Bezdomni próbują przetrwać zimę pod namiotami
Bezdomni próbują przetrwać zimę pod namiotami
W bardzo niskich temperaturach, jakie odnotowano ostatnio, na wolnej przestrzeni pod słupami wysokiego napięcia w Mississauga mieszka w namiotach kilkanaście osób. Wiele z nich, aby przetrwać zimno, używa butli z propanem.
Chris, mieszkaniec Brampton, który od czterech miesięcy mieszka w namiocie, powiedział, że wtorkowa noc była zdecydowanie najgorsza. Mówi, że czuje się całkowicie opuszczony przez wszystkie szczeble władzy.
– To doprowadza nas do szału… Nie rozumiem, jak oni na to pozwalają – mówi.
Chris od lat trafia do schronisk dla bezdomnych i twierdzi, że zwykle przygotowuje się na nadejście zimna, ale nigdy nie spodziewał się, że chłód będzie tak dotkliwy i tak straszny.
– Dzięki Bogu mam zbiornik z propanem. Gdybym tego nie miał, zamarzłbym na śmierć – powiedział.
Kiedy jesienią Chris po raz pierwszy rozbił namiot, w tym miejscu przebywało ponad 150 osób. W obozie mieszkały głównie osoby ubiegające się o azyl, ale po tym, jak w listopadzie mężczyzna z Afryki Wschodniej zmarł podczas próby ogrzania namiotu, regionowi Peel zaoferowano fundusze federalne, aby pomóc w zapewnieniu schronienia zalewowi nowo przybyłych.
– Oni dostali miejsca w hotelu, a my nie mamy nic… To jest bardziej niż frustrujące – powiedział Chris. Jeszcze bardziej frustrujące dla osób na polu jest to, że schronisko dla bezdomnych znajduje się kilka kroków dalej, ale jest ono przepełnione.
– Rząd całkowicie nas wszystkich zawiódł. Pozwala nam zamarznąć, a to nie jest w porządku – dodał Chris – Po prostu potrzebuję kogoś, kto mnie wysłucha i tyle.
Obecnie pojemność schronisk pogotowia ratunkowego jest wypełniona w 376 procentach, a 74% z ich mieszkańców to osoby ubiegające się o azyl. Region Peel twierdzi, że siedem hoteli i nowe schronisko są wykorzystywane dla około 1500 nowo przybyłych.
Portal CityNews skontaktował się z lokalnym radnym i burmistrzem Brampton z pytaniem, co robią władze, aby w czasie tych mrozów wprowadzić ludzi do środka, ale jak dotąd nie otrzymał odpowiedzi.
Eddie, który również mieszka pod namiotem, powiedział, że ludzie spędzają dni na przemieszczaniu się, próbując się ogrzać, mając nadzieję przetrwać te mroźne temperatury i wszystko, co przyniesie zima.
– Muszę trzymać grzejnik tak blisko siebie… gdybym go nie miał, zamarzłbym na śmierć – powiedział Eddie.
Pracownicy pomocy regularnie odwiedzali obóz, dostarczając koce, ciepłą odzież i przekąski, ale większość żywności jest zamarznięta i twarda jak kamień.
Na podst. CityNews