Sportowa emerytura
Sportowa emerytura
Zrobiło się gorąco a sprawie emerytur w Polsce.
Nowy rząd, który jeszcze nie rządzi ma w planie zwolnienie ich waloryzacji i innego podejścia do kwestii z nimi związanymi. Jednym z najbardziej kontrowersyjnych elementów są emerytury dla medalistów olimpijskich.
Otóż obecna Minister sportu Danuta Dmowska-Andrzejuk postawiła niejako pieczęć w tym kierunku i doprowadziła do kolejnej waloryzacji.
Trochę o tym wydatku finansowym obciążającym 40 mln Polaków.
Emerytura olimpijska – potoczna nazwa świadczenia pieniężnego, które Ministerstwo Sportu i Turystyki wypłaca od roku 2000 polskim medalistom igrzysk olimpijskich, a od 2006 także medalistom igrzyska paraolimpijskich oraz igrzysk głuchych. Jego wypłacanie reguluje ustawa z dnia 25 czerwca 2010 o sporcie.
Świadczenie przyznawane jest na wniosek sportowca. Emerytura wypłacana jest sportowcom, którzy spełniają łącznie następujące warunki:
1. Posiadają obywatelstwo polskie i mieszkają w Polsce lub innym państwie Unii Europejskiej,
2. zdobyli medal na igrzyskach (od 2007 włączani są też medaliści zawodów Przyjaźń-84, które zastępowały Igrzyska Olimpijskie w Los Angeles, w których Polska nie brała udziału),
3. ukończyli 40 lat,
4. nie uprawiają już czynnie sportu,
5. nie są karani za przestępstwo popełnione umyślnie.
W 2010 wysokość świadczenia wynosiła 2483,77 zł miesięcznie, była to kwota brutto, od której sportowcy samodzielnie odprowadzali podatek. Świadczeniobiorcy nie płacili od niej składek do ZUS-u. W 2016 świadczenie zwolniono również z podatku dochodowego. W 2021 wysokość emerytury wynosiła 2844,74 zł netto. W 2022 roku kwota wzrosła do 3657,52 zł netto. Rok później kwota ta wzrosła do 3942,81 zł, natomiast od 2024 roku świadczenie wynosić będzie 4203,04 zł.
Nie jestem specjalistą od wysokości emerytur w Polsce, ale z kontekstu można wnioskować, że wynagrodzenie takie jest na poziomie średnich emerytur. Czyli nic szaleńczego.
Ktoś może spytać, dlaczego?
Na takie pytania jestem przygotowany.
Aby zostać medalistą olimpijskim, utalentowany adept musi poświęcić praktycznie swoje życie.
Jeśli uprawia sport olimpijski przez wiele lat, nawet do polowy lat trzydziestych, to taki zawodnik czy zawodniczka nie ma szans na rozwój innego profesjonalnego kierunku czy wykształcenia, tak jak ich rówieśnicy.
Samo uprawianie sportu i należne im stypendia sportowe utrzymują polskich olimpijczyków przy życiu na finansowo niskim poziomie.
Przykład: wielokrotna mistrzyni olimpijska, mistrzyni świata i Europy, młociarka Anita Włodarczyk rozsławia imię Polski przez lata na całym świecie, a w międzyczasie dorobiła się mieszkania i samochodu. To takie zewnętrzne oznaki „bogactwa”, bo przecież do portfela nie będę zaglądał.
Podobnie jest z dwukrotnym mistrzem olimpijskim w pchnięciu kulą Tomaszem Majewski, czy z Robertem Korzeniowskim i innymi.
O innych sportach nie wspomnę, bo są w jeszcze gorszej sytuacji (kajakarstwo, wioślarstwo, zapasy, strzelectwo itp.).
Wiele sportów nie wchodzi w program Igrzyskach Olimpijskich, więc tu oszczędność dla podatników.
Znacznie gorzej jest po tej stronie oceanu.
Najlepsi zawodnicy olimpijscy mogą tylko liczyć na własną lub rodzinną pomoc w uprawianiu sportu.
Stypendia sportowe dla najlepszych na świecie są na niższym poziomie niż „welfare”, a emerytur sportowych po prostu nie ma.
Taki przykład z życia: podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, Kanadyjczyk Mark McKoy zdobył zloty medal w biegu na 110m ppł. W nagrodę otrzymał fax od premiera Briana Mulroney z gratulacjami.
Mój zawodnik, brązowy medalista w 10-boju w Seulu 1988 nie otrzymał niczego.
Został strażakiem i teraz ma emeryturę strażacką.
Podobnie jest w USA czy wielu innych krajach, dlatego też polscy medaliści olimpijscy nie powinni narzekać.
http://www.bogdanpoprawski.com