Sztuczna inteligencja robi wywiad z posłem Lizoniem
Sztuczna inteligencja robi wywiad z posłem Lizoniem
Sztuczna inteligencja opracowała pytania do wywiadu z byłym posłem do parlamentu Kanady Władysławem Lizoniem. Do wywiadu został użyty ChatGPT który dostał za zadanie przygotowanie pytań dla Władysława Lizonia.
ChatGPT:
Jakie były Pana priorytety jako poseł i co uważa Pan za swoje największe osiągnięcia podczas pełnienia funkcji posła?
Władysław Lizoń:
Ja zdecydowałem się na kandydowanie w pewnym czasie z pobudek czysto społecznych. Chciałem coś wnieść do społeczności nie tylko polonijnej, ale także do społeczności w okręgu wyborczym, żeby służyć ludziom i im pomóc. Takie były moje główne plany. Teraz uważam, że każdy, kto planuje startować, zająć się polityką, chyba właśnie to powinien mieć na myśli, aby ludziom służyć, bo to jest służba, jakkolwiek by na to nie patrzeć. Oczywiście różnie to w życiu wygląda, ale tak jakoś jest, że jak człowiek wyjdzie z jakiegoś środowiska, ze swego domu, w którym pewne tradycje były, to ciężko się zmienić.
ChatGPT:
Jakie jest Pana zdanie na temat relacji polsko kanadyjskich? Jakie działania w tej kwestii były dla Pana priorytetowe?
Władysław Lizoń:
Obecne relacje Kanady z Polską, są jednak różne od tych, które były w latach, kiedy ja byłem w parlamencie, czyli za rządów poprzedniej ekipy, tej konserwatywnej, która jednak postrzegała Polskę jako bardzo ważny punkt w polityce światowej. To się zmieniło niestety po 2015 roku. Teraz priorytety kanadyjskiej polityki zagranicznej chyba jednak są inne. Możemy zwrócić uwagę np. na fakt, że jeżeli chodzi o wizyty na wysokim szczeblu, to takowych właściwie ostatnio praktycznie nie było, bo jak pamiętamy w tym poprzednim okresie były wizyty premierów jednego i drugiego kraju. Premier Harper był w Polsce dwa razy, była wizyta oficjalna Gubernatora Generalnego Kanady w Polsce, później krótka rewizyta prezydenta Dudy. Mimo to wydaje mi się, że nie ma po stronie polskiej ludzi, którzy rozumieją to, że Kanada i diaspora polska mieszkająca tutaj może odegrać bardzo ważną rolę w tych relacjach, a polityka polska skupia się bardzo na Ameryce. To jest ważne, ale Kanada może również być pośrednikiem i źródłem kontaktów z USA.
ChatGPT:
Czy uważa pan, że Kanada powinna przyjąć więcej imigrantów i uchodźców? Jakie są Pana argumenty w tej kwestii?
Władysław Lizoń:
Są dwie sprawy, to znaczy sprawa imigrantów to jedno. A druga to sprawa uchodźców. Kanada według umowy prawnej, którą ma z ONZ już od dawna zobowiązywała się do przyjmowania określonej grupy uchodźców, ludzi, którzy szukają miejsca, gdzie mogą spokojnie prowadzić czy kontynuować życie. I ta sprawa uchodźców zawsze była i jest aktualna. Ja myślę, że tak powinno być, bo ludziom się powinno pomagać. Natomiast to, co jest, co się dzieje przez ostatnie parę lat z tak zwanymi uchodźcami przekraczającymi nielegalnie granicę amerykańską, to jest to absolutny skandal. Po pierwsze to nie są uchodźcy, bo przychodzą z innego bezpiecznego kraju i ja nie wiem dlaczego prowadzi się politykę w ten sposób, żeby ludziom nie tylko pozwalać, ale i używać nawet siły policyjnej do tego, żeby im pomagać nosić bagaże. No a Kanada ze Stanami Zjednoczonymi ma umowę dwustronną tak zwanego bezpiecznego państwa, która polega na tym, że jeżeli osoba, która szuka schronienia, uchodźca znajdzie się w jednym czy drugim kraju, to nie może przechodzić do drugiego kraju i prosić o to samo. To powinno być rozwiązane jak najszybciej. Natomiast imigrant, imigracja to jest osobna sprawa. Kanada była i jest krajem imigrantów. Ja myślę, że te plany, które obecny rząd ma, żeby przyjąć ten milion czy ponad milion ludzi w okresie następnych trzech lat, to myślę, że jest to trochę za dużo.
