Olimpijskie w Pekinie.
Oczywiście – zaraz zaczął naciskać na „kraje sojusznicze” do tego samego i, bardzo posłusznie, w momencie kiedy piszę te słowa, Australia, Nowa Zelandia, Wielka Brytania I Kanada dołączyły się do tego bojkotu.
Francja z kolei – sprzeciwiła się. Sytuacja jest nazwana przez polityków „płynną”.
Powodem tego bojkotu jest naruszanie praw obywatelskich i wolności osobistej przez komunistyczny rząd chiński.
Nie chcę wdawać się w dywagacje polityczne, więc ograniczę się tylko do przedstawienia innych przykładów wykorzystywania ruchu olimpijskiego do politycznych celów wybranych grup politycznych lub elit społeczno-finansowych.
Zaczęło się to już w 1936 roku w Berlinie, kiedy Hitler po raz pierwszy pokazał potęgę popularności igrzysk olimpijskich wykorzystywanych do celów propagandowych.
Wprawdzie rzeczywisty początek miał miejsce wcześniej, podczas Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Garmisch-Partenkirchen, to Berlin był jakby epitafium propagandy na tamte czasy.
Igrzyska Olimpijskie w 1972 roku w Monachium zostały wykorzystane do krwawego zamachu terrorystów palestyńskich na izraelskich zawodników.
Zastrzelono 11 członków ekipy, a strona palestyńska rozpoczęła pokazywać na cały świat wieloletni nierówny konflikt izraelsko-palestyński.
To były też czasy apartheidu. W Afryce Południowej, w Rodezji Południowej i innych krajach Wspólnoty Brytyjskiej zaczęło dochodzić do ruchów wyzwoleńczych, a także antyrasistowskich – czarnej większości przeciw białym rządcom. Ci z kolei byli na pasku Wielkiej Brytanii, tak tylko dla przypomnienia.
Aby tą sytuacje pokazać na forum międzynarodowym, kraje afrykańskie zbojkotowały Igrzyska Olimpijskie w Montrealu w 1976 roku.
Prawdopodobnie niewiele osób pamięta ten bojkot, z wyjątkiem zawodników, którzy przygotowywali się do Igrzysk przez wiele lat.
Rok 1980 pamiętamy dlatego, że Igrzyska Olimpijskie w Moskwie zostały zbojkotowane przez wiele (nie wszystkie) krajów zachodnich. Powodem była o rok wcześniejsza inwazja sił zbrojnych ZSRR na Afganistan.
W Moskwie byłem. Nawet specjalnie nie dało się odczuć braku USA, Kanady czy innych krajów bojkotujących. Co tam dużo mówić – niektórym było to nawet na rękę.
W cztery lata później mała grupka kacyków-dyktatorów z tzw. krajów demokracji ludowej postanowiła odwzajemnić się Amerykanom i pokarała swoich zawodników zatrzymaniem ich w domu.
Rozmawiałem z wieloma zawodnikami i trenerami z tamtego okresu i wszyscy mieli to samo odczucie: rządzące bydło, które nie liczyło się z nikim i niczym po to tylko aby podtrzymać przy więdnącym życiu idiotyczną ideologię i własną władzę.
W 1988 roku – też bojkot.
Tym razem Kuba i Korea Północna zbojkotowały Igrzyska w swoim własnym celu.
A potem, przez chwilę było trochę spokoju, aż do momentu, kiedy Chiny postanowiły pokazać światu swoja potęgę.
Igrzyska były przygotowane z militarną wielkością, dokładnością skutecznością i chyba o to chodziło.
MKOL, najbardziej skorumpowana organizacja sportowa na świecie chętnie popiera dyktatorów, bo właśnie tacy byli i są w stanie doprowadzić igrzyska do skutecznego, w sferze finansów, końca.
To nie przez przypadek kolejnym gospodarzem był Wladimir Putin.
Chiny jednak chciały światu pokazywać, że wszystko potrafią, więc postarały się o zimowe Igrzyska.
W międzyczasie dalej prowadza swoja politykę imperialistyczną (tak fizyczną jak i finansową) oraz prześladowania grup lub jednostek sprzeciwiających się ich polityce.
Oczywiście – trzeba było poszukać pretekstu do jakiejkolwiek akcji, więc takim został przypadek chińskiej tenisistki, która tajemniczo zniknęła z horyzontu po oskarżeniu jakiegoś wysokiego dygnitarza o gwałt.
Bojkot igrzysk przez niewysyłanie dyplomatów to tak jak odmowa przyjścia na wieczerzę wigilijna członka rodziny, którego nie cierpimy.
Krótko – psy szczekają, a karawana idzie dalej…
www.bogdanpoprawski.com