10 dni królowej (2)
10 dni królowej (2)
Dobiegło końca święto królowej sportu.
W niedziele przeprowadzono ostatnie konkurencje tegorocznych Mistrzostw Świata w lekkiej atletyce w Eugene, w stanie Oregon.
Moje obserwacje mogą być trochę skrzywione, bo ja akurat uwielbiam tamtejsza „sytuację” lekkoatletyczną.
Eugene jest od lat mekką tego sportu w USA i to wyraźnie zasłużona. Nie bez przyczyny firma Nike wybrała tą miejscowość jako flagową dla swojego oryginalnego produktu – obuwia sportowego.
Wszystko zmieniło się tam przez ostatnie dekady, łącznie z przebudowa istniejącego Hayward Field, stadionu lekkoatletycznego. Obecnie jest on najlepszym i najbardziej wyspecjalizowanym obiektem na świecie. Polscy dziennikarze narzekali na „zaściankowość” imprezy. Według nich mistrzostwa zasłużyły na większy obiekt. Na szczęście – dziennikarze polscy mogą być tylko czytani i oglądani w Polsce i ich opinia jest totalnie nic nie znacząca.
Obecne mistrzostwa były pierwszymi od wielu lat, dochodowymi.
Bilety wstępu osiągnęły najwyższą oficjalną wartość US$1800, przy średniej około US$250 za jedną sesję.
Organizacja – bez zarzutu, gościnność amerykańska – bez zarzutu, pogoda – bez zarzutu.
Muszę poczytać „Przegląd Sportowy” lub „Sport” aby jakąś krytykę znaleźć. No to mogę liczyć.
Jeśli chodzi o wytęp Polaków i Kanadyjczyków, to, jak zwykle, oba zespoły wystąpiły na zbliżonym poziomie. Jest tak od lat.
Niedotowana lekkoatletyka kanadyjska walczy na równo z doskonale dotowaną – polską.
Zresztą polska lekkoatletyka jest najlepiej lub jedną z najlepiej dotowanych na świecie.
Kwestia przełożenia tego na wyniki – to inna sprawa.
Tyma razem Polacy zdobyli 4 medale i wylądowali na ósmym miejscu.
Dla porównania Kanadyjczycy również cztery medale, ale trochę gorszego kruszcu i zajęli dziewiąte miejsce.…..
Polacy liczyli na medal w sztafecie kobiet 4x400m, która od 2017 roku zawsze w różne medale owocowała na różnych najważniejszych imprezach.
Tym razem było inaczej.
Sztafety – to wysiłek zespołowy.
Kanadyjczycy wygrali sztafetę 4x100m mężczyzn na zasadzie wspaniałego wysiłku zespołowego.
|Jakiś kanadyjski dziennikarski niedouk napisał, że sztafetę wygrał Andre De Grasse na ostatniej zmianie, ale chłopisko nie rozumie, że Andre De Grasse nie jest jedynym, w tej sztafecie. Gdyby nie ci dodatkowi trzej muszkieterowie, nie miałby szansy na walkę na ostatniej zmianie.|Cały zespół sam zapracował na to zwycięstwo.
Odwrotnie ułożyło się polskim dziewczynom.|
Zaczęło się od buntu Anny Kiełbasińskiej dotyczącego jej występy w sztafecie mieszanej 4x400m, sztafecie, którą większość państw nie traktuje zbyt poważnie.|Krótko mówiąc – z powodów osobistych odmówiła udziału, co spowodowało rozdźwięk w zespole. Rozdźwięk do tego stopnia, że kapitan sztafety – Justyna Świety-Ersetic głośno powiedziała, że nie wyobraża sobie biegania razem z Kielbasinską.
W eliminacjach Polski pobiegły bez dwóch najlepszych zawodniczek – i odpadły.|Także i tu – cały zespól sam zapracował sobie na tą porażkę.|Warto z pewnością wspomnieć o niesamowitym rekordzie świata w biegu na 400m ppł. Amerykanki Sydney McLaughlin.
Przebiegła ona ten dystans w czasie 50.68s, zresztą lepszym niż wspomniana Anna Kiełbasińska w finale biegu płaskiego na 400m.|Rekord Sydney McLaughlin jest nie z tej planety, zresztą podobnie jak i rekord Karstena Warholma na 400m ppł. z ubiegłego roku, uzyskanego w finale Igrzysk Olimpijskich w Tokio.|Padły jeszcze dwa dodatkowe rekordy: Nigeryjka Tobi Amusan ustanowiła nowy rekord świata w biegu na 100m ppł. oraz nietypowy – rekord zdobytych medali.|Amerykanie poprawili rekord NRD z 1987 rok zdobywając o dwa medale więcej niż tamten naukowo nafaszerowany team. W sumie – 33.|
Polska znów na równi z Kanadą, mimo finansowych 10-krotnie wyższych nakładów od podatników.|
Ósme miejsce może być traktowane jako, o, takie sobie.