Uczta u królowej (2)
Uczta u królowej (2)
Kolejne wydanie Mistrzostw Świata w lekkiej atletyce dobiegło końca.
Najpierw – o samych zawodach.
Gospodarzami tym razem byli Węgrzy, którzy przeprowadzili bezbłędna imprezę na nowo wybudowanym przepięknym obiekcie sportowym na samym brzegu Dunaju, niedaleko od budynku parlamentu.
Nie tylko organizacja była wzorowe, ale również samo przyjęcie zawodów przez publiczność.
Stadion nie jest wielki, mieści 35 tysięcy widzów i wszystkie wieczorne sesje były całkowicie wyprzedane.
Dodatkowo – węgierska publiczność zna się na tym skomplikowanych sporcie.
Wiemy jak często chamskie zachowania i okrzyki przeszkadzają w skupieniu się na startach do biegów. Tymczasem – ani jednego takiego przypadku!
Dobre wychowanie, znajomość sportu to kwintesencja takich wielkich zawodów.
Polska wypadła mizernie.
Przed mistrzostwami liczyłem na dwa medale – oba w rzucie młotem mężczyzn.
Zakończyło się faktycznie dwoma medalami, ale w młocie i w biegu na 400m kobiet.
Natalia Kaczmarek sprawiła wielką niespodziankę zdobywając srebrny medal, ale też miała sporo szczęścia. Kilka czołowych zawodniczek w tym mistrzostwach w biegu indywidualnym nie wystartowało.
Wojciech Nowicki jest jak Zawisza. Można na niego zawsze liczyć.
Liczyłem na złoto, jednak to złoto zdobył 21-letni Kanadyjczyk Ethan Katzberg.
Była to dla wszystkich wielka niespodzianka.
Poprawił on swój rekord życiowy w tym roku, jeszcze przed mistrzostwami na 76 metro na 79m i myślałem, że na tym się to skończy.
Nic z tego! W eliminacjach rzucił 81.18 m – nowy ogromny rekord życiowy, a w finale go poprawił na 81.25 m, mając dwa rzuty ponad 80 m.
Żaden zatem przypadek.
Ma doskonałego trenera i jest niezwykle szybki. Wróżę mu rekord świata.
Dodatkowo – Kanadyjka Camryn Rogers zdobyła drugi zloty medal w rzucie młotem.
Tu już można było spodziewać się takiego obrotu sprawy, gdyż w ubiegłym roku w Eugene zdobyła srebro.
Kanadyjczycy zresztą byli największą sensacją mistrzostw.
W końcowym obrachunku medalowym wylądowali na drugi miejscu.
Nigdy jeszcze takiego sukcesu nie odnieśli!
W klasyfikacji generalnej – Amerykanie roznieśli w puch całą resztę świata.
Do ciekawostek jednak należy zaliczyć nie zdobycie ani jednego medalu przez reprezentację Niemiec.
Takiego przypadku jeszcze w całej historii mistrzostw w lekkiej atletyce nie było.
Także Francja musiała czekać aż do przedostatniej konkurencji na swój pierwszy medal. Zdobyła go w biegu na 4x400m mężczyzn.
Ktoś może powiedzieć, że cała klasyfikacja należała do najdziwniejszych w historii.
Zgodzę się z takim stwierdzeniem, ale mam na to wyjaśnienie: to jest rok przedolimpijski, rok, w którym wiele czołowych zawodników planuje ciężką pracę, co wiąże się z obniżką formy startowej.
Nie ma w takim przypadku sensu startowanie, wiedząc, że nie można spodziewać się optymalnych wyników.
Do tego – niepotrzebne porażki mogą spowodować obniżenie pewności siebie.
Nic to – za niespełna rok Igrzyska Olimpijskie w Paryżu.
Zobaczymy jak się tam spiszą Polacy i Kanadyjczycy.
www.bogdanpoprawski.ca