US Open
US Open
Ostatni tegoroczny turniej z serii Grand Slam już za nami.
Ten nowojorski był przepełniony wieloma historycznymi zdarzeniami.
Zacznę od Igi Świątek.
Iga panowała w świecie tenisowym jako #1 przez 75 tygodni i to panowanie przerwała Białorusinka Aryna Sabalenka.
Prawdę mówiąc, na tą zmianę zanosiło się już od początku bieżącego roku, kiedy to Sabalenka wygrała turniej Grand Slam w Australii.
Takie zwycięstwo z reguły podbudowuje psychicznie i wprowadza wiele adrenaliny na dalsze turnieje.
Tak się właśnie stało z Sabalenką.
Dodam, że Iga w tym jej wyraźnie pomogła.
Nie prezentowała takiego skutecznego jak w ubiegłym roku tenisa już od początku bieżącego roku.
Wygrała wprawdzie Roland Garros, ale to wystarcza na kontynuowanie światowej dominacji.
Takie małe grupy jak trener+ trener od przygotowania fizycznego + fizjo + psycholog spędzają wiele godzin razem, codziennie przez wiele dni i, co tu dużo mówić – duszą się we własnym sosie.
Może jest czas na zmiany w sztabie trenerskim? Iga gra przecież przewidywalnie od dłuższego czasu, a rywalki nie śpią.
Może nastał czas na dojrzewanie do punktu, że mistrz nie potrzebuje ciągłych uwag psychologa i powinien być mistrzem samym w sobie.
Taki jest Novak Djokovic.
Ktoś może powiedzieć, że Novak to zupełnie inne pokolenie, starszy i w ogóle …
Prawdą jest, że należy do innego pokolenia graczy. Tego najlepszego.
Właśnie wygrał swój 24 wielkoszlemowy tytuł i ma chęć na więcej.
Novak jest moim ulubionym tenisista i przypomnę, dlaczego.
Dzieciak zaraził się tenisem w wieku kilku lat i trenował odbijając piłkę o ścianę sam w okresie bombardowań Serbii przez tzw. „aliantów USA”.
Tylko przeciętni ludzie, którzy cierpią na miejscu wiedzą jak twardym charakterem Djokovic się wykazuje.
Oczywiście, gdyby nie rodzice, zbyt daleko nie zaszedłby, jednak trochę szczęścia i sporo rodzinnej kasy złożyło się na ten sukces.
Podobnie zresztą miała Iga, z tym, że, na szczęście, bez wojny.
Novak zaczął wygrywać pojedyncze „Grand Slamy” w 2011 roku, wtedy, kiedy Federer i Nadal byli już dobrze usadowieni w siodłach liderów. Pogoń Serba za Szwajcarem i Hiszpanem (trzeba to dodać także Szkota Andy Murray’a) była na początku taktowana z przymrużeniem oka, lecz potem stała się poważna i niechętnie przyjmowana prze Zachód.
Novak dodatkowo należy do ludzi z własnym zdaniem, niepasującym do ogólnej „zachodniej narracji”, więc trudno spodziewać się dobrej prasy. Przecież właścicielami prasy są właśnie ci rządzący światem, ci, którzy taką narrację kreują.
Do kanonów wręcz zaliczyć trzeba zdjęcia Billa Gatesa z Federerem i Nadalem, lecz bez Novaka. Nie dość tego – to właśnie ci dwaj mieli specjalne przywileje w okresie pandemii.
Novak mógłby mieć już dodatkowe trzy Grand Slamy, jednak podczas jednego, w USA zdyskwalifikowano go za przypadkowe trafienie piłką sędziny liniowej, a następnie nie wpuszczono go na kort w Australii (2 razy) i raz w USA.
Oczywiście – miłośnicy Federera czy Nadala mogą te sprawy widzieć inaczej, jednak ja na to patrzę z zimną kalkulacją.
Co trzeba by tu jeszcze dodać?
Pierwsze zwycięstwo w Grand Slamie w deblu Kanadyjki Gabrieli Dąbrowskiej.
Osobiście nie lubię przyznawania się do polskich korzeni osób, które osiągnęły sukces.
W tym przypadku jest jednak inaczej.
Sama „Gabi” od pewnego czasu obnosi się publicznie ze swym polskim pochodzeniem, więc nie ma powodu, aby ta drobną, aczkolwiek nie tak drobną sprawę ignorować.
Nie udało się Idze, to udało się Gabrieli.