ChatGPT:
Jakie były największe wyzwania, z którymi musiał się pan zmierzyć jako polski imigrant w Kanadzie? Jakie rady mógłby pan dać innym imigrantom, którzy chcą osiedlić się w Kanadzie?
Władysław Lizoń:
Niewątpliwie imigracja jest ciężką decyzją i wymaga poświęceń. Przede wszystkim trzeba być praktycznym, bo jak się przyjeżdża tutaj jako imigrant, to nie zawsze można od razu zacząć pracować we własnym zawodzie, zwłaszcza jeżeli to jest zawód, który wymaga licencji, czy uznania dyplomu, czy też inne przejścia, żeby otrzymać specjalne pozwolenia. Na pewno każdy się z tym borykał i ludzie borykają się do dzisiaj. Kanada pomaga ludziom, którzy chcą coś osiągnąć i chcą odzyskać pozycję, którą mieli w kraju, czy też wykonywać pracę, którą mieli w kraju, z którego przyjechali. Te możliwości są. Nie jest to łatwe, ale nie jest też niemożliwe.
ChatGPT:
Jakie jest Pana zdanie na temat aktualnej sytuacji politycznej w Polsce, szczególnie w dobie wojny za wschodnią granicą?
Władysław Lizoń:
To jest temat bardzo szeroki. Zaczynając od kwestii wojny na Ukrainie: ja uważam, że słusznie się angażujemy w pomoc naszym sąsiadom. Jestem dumny z tego, że Polacy tak wspaniale zareagowali, pomagając ludziom, którzy tej pomocy potrzebowali i potrzebują do dzisiaj, przyjmując ich pod własny dach. Państwo polskie używa pieniędzy polskiego podatnika, żeby tym ludziom finansowo pomóc. Także to są wszystko działania, które mają miejsce właśnie w Polsce. Polacy tego ducha chrześcijańskiego mają, żeby pomóc tym ludziom, którzy są w potrzebie, niezależnie od tego, skąd oni pochodzą. Dodatkowo: był taki czas, kiedy Unia Europejska chciała narzucić Polsce pewne limity czy też pewne wytyczne przyjmowania uchodźców z różnych krajów, na co Polska się nie godziła, a teraz pokazała, że jest w stanie przyjąć ogromną rzeszę ludzi i daje sobie z tym radę. I to jest zauważalne. Ja myślę, że nie tylko w całej Europie, ale jest też zauważalne tutaj i pewnie w Stanach Zjednoczonych też. Także przy tej ogromnej ilości ludzi należy zauważyć, że ci którzy musieli uciekać do Polski z Ukrainy, w większości są to matki z dziećmi, nie ma ani jednego obozu uchodźców. Nie jest to sytuacja łatwa, na pewno dla obu stron. To jest ogromna tragedia humanitarna.
ChatGPT:
Jakie były pana doświadczenia związane z pracą w kanadyjskim parlamencie i jakie jest pana zdanie na temat aktualnego stanu demokracji w Kanadzie?
Władysław Lizoń:
To też jest bardzo rozległe pytanie. Jeżeli chodzi o pracę w kanadyjskim parlamencie, powiem szczerze, że ja idąc do parlamentu ze sfery de facto biznesowej, najbardziej byłem zaskoczony tym, że wszystko zajmuje tak dużo czasu. Są prowadzone długie dyskusje, ale do tego trzeba było przyzwyczaić. Tak działa demokracja. Szczerze mówiąc, wiele jest tych debat. Nie jest konieczne, żeby one były tak duże, a czasami to jest robione specjalnie, tylko po to żeby mówić, ale cóż, tak wygląda demokracja właśnie. To był dla mnie najtrudniejszy moment, żeby to przeskoczyć, żeby się przyzwyczaić do tego, że trzeba mieć cierpliwość.
