Rekordowa ilość podpisanych e-petycji. Czy taki głos się liczy?
Rekordowa ilość podpisanych e-petycji. Czy taki głos się liczy?
W ubiegłym roku liczba podpisów osiągnęła nowy rekord – prawie 1,5 miliona nazwisk pod około 500 e-petycjami. Wezwanie Izby Gmin do wyrażenia wotum nieufności wobec liberalnego rządu jest obecnie najczęściej podpisywaną e-petycją, jaka kiedykolwiek została uruchomiona w Kanadzie – to kolejny znak rosnącej popularności petycji online.
Petycja została złożona przez mieszkańca Peterborough i sponsorowana przez konserwatywną posłankę Michelle Ferreri. Wzywa ona Izbę Gmin do zainicjowania wotum nieufności wobec liberalnego rządu, rozwiązania go i rozpisania wyborów w ciągu 45 dni.
E-petycja, która obecnie czeka na certyfikację, zebrała 386,698 podpisów do czasu zamknięcia okresu podpisywania tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Ferreri często promowała e-petycję w mediach społecznościowych, w tym w filmie z udziałem osoby, która zainicjowała petycję.
W oświadczeniu przesłanym do CBC News, Ferreri oskarżyła premiera Justina Trudeau o podważanie zaufania Kanadyjczyków do rządu poprzez jego działania w kilku kluczowych kwestiach.
“Nieszczęście jest potężnym motywatorem i najwyraźniej ta petycja podnosi głosy Kanadyjczyków, którzy mają dość nieszczęścia narzuconego przez Trudeau i chcą lidera i rządu, któremu mogą zaufać” – powiedziała.
Głośne petycje elektroniczne przyciągnęły w zeszłym roku setki tysięcy podpisów – część rosnącego trendu w kierunku wykorzystywania petycji internetowych do wywierania presji na rządy w różnych kontrowersyjnych kwestiach, takich jak przepisy dotyczące broni palnej i polityka zagraniczna.
Liczba podpisów pod elektronicznymi petycjami, które można składać w Izbie Gmin, stale rośnie od czasu ich wprowadzenia w 2015 roku, zgodnie z analizą danych Izby Gmin przeprowadzoną przez CBC News. W ubiegłym roku liczba podpisów osiągnęła nowy rekord – prawie 1,5 miliona nazwisk pod około 500 e-petycjami.
Większość z tych podpisów została złożona pod kilkoma głośnymi petycjami internetowymi. Trzy z pięciu najczęściej podpisywanych e-petycji zostały złożone pod koniec 2023 roku. Czwarta – sponsorowana przez konserwatywną posłankę Leslyn Lewis – jest nadal otwarta na podpisy i wkrótce może przebić się do pierwszej dziesiątki.
E-petycja Lewis wzywa Kanadę do wycofania się z Organizacji Narodów Zjednoczonych i jej organizacji zależnych. Lewis promowała petycję w mediach społecznościowych jako środek mający na celu “ochronę naszej suwerenności narodowej”. Jej stanowisko spotkało się z reakcją ław liberalnych. Liberalny poseł Rob Oliphant, sekretarz parlamentarny ds. zagranicznych, powiedział, że petycja jest równoznaczna z wezwaniem Kanady do porzucenia jej międzynarodowych zobowiązań.
Lewis nie odpowiedziała na prośbę CBC News o komentarz.
E-petycje – nawet te przedstawione w Izbie Gmin lub te, które zbierają znaczące poparcie – nie nakładają na rząd żadnego prawnego obowiązku zmiany swojej polityki. Strona internetowa Izby Gmin opisuje je jako sposób na “zwrócenie uwagi na kwestię będącą przedmiotem publicznego zainteresowania lub troski” lub “żądanie” podjęcia działań.
Petycja sponsorowana przez Lewis nie jest jedyną, która wzywa rząd do podjęcia dramatycznych lub kontrowersyjnych działań. E-petycja sponsorowana przez posła NDP Alexandre’a Boulerice’a, która krążyła w zeszłym roku, wzywała rząd do zażądania zawieszenia broni w wojnie Izrael-Hamas. Złożono pod nią ponad ćwierć miliona podpisów.
