Koniec najlepszego sezonu Igi
Koniec najlepszego sezonu Igi
W momencie, kiedy piszę te słowa, Iga Świątek awansowała do półfinału „WTA Finals” w Fort Worth, w Teksasie po wygraniu swoich dwóch pierwszych pojedynków w fazie grupowej.
Tym samym grupę tą już wygrała i czeka na swoje dalsze losy.
Ja też i będę te moje rozmyślania kontynuował i uaktualniał aż do końca tego turnieju.
Turniej „WTA Finals” wieńczy cały sezon tenisowy w kategorii kobiet.
Ja pewnie większość z nas wie, że kwalifikuje się do niego 8 najlepszych zawodniczek sezonu. Najlepszych pod względem zdobytych punktów.
Iga oczywiście króluje podczas całego sezonu i mam nadzieję, że z korona skończy.
(Tak sie jednak nie stało.)
Sezon tenisowy jest niezwykle wyczerpujący.
Trwa bez przerwy od początku roku do końca listopada, tak więc zawodnikom i zawodniczkom pozostaje zaledwie 1 miesiąc na odpoczynek.
Oczywiście nie da się grać całego sezonu z tylko jedna przerwa, zatem trenerzy i zawodniczki wybierają główne dla nich turnieje, a także próbują wkomponować w cały harmonogram dodatkowe okresy odpoczynku czy „wyciszenia”.
Iga miała niesamowity sezon 2022. Absolutna czołówka światowa.
Zaczęła od półfinału w Australian Open, potem kilka mniejszych turniejów i pasmo 37 zwycięstw od początku wiosny do lata.
Pasmo to zostało przerwane na londyńskiej trawie w Wimbledonie. Środek lata był nieco gorszy w wykonaniu Igi, ale, proszę mi uwierzyć, wiele zawodniczek klasy światowej chciałoby mieć najlepsze dni w roku takie jak Iga – te najgorsze.
A jak do tego doszło? Nic nie powstaje z niczego, a szybki sukces buduje się latami.
Jak to w gwarze trenerskiej istnieje: „zawodnik musi sobie wybrać odpowiednich rodziców z odpowiednimi „pre-dyspozycyjnymi” genami do danego sportu.
Idze się udało. Tato – olimpijczyk, mama – nie wiem, ale osoby bez sukcesów sportowych mogą mieć również wielki doń talent.
Zasadniczo – dzięki ojcu cały ten rodzinny sportowy „proceder” został wymyślony i zrealizowany. Nie umniejszam roli mamy, ale w każdym poważnym przedsięwzięciu musi by motor oraz musi istnieć „zabezpieczenie tyłów”.
O ile się nie mylę, to właśnie mama miała spory wpływ na zmianę trenerska w końcu ubiegłego roku i taka zmiana mogła mieć wpływ na doszlifowanie już dobrze wyszlifowanego diamentu.
Ten sukces z 2022 roku będzie niezwykle trudny do powtórzenia.
Oczywiście – Iga ma ambicje jego poprawienia, ale to nie będzie proste.
Moim zdaniem jedynym osiągnieciem lepszym od tego roku może być tzw. „Golden Grand Slam”, czyli wygranie wszystkich turniejów Grand Slam w roku i dodatkowo – złotego medalu olimpijskiego.
Taki sukces w grze pojedynczej osiągnęła tylko jedna osoba w historii tenisa: Steffi Graff w 1988 roku.
Iga przegrała półfinał w Forth Worth z Białorusinką Aryną Sabalenką.
Podsumowując krótko cały sezon – była to niesamowita metamorfoza pod każdym względem.
Strona sportowa jest chyba widoczna dla każdego nawet mniej interesującego się tenisem.
Najważniejsza jest jednak zmiana w przygotowaniu psychologicznym.
Popatrzmy tylko na samo zachowanie Świątek po zakończeniu meczu tego ostatniego meczu.
Zaledwie rok temu często dawała upust negatywnym emocjom jeszcze przed końcem spotkania, zdarzało jej się płakać na korcie, gdy wynik nie układał się po jej myśli. Dzięki ciężkiej pracy poza kortem, obecnie reakcja na porażki jest już zupełnie inna. Teraz widoczna jest złość, ale tylko ta sportowa, która najpewniej zmieni się w chęć rewanżu i osiągania kolejnych zwycięstw.
W końcu sezonu Iga pokazała ludzką twarz, to tym razem sprawiała zupełnie inne wrażenie niż jeszcze dwanaście miesięcy temu, gdy podczas finałów w Guadalajarze nie wyszła nawet z grupy.
Trzymam kciuki!
www.bogdanpoprawski.com