Jaki jest stan demokracji? Ja myślę, że bardzo się pogorszyło i nie chciałbym tutaj jakoś być ogromnym pesymistą. Zwłaszcza z tym, co się stało w ostatnich 5 – 6 latach, a szczególnie w okresie pandemii. Trudno mówić o tym, że to wzmocniło demokrację, wręcz przeciwnie. Demokracja, w wielu dziedzinach wygląda na to, że jest tylko z nazwy, a tak naprawdę to tu mamy do czynienia z autokracją. Trzeba więc być w stanie zadziałać, wstać, zaprotestować, bo takie jest nasze prawo. Nie powinniśmy jako obywatele dać sobie wchodzić na głowę. Kolejno; coraz trudniej jest wyrażać swoje opinie, bo wymaga się tego, żeby być politycznie poprawnym. Nawet w takich miejscach jak uniwersytety, gdzie historycznie rzecz biorąc tradycyjnie ścierały się zawsze różne poglądy. Teraz ludziom, którzy tam nawet pracują, trudno jest mówić, wyrażać poglądy, które mają, bo mogą stracić pracę albo mogą mieć nieprzyjemności z tego powodu. To samo się dzieje w szkołach. Także tu jest pewien proces, który jest bardzo niebezpieczny. I tak jak powiedziałem wcześniej, mam nadzieję, że ludzie się przebudzą.
ChatGPT:
Co uważa Pan za swoją największą porażkę, lub błąd jako poseł? Co by Pan zrobił inaczej, gdyby miał Pan szansę cofnąć czas?
Władysław Lizoń:
Nie wiem, czy miałem jakąś dużą porażkę. Szczerze mówiąc, to musiałabym się zastanowić, czy zrobiłbym coś inaczej. Myślę, że czasu się nie da cofnąć. Ja jestem dumny z tego, że na przykład byłem w stanie przeprowadzić do końca ( co się rzadko zdarza ), z pomocą wspaniałych ludzi w Senacie Kanady, ustanowienie Dnia Jana Pawła Drugiego w Kanadzie. Trwało to ponad trzy lata.
Bejsment:
Jest Pan prawdopodobnie pierwszym politykiem w Kanadzie który odpowiada na pytania sztucznej inteligencji… Robimy w tym momencie historię…
Władysław Lizoń:
No proszę, powiedzieliście mi na początku że to są pytania od sztucznej inteligencji. Szczerze mówiąc nie wiem skąd te informacje do tej sztucznej inteligencji napływają, ale są one zupełnie logiczne i nie oderwane od rzeczywistości.
Bejsment:
To jeszcze kilka pytań od nas. W jaki sposób Pańskim zdaniem Polonia interesuje się polityką kanadyjską? Czy jesteśmy wystarczająco zaangażowani i jakie to niesie ze sobą skutki?
Władysław Lizoń:
Z mojego rozeznania dużo więcej ludzi interesuje się tym, co się dzieje w Polsce. Natomiast tym co się dzieje tutaj interesuje się stosunkowo mało ludzi, a jeżeli chodzi o zaangażowanie polityczne, to ono też jest bardzo małe, bo to się widzi w różnych sytuacjach. Oczywiście są osoby, które się angażują, pomagają, zapisują się do jednej czy drugiej partii politycznej, ale jeżeli chodzi o ogólną aktywność, to jest ona bardzo niska. To również jest widoczne w konkurencji wyborczej na wszystkich szczeblach. Podam przykład. Ostatnio, nie tak dawno, bo parę miesięcy temu były wybory uzupełniające w jednym z okręgów na południu. W tym okręgu jest około 5 tysięcy polskich głosów. Myślę, że z tych pięciu tysięcy głosowało półtora tysiąca.
Bejsment:
Jaki może być tego powód?
Władysław Lizoń:
Od wielu lat próbujemy się nad tym zastanawiać. Myślę, że to jest problem dość złożony, bo to zależy, o której grupie mówimy. Najliczniej głosują ludzie, którzy przyjechali tutaj po wojnie i głosują w większości na jedną partię. Być może jest to jakiś wdzięczności. Kiedy przyjechali, to akurat to była partia, która ich przyjęła.
