Moje trzy grosze o piłce
Moje trzy grosze o piłce
Jestem kibicem piłki nożnej jak większość Polaków i zawsze kibicuję polskiej reprezentacji. Dodam, że jestem kibicem „umiarkowanym” czyli takim, który próbuje patrzę na wszystkie zdarzenie związane tym sportem jak najbardziej obiektywnie, chociaż to nie zawsze mi się udaje.Dodam również, że z racji wieku oglądam piłkę przez wiele lat, a najbardziej ciekawym okresem mojego kibicowania był złoty okres reprezentacji 1972-1986.
Polska odniosła wtedy wiele sukcesów i była oparta na zawodnikach grających w polskiej lidze, w polskich klubach i trenowanych przez polskich trenerów.
Ktoś może powiedzieć, że to są zupełnie inne ery i takich meczów nie można porównywać.
I tu się totalnie nie zgadzam.
Dlaczego?
Piłka nożna jako sport nie przeszedł żadnych wielkich ewolucji-rewolucji, jeśli chodzi o sprzęt.
Ubrania zawodników – takie same, obuwie – też, piłka – minimalne zmiany a rozmiary boiska czy bramek – bez zmian przez ponad 100 lat.
Jakie ja widzę zmiany w obecnej erze sportowej?
Przede wszystkim w przygotowaniu fizycznym zawodników.
W ubiegłych latach piłkarze nie grali tylu spotkań, co teraz.
Oczywiście – im większa ilość spotkań, tym większa kasa dla organizacji, klubów czy zawodników, a jak wiadomo, kasa rządzi światem.
Polscy zawodnicy mieli sporą kasę jak ta tamtejsze warunki ekonomiczne w Polsce, lecz porównując ich zarobki z zarobkami czołowych zawodników innych lig na Zachodzie – były, co tu dużo mówić – mizerne.
Grai więc „nasi” aby nie tylko wygrać, ale także przygotować sobie grunt na przyszłość, do gry w zespołach typowo zawodowych właśnie na Zachodzie. Dla pieniędzy. Dla pieniędzy.
Czasy się zmieniły, polscy zawodnicy od 30 lat grają w zagranicznych ligach na równi z równymi i od tego czasu wyniki reprezentacji już nie zadziwiają.
Grają na w miarę poślednim poziomie.
Były momenty, że Polska reprezentacji klasyfikowana była w drugiej dziesiątce, ale były też momenty, kiedy Polacy zajmowali (w 2013) roku 75-te miejsce w rankingu FIFA.
To nie jest tak, że Polacy nie potrafią grać w piłkę.
Wyselekcjonowani zawodnicy grają bardzo dobrze w zespołach lig zagranicznych, jednak to się w zupełności nie przekłada na grę reprezentacji.
Rozumiem stacje Lewandowskiego, które jest strzelcem, egzekutorem akcji, ale nie ma akcji, które mógłby wykończyć. Nikt mu tych piłek nie podaje.
Dlaczego? To już jest sprawa trenera, lecz wybory trenerów w ostatnich latach były nieszczęśliwe.
Szczególnie nieszczęśliwe są te wyboru obcokrajowców na trenera polskiej kadry narodowej.
Oczywiście, na całym świecie takie wybory są praktykowane, lecz, przypuszczalnie w Polsce, nie jest to najlepszy pomysł.
Jestem Polakiem i znam polską psychikę, tradycje, nastawienie. Tylko Polacy potrafią zrozumieć Polaków.
Przecież poprzedni, najbardziej utytułowani trenerzy byli Polakami: Kazimierz Górski, Jacek Gmoch, Andrzej Strejlau, Antoni Piechniczek, Janusz Wójcik czy Adam Nawałka.
Główną ich wspólną cechą była umiejętność porozumiewania się z zawodnikami.
Komunikowanie na treningach, po treningach, podczas spotkań, a także – rozumienie polskiej mentalności.
Ludzie z Zachodu o tym nie mają i nie będą mieć nigdy pojęcia, gdyż taka psychika jest kształtowana przez stulecia.
Polska mentalność jest bardzo specyficzna. Prawdopodobnie najbardziej specyficzna w Europie.
Wydaje mi się, że właśnie zamyka się cała siła i słabość polskich piłkarzy.
Oni potrafią grać, tylko trzeba lwa, aby ich do boju poprowadził.
Nie musi ten lew być wybitnie utytułowanym selekcjonerem, ale musi być przywódcą, który również dobierze prawdziwego przywódcę wśród zawodników.
www.bogdanpoprawski.com