Obywatele świata
Obywatele świata
Sport interesuje mnie bardzo, niezależnie od dyscypliny, rangi zawodów czy społeczeństwa.
Najbardziej interesuje mnie sytuacja w sporcie w Polsce i w Kandzie, z oczywistych względów i poświęcę trochę uwagi właśnie w tym temacie.
Polska ma jedynego przedstawiciela sportowego najwyższej klasy światowej, piłkarza Roberta Lewandowskiego … i tu już się zaczyna.
Zaczyna się już w Polsce.
Paweł Fajdek, znakomity zresztą lekkoatleta specjalizujący się w rzucie młotem, ale także charakteryzujący się niewyparzonym językiem twierdzi, że takich jak Robert, a w zasadzie lepszych, jest w Polsce znacznie więcej. W końcu Lewandowski nigdy nie zdobył złotego medalu olimpijskiego lub mistrzostw świata. Ba – nie zdobył żadnego!
To prawda.
Jestem zakochany w lekkiej atletyce od dziecka i na piłkę nożną patrzę z uwaga, doceniając jednak niuanse gry zespołowej.
Robert Lewandowski wybrał piłkę nożną, a Paweł Fajdek – rzut młotem z tylko sobie wiadomych powodów. Obaj wdrapali się na najwyższą półkę swoich specjalności i … w dalszym ciągu nie można ich porównywać.
Patrząc z dalekiej odległości nie mogę powstrzymać się od komentarza, że Paweł nie ma 100-procentowej racji. Tak twierdzę, mimo faktu, że sam rzucałem młotem.
Obaj reprezentują największe dyscypliny sportu: lekkoatletykę i piłkę nożną.
Wprawdzie obie dyscypliny uprawiane są na cały świecie, praktycznie we wszystkich krajach, to piłka nożną jest nieporównywalnie popularniejsza od lekkiej atletyki.
Ostatnie trendy w moim ukochanym sporcie wyraźnie taką nagą, wręcz brutalną prawdę uwidaczniają.
Frekwencja na niższej rangi zawodach spadła praktycznie do zera.
Sytuacja taka jest widoczna we wszystkich tradycyjnie lekkoatletycznych krajach na świecie. A w szczególności w Kanadzie czy w USA.
Dlaczego? Chyba dlatego, że bycie kibicem lekkoatletyki jest równoznaczne z byciem koneserem tego sportu. A to już wymierający gatunek ludzkości.
Samo wygranie konkurencji, przykładowo rzutu młotem, bez docenianie wartości wyników nic nie znaczy,
Tylko koneser doceni różnicę „jakości” między wynikami rangi 60-70-80m. Dodam, że osiągniecie rezultatów tych wspomnianych rang wymaga wielkiego wysiłku treningowego i znajomości konkurencji.
Piłka nożna z kolei ma jeden jedyny cel: zwycięstwo.
Już po 90-ciu minutach gry wiadomo, kto zwyciężył, a miejscowy kibic tego oczekuje. Zresztą nie tylko zwycięstwa, ale zwycięstwa swojej drużyny.
Kibic piłkarski utożsamia się ze swoim zespołem. Zjawisko to jest normalne, gdyż sport jest prosty, zrozumiały i każdy zdrowy młody człowiek miał okazję jego praktycznie zaznać.
Rzut młotem? Zupełnie inna para kaloszy.
Jest to jedna z najmniej popularnych dyscyplin, z zerową oglądalnością i zerowym potencjałem marketingowym.
Taka sytuacja sprawia, że najlepsi na świecie reprezentują kraje, które akurat wspierają ten sport z budżetu narodowego.
Piłka nożna wsparcia państwa nie potrzebuje. Oczywiście, zawsze chętnie z niego skorzysta, jednak najważniejszym sponsorem tego sportu jest kibic.
Kibic płaci za oglądanie tego sportu: albo bezpośrednio – poprzez zakup biletów, lub pośrednio – przez oglądanie transmisji telewizyjnych czy internetowych.
Piłka nożna dzięki temu ciągle się rozwija, a lekkoatletyka, odwrotnie – zamiera.
Dlaczego o tym piszę? Ano po to, żeby podczas porównywań sportowców w przeróżnych plebiscytach zastanowić się także na zasięgiem sportu.
Tak jak to czynią prawdziwi obywatele świata.