Kolejna jest grupa, która wyjechała z komunistycznej polski. W tym i ja. Myślę, że ci ludzie nie głosują dlatego, że dla nich to jest pewna oznaka wolności osobistej. W Polsce w tamtych czasach, podczas poprzedniego systemu też były wybory. Oczywiście takie, że się głosowało na jedną listę, ale był to obowiązek głosowania i ludzie mogli mieć nieprzyjemności w pracy jakby byli zapisani, że nie głosowali. W tej najmłodszej grupie, czyli grupie, w tym wypadku już moich dzieci i wnuków, jest tak brak edukacji i brak potrzeby wyrażania swojej opinii. Myślę, że to jest błąd, który się będzie ciągnął długo. Przede wszystkim nie uczy się w szkole już historii i innych przedmiotów, tak by ci ludzie widzieli potrzebę głosowania. Ja myślę, że najwięcej zrozumienia mają ludzie, którzy przyjechali czy zostali wychowani w krajach, gdzie było bardzo ciężko, gdzie byli prześladowani. To oni czują potrzebę i wiedzą, że mogą iść zagłosować.
Bejsment:
Co by można było zrobić, żeby zmienić to podejście? Czy fakt nie interesowania się tutejszą polityką jest dla Polonii zagrożeniem?
Władysław Lizoń:
Dlaczego jest ważne, żeby głosować? Nie tylko dlatego, żeby kogoś wybrać, ale jest ważne Polonia była poważnie traktowana jako blok wyborczy. Są zbierane statystyki głosujących. Politycy patrzą, która grupa brała udział w głosowaniu, więc każdy urzędujący poseł, czy kandydat, który kiedyś będzie startował do wyborów, będzie się bardzo starał o to, żeby pozyskać względy grupy, która chodzi do wyborów. Ale jak głosuje 10, 15, 20% ludzi, to politycy nie mają zainteresowania zabiegać o takich głosujących. Jest taka zasada jeżeli chodzi o politykę i politykę wyborczą, że dużo łatwiej jest nakłonić kogoś do zmiany głosu, niż ogólnie do głosowania.
Bejsment:
A jak to wygląda na tle innych diaspor? Jak Polonia w kwestii zaangażowania w politykę odznacza się od innych mniejszości?
Władysław Lizoń:
Inne diaspory mają inne podejście do tego i powiedziałbym, że są w jakiś sposób bardziej zdyscyplinowane, jeżeli chodzi o udział w wyborach i udział w całym tym systemie politycznym czy też w procesie politycznym. Dużo tych akcji odbywa się w ich świątyniach. Gdzie po prostu mają powiedziane na kogo głosować. Często są organizowane autobusy dla nich. Dowożą ludzi ogromnymi grupami, tak żeby mieć wpływ na to co się dzieje. Jakie są wyniki w naszym przypadku jeżeli chodzi o Kościół Katolicki? Kościół Katolicki nie robi żadnej polityki. Taka jest zasada i również nie popiera oficjalnie żadnych kandydatów. A powinno się popierać kandydatów, którzy są katolikami, którzy mają wartości katolickie, a jednak tego się nie robi. Inne grupy religijne robią to zupełnie inaczej i to otwarcie.
Bejsment:
Czy Polacy angażują się w sprawy polonijne?
Władysław Lizoń:
Część Polaków tak. W tej chwili jest dosyć trudny okres, ponieważ większość organizacji nie ma dopływu młodych ludzi. Właściwie jest tylko parę organizacji w tej chwili, które mają młodzież. Związek Harcerstwa Polskiego, czy grupy taneczne. Organizacje kulturalne zawsze miały dopływ młodych ludzi. Grupy kościelne też, ale to jest część, która jest związana z jakąś konkretną parafią. A organizacje się starzeją. Niektóre chyba będą się musiały zmierzyć z czymś takim, że będą musiały zamknąć się na działalność.
Bejsment:
Wokół czego można jeszcze zorganizować Polonię?
Władysław Lizoń:
Nie tylko wokół kultury. Organizacje, które powstawały jak np. Związek Polaków w Kanadzie. To była organizacja powstała w 1907 roku i jej zadaniem była wzajemna pomoc. Wtedy nie było takich programów socjalnych, jakie są teraz. Ludzie chcieli sobie wzajemnie pomagać. Były także organizacje wzajemnej pomocy. Organizacje patriotyczne, bo ten związek z Polską w każdej z organizacji polonijnej zawsze jest i jest on wyraźny. Także jak Polska wpadła pod jarzmo sowieckie po drugiej wojnie, to celem Kongresu Polonii Kanadyjskiej i Kongresu Amerykańskiego były działania pomagające Polsce, żeby doprowadzić ewentualnie do zmiany rządu i do odzyskania przez Polskę niepodległości. Także to, co w części jest oczywiście kulturowe, to też jest polityczne.
