Uczta u królowej
Uczta u królowej
Ah! Mistrzostwa Świata w lekkiej atletyce!
Dla mnie – uczta duchowa. Uwielbiam ten sport, znam go jako specjalista i koneser i mam dodatkowe szczęście, że moja najbliższa rodzina też jest w ten sport mocno zaangażowana. Taka sytuacja pozwala na bezstresowe komentarze podczas zawodów i po ich zakończeniu.
Pisze te słowa w niedzielę, więc Wy, Drodzy Czytelnicy, będziecie mieć więcej bieżących informacji o występach swoich faworytów w czwartek. W dniu oddania gazety. Taka to kolej losu.
Nic to: zaczęło się od dwóch potężnych uderzeń: złotego medalu w pchnięciu kulą mężczyzn Ryana Crousera i złotego medalu i rekordu Kanady w rzucie młotem – Ethana Katzberga.
Ryan Crouser chyba już nas tak bardzo nie zadziwia, gdyż jest już motaczem #1 na świecie od wielu lat.
Tym razem narobił sporo szumu rzekomą nową technika pchnięcia kulą, która, moim zdaniem, niczym się nie różni od starej. Pewne małe zmiany mogą są dokonywane przez zawodników i ich trenerów często w celu lepszego samopoczucia niż biomechanicznych konieczności.
Nic to – Crouser pchnął kula na odległość 23.51 m. Rekord mistrzostw!
Konkurs stal na bardzo wysokim poziome. Wystarczy powiedzieć, że do zakwalifikowania się do wąskiego finału (czołowa 8) trzeba było pachnąć na odległość 21.41 m.
Teraz – o Kanadyjczyku Ethanie Katzbergu.
Pokazał się na światowych scenach w ubiegłym roku. Chłopak miał zaledwie 20 lat i na Igrzyskach Wspólnoty Brytyjskiej zdobył srebrny medal z bardzo obiecującym wynikiem 76.36.
W bieżącym roku pokazał lwi pazur już wielokrotnie, szczególnie w Polsce.
W eliminacjach ustanowił nowy rekord Kanady z wynikiem 81.18 – drugim na świecie za Wojciechem Nowickim. Poprzedni należał do Jamesa Stacy – 79.13m aż 15 lat temu. Ja oceniałem Jamesa za superutalentowanego, jednak Ethan to już zupełny kosmos.
Liczyłem na dwa polskie medale i to właśnie w młocie.
Okazało się, że był jeden – Nowicki – srebro, bo złoto zgarnął właśnie nikt inny niż młody Kanadyjczyk.
To nie był jakiś dziwny przypadek. Chłopak rzucił ponad 81 metrów dwa razy i chyba to on będzie tzw „nowym szeryfem” w młocie.
Teraz trochę o prawdziwym mistrzu, tak w sporcie jak i w życiu – Wojciechu Nowickim.
Przyjechał do Budapesztu jako wielki faworyt do medalu. Złotego medalu. Zresztą nie było w tym przesady. W czasie sezonu pokazał wszystkim kto jest najlepszy. Cały czas plasował się na szczycie.
Ostatecznie złota nie zdobył. Srebro też dobre, ale …
21-letni Kanadyjczyk miał swój dzień, był fenomenalny.
Po zawodach Wojciech Nowicki powiedział:
„Jestem pod wielkim wrażeniem i pełen podziwu, że w tak młodym wieku można tak daleko rzucać. Życzę mu, żeby był zdrowy i rzucał tak daleko, jak do tej pory.” (Przegląd Sportowy).
Prawdziwy mistrz.
Inne niespodzianki: Femke Bol. Znakomita holenderska specjalistka od biegów na 400 m i 400 m ppł przewróciła się na ostatnich metrach i zaprzepaściła złoto i rekord świata dla swojego kraju w mieszanej sztafecie 4x400m.
Druga reprezentacja w tamtym momencie – USA – w efekcie zwyciężyła właśnie z nowym rekordem świata.
Dodatkowo – wielka faworytka w biegu na 10km Holenderka Sifan Hassan również przewróciła się na ostatnich metrach prowadząc w końcowym etapie finiszu.
Czyżby holenderska „czarna sobota” czy też to nowe obuwie?
Już wiemy, że cudowne obuwie doprowadziło do rewolucji w biegach, ale nie tylko. Doprowadziło również do wzrostu ilości kontuzji wśród zawodników i zawodniczek.
Królem sprintu został Amerykanin Noah Lyles.
Jest to bardzo utalentowany zawodnik, jednak psychologicznie chyba trochę postrzelony. Zachowuje się jak najlepszy lub najgorszy przykład amerykańskiego klauna, który na siłę próbuje być popularny.
Poza szaleńczym zachowanie i szybkim bieganiem niczym innym specjalnie się nie wyróżnia.
www.bogdanpoprawski.com