Kobe Bryant – wspomnienie
Kobe Bryant – wspomnienie
Już boję się wypowiadać na aktualne tematy sportowe, bo są one faktycznie wyłącznie polityczne i nie mają wiele wspólnego z prawdziwym sportem. Pozostanę więc po neutralnej stronie.
Minęły dwa lata od wielkiej sportowo-ludzkiej tragedii.
Podczas lotu helikoptera w Kalifornii doszło do wypadku, w którym zginęło 9 osób z najważniejszą i najpopularniejszą na czele, koszykarską znakomitością Kobe Bryantem.
Kobe Bryant to legenda koszykówki, uchodzi za jednego z najlepszych zawodników w historii. Przez całą karierę trwającą od 1996 do 2016 roku występował w barwach Los Angeles Lakers.
Wraz z drużyną pięciokrotnie wygrywał rozgrywki NBA.
Aż 18 razy był wybierany do zespołu gwiazd ligi. Dwa razy był królem strzelców NBA.
W 2006 roku zdobył w meczu z Toronto Raptors aż 81 punktów, co jest jednym z najlepszych wyników w historii ligi.
Właśnie te wspaniałe wyniki z czasów kariery koszykarskiej sprawiły, że kibicie na całym świecie interesujący się nie tylko NBA, są w żałobie i wspominają legendę.
Dodam jeszcze, że na swoim koncie Kobe Bryant ma też dwa mistrzostwa olimpijskie.
Wywalczył je w 2008 i 2012 roku.
I to są najważniejsze statystyki koszykarskie.
W czasach, kiedy sportowcy oceniani są przede wszystkim politycznie, inaczej mówiono o tym wybitnym zawodniku.
Z relacji prasowych, radiowych czy telewizyjnych wynika, że Kobe Bryant był praktycznie, mówiąc z angielska, „super-human”.
Reminiscencje wielu jego znajomych, kolegów, trenerów i zwykłych kibiców głównie ograniczają się do pozytywów. Chyba wedle zasady, że o zmarłych nie należy źle mówić.
Dołączam się do tego tonu, chociaż … swoje wiem …
Bez wątpienia już za życia stał się legendą, światową ikoną koszykówki. Po erze Michaela Jordana to właśnie on i zmarły niedawno komisarz David Stern sprawili, że zainteresowanie ligą nie zaczęło spadać, a przeciwnie NBA nadal rozwijała się w znakomitym tempie. Głównie te właśnie dwie postaci miały i mają największym wkład w to, że liga jest tu, gdzie jest.
Kobe Bryant był zawodnikiem nietuzinkowym. Był nim pod każdym względem.
Miał niezwykłe możliwości motoryczne, z którymi się urodził, sprzyjające rozwojowi koszykarskiemu.
Ale nie talent jest najważniejszy. Miał także nieprawdopodobną etykę pracy, dzięki której robił na parkiecie tak wspaniałe rzeczy. Technikę użytkową wytrenował, wyszlifował do perfekcji.
Kobe Bryant za wszelką cenę chciał przewyższyć inną koszykarską mega gwiazdę z poprzedniej ery sportowej – wspomnianego wcześniej Michaela Jordana.
Michael Jordan był prekursorem prawie wszystkiego, że jest w chwili obecnej uważany za „nieludzkie osiągniecia” i Kobe nie chciał zostać w tyle.
Kobe był graczem, który Jordanowe „szaleństwa” dokonywał w bardziej typowym czy regularnym stylu.
Z prawej strony kosza potrafił wyjść w górę i oddać rzut prawą ręką, a z lewej strony, wychodził tak samo dynamicznie w powietrze i oddawał rzut lewą ręką. I nie chodzi o jakieś „półhaczki” spod koszem, ale normalne rzuty z półdystansu lub dystansu. Jemu prawie nie robiło różnicy, czy rzuca lewą czy prawą ręką. Po prostu robił to, a piłka wpadała do kosza. To jest tak, jakby grający w środku pola piłkarz z równą swobodą operował piłką obiema nogami. Może mniej efektowane, ale równie ważne było to, że świetnie bronił. Nie można także pominąć tego, jaki miał wpływ na zespół. Kierował grą, dawał różne podpowiedzi kolegom z drużyny. Przy nim inni gracze po prostu spisywali się lepiej.
Nie dość tego – osiągnął status gracza- magnesu. Taki status powodował, że zawodnicy przychodzili do Lakers właśnie dlatego, żeby z nim grać. Wystarczyło tylko, że Kobe sięgnął po telefon, zadzwonił do nich i zaproponował wspólne występy.
Kobe Bryant był wszechstronny. Pod koniec kariery rozpoczął rozwijać swoje biznesy oraz rozszerzać zainteresowania.
Bryant był także krótko muzykiem, był twarzą wielu kampanii reklamowych.
Dodam, że w 2019 roku jako pierwszy w historii były zawodowy sportowiec zdobył Oscara.
Ciekawa postać. Szkoda …
www.bogdanpoprawski.com