Bejsment:
Jak Polonia kanadyjska wypada na tle innych Polonii na świecie, na przykład amerykańskiej. Czy jesteśmy dobrze zorganizowani i co możnaby zmienić?
Władysław Lizoń:
Zmienić, usprawnić? Zawsze, zawsze można i trzeba. Jeżeli chodzi o to jak jesteśmy postrzegani np. przez innych czy przez Polskę, to wydaje się, że jesteśmy dobrze zorganizowani i jakoś nie odbiegamy od Ameryki. Jeżeli chodzi o zorganizowanie, to przecież w Ameryce Polonia jest bardziej podzielona. Tutaj jednak jest ona znacznie mniejsza i pomimo tego, że krążą opinie iż się kłócimy, że nie potrafimy razem działać, to nie jest. Ja myślę, że czasami to się za bardzo wyolbrzymiamy problem, mówiąc o naszych przywarach, bo każdy ma i dobre i złe strony charakteru, i my nie jesteśmy jakimś wyjątkiem mającym tylko złe strony, bo mamy dużo dobrych stron. Także ja bym tutaj raczej był za tym aby eksponować tę dobrą stronę, żeby się chwalić osiągnięciami, bo mamy się czym chwalić i mamy dużo osiągnięć.
Proszę popatrzeć na tę grupę, którą nazywamy emigracją solidarnościową. To są naprawdę w większości ludzie, którzy tutaj przyjechali, osiągnęli duże sukcesy. Oczywiście są zawsze jakieś tam przypadki, gdzie ludziom się nie powiodło, ale w ogromnej większości, ludziom się powiodło. Dzieci, które tutaj z nami przyjechały, są wykształcone. Następne pokolenie się kształci, tak więc mamy się czym chwalić. Mamy dużo ludzi na różnych stanowiskach w Kanadzie. Jednym z takich zadań na które trzeba było zwrócić uwagę, to jest wykorzystanie tych ludzi, wysoko postawionych zaangażować ich żeby mogli pomóc, bo mogą dużo.
Bejsment:
Co przeciętny polski emigrant może zrobić dla Polonii i dla siebie? I po co miałby to robić?
Władysław Lizoń:
To są trzy pytania w jednym. Co polski emigrant może zrobić dla Polonii? Może się zaangażować, może wspierać działania finansowo. Jednak potrzebne są finanse. Nie zawsze to wsparcie finansowe jest. Czasami istnieje przeświadczenie, że te pieniądze niby skądś przychodzą. Niestety, żeby działać prężnie, to trzeba zbierać również fundusze. Jak się ktoś nie chce włączać czynnie, to może wesprzeć finansowo. Dobrze by było, żeby (a był kiedyś taka idea ),żeby członkowie naszej wspólnoty polonijnej czy Polonii dali załóżmy tego symbolicznego dolara na rok dla Kongresu Polonii Kanadyjskiej, ponieważ jest nas około miliona, to byłby jakiś solidny zastrzyk finansowy, a obecne działania Kongresu, z uwagi na szczupłość finansów są dosyć ograniczone. Dlaczego miałby to robić? Myślę, że każdy ma jakieś powiązania z tymi którzy reprezentują ten sam język, kulturę i jakieś pochodzenie bliższe czy dalsze z tego samego kraju. Więc takie trzymanie się razem i budowanie wspólnoty jest zawsze bardzo ważne. Ludzie powinni mieć też jakąś satysfakcję z tego, że dołożyli cegiełkę do czegoś dobrego.
Bejsment:
Czym się Pan obecnie zajmuje? Jakie są Pańskie plany na przyszłość?
Władysław Lizoń:
Pracuję, jestem konsultantem, prowadzę parę projektów dla firmy kanadyjskiej w budownictwie. Ja to robiłem już od dawna i robię dalej. Dodatkowo jestem zaangażowany ciągle w pracę organizacji polonijnych. Często jestem proszony o jakąś pomoc, czy o doradztwo. Jestem wiceprezesem Związku Podhalan w Kanadzie. Na dzień dzisiejszy , w najbliższej przyszłości nie planuję dalszej kariery politycznej.
Wywiad przeprowadzili:
ChatGPT
i Kamil Bilinski