Kupili dom, na którym stracili $140.000 i są „szczęśliwi”
Kupili dom, na którym stracili $140.000 i są „szczęśliwi”
Osoby zamierzające kupić dom może zainteresować historia pary narzeczonych Joe Jennisona i Alicii Murrell, którzy taki dom kupili, po czym tracąc dużo pieniędzy wycofali się z zawartej umowy.
Chcąc kupić swój pierwszy dom, para szukała nowego budynku w Guelph, ale nie udało im się w dwóch pierwszych ofertach przeprowadzonych przez dewelopera Fusion Homes.
– Próbowaliśmy, gdy wypuścili wersję wolnostojącą, ale nie udało nam się, potem próbowaliśmy kupić wersję bliźniaczą, ale też nam się nie udało – opowiada Murrell – W końcu dostaliśmy ich townhouse i byliśmy tym bardzo podekscytowani.
Para twierdzi, że zamknięcie sprzedaży pierwszego domu w inwestycji „Sora at The Glade” było ważnym momentem w ich życiu.
– Więc powiedzieliśmy sobie: „To wszystko, udało się. Mamy nasz dom!” Byliśmy bardzo podekscytowani – opowiada Jennison.
Promocje obniżyły wartość ich domu
Para twierdzi, że niedługo po zamknięciu ich relacje z Fusion Homes szybko zaczęły się psuć.
– Kilka miesięcy później zaczęli wprowadzać promocje, ponieważ domy się nie sprzedawały – mówi Murrell.
– To jeszcze nie było trzęsienie ziemi, ale nie było miłe – uzupełnia Jennison – Skontaktowaliśmy się z naszą sprzedawczynią i zapytaliśmy: «Czy możemy skorzystać z którejś z tych promocji?». A ona na to: «Nie, przepraszam, niczego nie datujemy wstecz, to jest dla nowych klientów». Więc było trochę żal, ale to nie koniec świata.
Według pary, zanim w ogóle ich dom był gotowy do wprowadzenia się, promocje osiągnęły kwotę 100 tysięcy dolarów niższą od ceny sprzedaży, jaką oni zapłacili, jako pierwsi klienci. Potem nastąpiła kolejna promocja o kolejne 100 tysięcy dolarów.
Mówią, że te programy zdewaluowały ich dom o 200 tysięcy dolarów.
– To nie jest tak, że w ogóle nic nie dostaliśmy i zdenerwowani tupiemy nogami mówiąc: «My też tego chcemy» – mówi Jennison – Ale to fakt, że zdewaluowali nasz dom, zanim w ogóle na niego spojrzeliśmy.
Opłaty za użytkowanie
Jennison i Murrell, nadal chcący sfinalizować transakcję, twierdzą, że uderzyła w nich kolejna bomba w postaci opłat za użytkowanie.
– Tego dnia byłam w pracy, kiedy dostałam e-mail od prawnika o następującej treści: «Hej, potrzebuję sześciu czeków datowanych na kwotę 6600 dolarów» – opowiada Murrell.
Opłaty za użytkowanie są specyficzne dla społeczności nowo budowanych osiedli. Płaci się czynsz deweloperowi do czasu sprzedaży wystarczającej liczby mieszkań, aby utworzyć korporację mieszkaniową.
Pierwotnie Jennisonowi powiedziano, że opłata za wynajem wyniesie 3250 dolarów miesięcznie, ale dwa dni przed przeprowadzką powiedziano jej, że suma ta wzrosła do 5423 dolarów.
Dodatkowo opłata za tzw. maintenance wzrosła z 309 do 517 dolarów. Jennison twierdzi, że łącznie z podatkiem wyniosło to około 6600 dolarów miesięcznie.
Jennison i Murrell twierdzą, że zamieszanie pogłębia fakt, że nie było sposobu, aby określić, jak długo będzie obowiązywać opłata za wynajem.
– Możliwe, że będziemy spłacać kredyt przez dwa lata i nic nie będzie przeznaczane na kredyt hipoteczny – mówi Murrell – Obliczyliśmy, że po sześciu miesiącach takiego mieszkania 40 tysięcy dolarów pójdzie po prostu w błoto.
W tym momencie para desperacko zdecydowała się wycofać się z umowy, ale okazało się, że nie jest to prosty proces.
„Odczuliśmy ulgę, gdy straciliśmy 140000 dolarów”
Jak wyjaśnia prawnik zajmujący się nieruchomościami, Stefan Avramovic, po podpisaniu umowy większość władzy przejmuje budowniczy domu.
– Jeśli spróbujesz odstąpić od umowy, będzie to miało również wiele konsekwencji prawnych. Jeśli odstąpisz od umowy, nie tylko możesz stracić swój depozyt, ale jeśli nieruchomość zostanie sprzedana za kwotę niższą, niż ty podpisałeś, na przykład, powiedzmy, że kupiłeś nieruchomość za 900 tysięcy, ale sprzedaje się ją za 700 tysięcy , to ty możesz być również obciążony obniżką ceny – wyjaśnia Avramovic.
Po negocjacjach Murrell i Jennison zgadzają się zrezygnować z zaliczki, jaką wpłacili na dom w wysokości 140.000 dolarów. W zamian Fusion Homes zgodziło się nie podejmować działań prawnych.
Murrell mówi, ze początkowo poczuła ulgę.
– To smutne, że odczuliśmy ulgę po stracie 140 tysięcy dolarów – opowiada – Byłam szczęśliwa, kiedy otrzymaliśmy tego e-maila. Pomyślałam sobie: «No dobrze, nie ma nas, zatrzymali naszą zaliczkę. Jestem szczęśliwa».
To uczucie później przerodziło się w frustrację i urazę.
– To bardzo trudna i gorzka pigułka do przełknięcia. Fusion odchodzi ze wszystkimi naszymi pieniędzmi. Mogą teraz odsprzedać dom i zarobić jeszcze więcej pieniędzy – mówi z żalem Jennison.
Para zastrzega, że nie oskarża Fusion o robienie czegokolwiek nielegalnego, ale twierdzi, że spodziewała się czegoś lepszego.
– To, w jaki sposób radzą sobie z tą sytuacją, pokazuje, że tak naprawdę klienci ich nie obchodzą i że szczerze mówiąc są po prostu pazerni na pieniądze – mówi Murrell.
Jennison dodaje, iż ma nadzieję, że ich historia pomoże innym osobom, gdy będą przymierzać się do zakupu domu.
Ich rada? Dobry prawnik może wiele osiągnąć.
– Jeśli twój prawnik nie będzie z tobą rozmawiał choćby przez telefon dzień lub dwa później, po złożeniu mu dokumentów, powinieneś zwolnić tego prawnika i znaleźć nowego, ponieważ powinien on powiedzieć ci dokładnie, co oznacza każda strona tego dokumentu – mówi Murrell.
W ciągu ostatnich kilku tygodni dziennikarze CTV News, którzy wysłuchali opowieści Murrell i Jennisona kilkakrotnie kontaktowali się z firmą Fusion Homes, ale nie otrzymali odpowiedzi.
Na podst. CTV News