Tenisowe zawirowania
Tenisowe zawirowania
Obecny rok w światowym tenisie jest zupełnie inny od tych w przeszłości.
Jest to pierwszy, połowicznie normalny rok od dwóch lat. Połowicznie, gdyż obostrzenia wjazdów czy uczestnictwa w wielu turniejach światowych powoduje to, że nie wszyscy najlepsi tenisiści czy tenisistki mają możliwość w nich uczestniczenia.
Zaczęło się od gwiazdy #1, Serba Novaka Djokovica w Australii.
W turnieju, który wygrał już 9 razy, nie mógł w efekcie uczestniczyć ze względów politycznych. Wprawdzie Australia wydała mu wizę, a komitet organizacyjny Australian Open zgodził się na jego uczestnictwo, sprawy polityczne wzięły górę i w efekcie deportowano go jak najgorszego przestępcę.
Potem wygrał Wimbledon, ale zabrano my za to punkty (znów względy polityczne), nie był w stanie wjechać do Kanady i USA i w efekcie ledwie utrzymuje się w pierwszej dziesiątce najlepszych.
Z czołówki ubyła jedna z największych gwiazd tenisowych – Roger Federer, którego indywidualną karierę, nomen-omen, zakończył Hubert Hurkacz podczas ubiegłorocznego turnieju w Wimbledonie.
Roger od lat borykał się z kontuzjami i właśnie w miniony weekend wystąpił po raz ostatni na profesjonalnych kortach.
Zakończył swoją fantastyczna karierę grając ze swoim wielkim rywalem, ale i przyjacielem Rafaelem Nadalem grę podwójną przeciwko parze amerykańskiej: Frances Tiafoe i Jack Sock.
Amerykanie wygrali, widzowie byli rozczarowani, że ci nie dali wygrać legendom (tak to przyjmuje się sport uprawiany przez wielkie nazwiska, czyli „celebrities”).
Po meczu Federer wylał cały ocean łez i celebrowanie zakończenia jego kariery było czasowo dłuższe niż cały mecz.
Federer jest drugą gwiazdą wybierającą się na sportową emeryturę.
Pierwsza jest ta największa kobiecego tenisa – Serena Williams.
Oboje już po 40-tce, więc teoretycznie nie ma się czemu dziwić.
Zwykle tenisista pod koniec swoje dwudziestki był traktowany jako weteran, jednak wszystko w ostatnich 20 latach zmieniało się nie do poznania.
Zasługa takiego stanu rzeczy jest chyba powszechna dostępność do środków przekazu.
Informacje dobre, złe, zmyślone czy prawdziwe docierają do każdego zakątka świata w sekundę, więc rozumienie sportu (i nie tylko) też nabiera innych kolorów.
Sam Federer stwierdził, że zaczął się interesować rekordami tenisowymi dopiero wtedy, kiedy Pete Sampras przeskoczył największą ilość wygranych turniejów „wielkiego Szlema” ustanowioną prze Australijczyka Roya Emmersona (12).
Pete zdobył ich aż 15 i nikt nie przypuszczał, że jego rekord będzie kiedykolwiek pobity.
I został – przez trzech wielkich czempionów: Rafaela Nadala (22), Novaka Djokovica (21) i Rogera Federera (20).
Dla koneserów tenisa te ostatnie 20 lat może wydawać się w miarę nudne: Serena Williams, Venus Williams, Roger Federer, Rafael Nadal, Novak Djokovic (dodam tu też – Andy Murray) – występowali we wszystkich finałach większych turniejów wymieniając się tylko kolejnością.
Czas na zmiany.
Venus Williams się no poddaje mimo swojego zaawansowanego (jak na tenisistkę) wieku – 42 lata. Serena jest mniej atletyczna niż Venus, więc z powodu nadwagi chyba lepiej, że daje sobie spokój z tymi tenisowymi szaleństwami.
Roger – 41, Serena – 42, Nadal – 36, Djokovic – 35.
I tu Djokovic może być wyjątkiem, gdyż należy do najsprawniejszych, najlepiej “zakonserwowanych” zawodników na świecie. Właśnie rozprawił się z finalista US Open, Amerykaninie Francesem Tiafoe 6:1, 6:3 i wygląda na to, że jeszcze sporo zwojuje.
Rafa jest trapiony przez kontuzje.
Młodzi – jeszcze niezbyt regularni, chociaż należy traktować nowego lidera klasyfikacji, Hiszpana Carlosa Alcaraza, całkiem poważnie. Talent ma ogromny, potrzeba tylko pracy i samozaparcia.
O Idze Światek nie wspomnę. Każdy o niej wszystko wie.