Zamieszanie z kursem złotego
Zamieszanie z kursem złotego
Burzę w mediach wywołały kursy walut opublikowane przez Google Polska. Dane okazały się nieprawdziwe. „Funkcje wyszukiwania, takie jak wyświetlanie kursu wymiany walut, opierają się na danych z zewnętrznych źródeł’ – oświadczyło Google Polska.
Według danych udostępnionych przez Google, złotówka rozpoczęła nowy rok znacznym spadkiem wartości. W poniedziałek wieczorem euro kosztowało 5,40 zł, dolar – 4,83 zł, a frank szwajcarski – 5,80 zł. Polska waluta osiągnęła poziom słabości, który nie był obserwowany nawet po wybuchu wojny na Ukrainie. Nie dziwi więc, że w mediach społecznościowych wywołało to burzę.
Minister finansów, Andrzej Domański, skomentował tę sytuację, próbując uspokoić opinie publiczną. Twierdził, że kurs złotego, który wywołał panikę, jest wynikiem błędu w źródle danych i zapewnił, że po otwarciu rynków w Azji sytuacja wróci do normy.
W odpowiedzi na to Ministerstwo Finansów zwróciło się oficjalnie do Google Polska, prosząc o wyjaśnienie przyczyn nieprawdziwej publikacji dotyczącej kursu złotego oraz o zapewnienie działań, które zapobiegną podobnym sytuacjom w przyszłości.
Google Polska przekazało portalowi Money.pl swoje stanowisko, tłumacząc zamieszanie wokół błędnych notowań walut na swojej platformie. Wyjaśnili, że ich funkcje wyszukiwania opierają się na danych z zewnętrznych źródeł i w przypadku błędów starają się jak najszybciej skorygować informacje, gdy tylko zostaną poinformowani przez dostawców danych.
Rzecznik Narodowego Banku Polskiego również odniósł się do tej sprawy, przypominając, że wiarygodne kursy złotego są dostępne na oficjalnej stronie NBP. Wyraził wątpliwości co do precyzji wykresów prezentowanych przez Google i podkreślił, że portal nie ponosi odpowiedzialności za ich poprawność. Zachęcał również do korzystania z pewnych danych kursowych dostępnych na stronie NBP, gdzie dzisiejszy kurs PLN/Euro wynosił 4,34.