Motywacje
Motywacje
Sport jest najciekawszym, najbardziej wyrazistym i szybkim filmikiem życia.
Pokazywanym we wszystkich rodzajach mediów wprowadza nijako młodych ludzi na piedestały i często – z nich zrzuca.
Sport jest domena młodych ludzi szukających sławy i pieniędzy, ale czy tylko?
Oglądając turniej tenisowy w Madrycie nie sposób było nie zauważyć nieoczekiwaną obsadę meczu finałowego kobiet.
Spotkały się w nim Amerykanka Jessica Pegula i Tunezyjka Ons Jabeur.
Jabeur de facto znajduje się w pierwszej dziesiątce najlepszych tenisistek na świecie, ale Pegula – do tej dziesiątki próbuje się dopiero wedrzeć.
Tunezyjka finał ten wygrała i została pierwszą tenisistka pochodzącą z Afryki, zwyciężczynią turnieju z serii „1000”. Zachodnie „liberalne” media poświęciły jej wiele miejsca, przede wszystkim za to, że jest z Afryki, kraju islamskiego, kraju, gdzie kobiety nie maja należnego im miejsca itd., itp.
Ons Jabeur pokazała jakby wszystkim „uciśnionym kobietom”, że można, gdy się chce.
Typowa zachodnia narracja od kilku dobrych lat.
Niewiele napisano o Pegule, która pochodzi z Ameryki, gdzie kobiety niby mają pełne uprawnienia z mężczyznami, ale dalej walczą o więcej…
Jessica Pegula akurat nie walczy o żadne prawa kobiet czy o pieniądze.
Jest córką miliardera o nazwisku Terrence Michael Pegula.
Terrence jest m.in. właścicielem dwóch profesjonalnych zespołów w Buffalo: hokejowego Buffalo Sabres i futbolowego (American Football) – Buffalo Bills.
Jessica jest jedną ze spadkobierczyń rodzinnego królestwa finansowego i jej część majątku jest szacowana na 5-6 miliardów dolarów.
Ta sytuacja istnieje jednak w dalekim tle.
Jessica trenuje bardzo poważnie, gra prawie codziennie, tłucze się z miejsca na miejsce na większe lub mniejsze turnieje tenisowe. Dlaczego? Jest przecież bogatsza od Federera, Nadal, Djokovica, Sereny Williams czy Osaki razem wziętych?
Okazuje się, że pieniądze nie zawsze są najważniejszym motywem do pracy czy poświęceń.
Podobnie ma się sprawa z nieznanym piłkarzem z Tajlandii o nazwisku Faiq Bolkiah.
On z kolei jest synem księcia Brunei o nazwisku Jefri Bolkiah, człowieka niezwykle bogatego i niezwykle hulaszczego.
Jefri potrafi wydawca ponad 30 milionów dolarów … na miesiąc na swoje zachcianki.
To dlatego chyba niemal każde z kilkunastu dzieci Jefriego z różnych związków dalej hulało w najlepsze. Podróżowali po świecie, rozbili drogie auta, pili szampany za setki tysięcy dolarów i chwalili się tym na portalach społecznościowych.
Kiedy jeden z synów Jefri’ego, Hakkem chciał poćwiczyć futbol amerykański, ojciec ściągnął dla niego dwie gwiazdy NFL ze Stanów Zjednoczonych – Joe Montanę i Herschela Walkera. To nic, że młody chłopak ważył 135 kg i nie bardzo mógł złapać lecącą piłkę. Sportowe gwiazdy przez kilka dni przekazywały mu tajniki ulubionego sportu. Każdy ze sportowców dostał za to milion dolarów. Niewiele, bo dzieci bogaczy na urodziny dostawały setki milionów, w gotówce lub prezentach.
Faiq Bolkiah jest inny.
Postanowił zostać zawodowym piłkarzem. Nie poprosił jednak o zakupienie treningu z Leo Messim czy Cristiano Ronaldo. Opuścił rodzinny pałac i wziął się do futbolowej harówki.
Wyruszył do Europy – w kierunku Anglii, a w szczególności – w kierunku zespołu Leicester FC. Właścicielem zespołu był wtedy Vichai Srivaddhanaprabha, miliarder z Tajlandii, przyjaciel rodziny.
W Leicester młody Bokiah trenował poważnie w klubowej akademii piłkarskiej, jednak przez 4 lata nie zdołał zadebiutować w pierwszej drużynie. Zagrał za to 5 razy w młodzieżowej Lidze Mistrzów, co należałoby zaliczyć do sporych osiągnięć piłkarskich.
Gdy jego umowa z Leicester zakończyła się, obywatel Brunei wyjechał do Portugalii, gdzie podpisał kontrakt z małym klubem z Maritimo.
Tam też nie przebił się do pierwszej drużyny, grał w jej rezerwach.
Jakie są jego dalsze losy – nie wiem, wiem natomiast, że o finanse martwić się nie musi.