E-petycje mogą być inicjowane przez każdego obywatela lub rezydenta Kanady, ale muszą być autoryzowane przez członka parlamentu. Posłowie ci niekoniecznie popierają wszystkie pomysły zawarte w petycjach, które sponsorują, choć wielu z nich – w tym Ferreri, Lewis i Boulerice – prowadzi kampanię w ich imieniu.
E-petycje przechodzą przez kilka etapów weryfikacji i certyfikacji. Gdy osiągną 500 podpisów, mogą zostać przedstawione w Izbie Gmin przez sponsorującego je posła. E-petycje nie są wiążące. Na przykład petycja sponsorowana przez Ferreri nie wymagałaby żadnej debaty ani głosowania nad wotum zaufania w Izbie Gmin. Rząd musi jednak dostarczyć pisemne odpowiedzi na petycje przedstawione w Izbie. Odpowiedzi te zazwyczaj przedstawiają aktualną politykę rządu lub stan kanadyjskiego prawa. Osoby podpisujące e-petycje muszą być obywatelami lub rezydentami Kanady.
Kennedy Stewart, były poseł NDP i burmistrz Vancouver, był pierwotnym inicjatorem wniosku, który zezwalał na składanie e-petycji, gdy konserwatywny rząd Stephena Harpera sprawował władzę. Z pomocą sojuszników, takich jak poseł Partii Konserwatywnej Michael Chong, Stewart pracował nad przeforsowaniem zmiany poprzez prywatny wniosek poselski i ostatecznie uzyskał poparcie siedmiu innych posłów Partii Konserwatywnej i wszystkich innych partii opozycyjnych.
Stewart powiedział CBC News, że biorąc pod uwagę rosnącą popularność petycji elektronicznych, być może nadszedł czas, aby zrewidować ich zasady i utrudnić rządom ich ignorowanie. “Nie wszystko poszło tak, jak chciałem. Musiałem pójść na pewne kompromisy” – powiedział.
Stewart zasugerował, że petycja osiągająca określony próg liczby głosów powinna automatycznie wywoływać debatę w Izbie Gmin – taką, która nie kończy się głosowaniem – lub powinna być rozpatrywana przez specjalną komisję. Zauważył, że petycje elektroniczne są dobrze ugruntowane i niezwykle popularne w Wielkiej Brytanii, gdzie Izba Gmin ma komisję powołaną do ich rozpatrywania.
“Myślę, że teraz, gdy dochodzimy do punktu, w którym otrzymujemy tak dużą liczbę podpisów, zdecydowanie należy to ponownie przeanalizować” – powiedział.
Stewart powiedział, że rosnąca partyzancka popularność e-petycji jest dobrą rzeczą, ponieważ jednym z jego głównych celów prawie dekadę temu było zachęcanie do zaangażowania obywatelskiego i łączenia się z polityką federalną. “Nawet jeśli przez cały czteroletni okres kadencji Parlamentu podpiszesz jedną e-petycję, przynajmniej masz jakiś związek z tą instytucją, która często jest daleko w Ottawie” – powiedział, dodając, że postrzega e-petycje jako rodzaj “narkotyku” dla politycznego zaangażowania.
Podkreślił, że jedną z największych zalet procesu e-petycji w Izbie Gmin jest jego poufność. Dane zebrane za pośrednictwem e-petycji są chronione i nie są dodawane do żadnych list partyjnych, aby pomóc w pozyskiwaniu funduszy lub prowadzeniu kampanii. “Są ludzie, którzy być może głosują na konserwatystów, ale podpisują petycję liberałów…. Może to również zachęcać do ponadpartyjności lub przełamywania podziałów” – powiedział. “Myślę, że powinniśmy to zaakceptować. Widzimy taki upadek demokracji na całym świecie. To dość przerażające. To dobry sposób na wzmocnienie naszych najważniejszych wartości”.