Hubert Hurkacz awansował do ćwierćfinału Australian Open
Hubert Hurkacz awansował do ćwierćfinału Australian Open
Hubert Hurkacz pokonał Arthura Cazaux w meczu czwartej rundy Australian Open. Tym samym to polski tenisista wystąpi w 1/4 finału tegorocznej edycji australijskiego turnieju. Dla polskiego tenisisty to drugi ćwierćfinał imprezy wielkoszlemowej w karierze.
W 2021 roku najlepszy polski tenisista dotarł do 1/2 finału Wimbledonu w którym musiał uznać wyższość Matteo Berrettiniego. Był to jak dotąd najlepszy wielkoszlemowy występ naszego reprezentanta. Przed rokiem w Melbourne wrocławianin zakończył rywalizację na 1/8 finału, gdy uległ Sebastianowi Kordzie.
W tym roku dziewiąty tenisista świata już poprawił swój zeszloroczny wynik i po raz drugi w karierze powalczy o półfinał imprezy wielkoszlemowej. Przepustkę do grona najlepszych ośmiu singlistów tegorocznego australijskiego szlema była poniedziałkowa wygrana nad Arthurem Cazaux.
Francuz to mistrz australijskiej imprezy w rywalizacji juniorskiej. I bardzo dobrze rozpoczął spotkanie, bo od przełamania i wyniku 3:0. Hurkacz jednak wrócił do gry i ostatecznie doszło do tie-breaka. W nim jako pierwszy przewagę zbudował Polak, który miał już nawet dwie piłki setowe (6:4), ale tę część pojedynku zdołał zakończyć dopiero za trzecią okazją.
Druga odsłona miała inny przebieg. Każdy z zawodników pilnował swego serwisu. Chociaż w szóstym gemie to wyżej notowany zawodnik prowadził 40-15 przy podaniu Francuza, ale ten wyszedł z opresji obronną ręką, a następnie obaj panowie doprowadzili do kolejnej „dogrywki”. W nim zeszłoroczny uczestnik meczów czwartej rundy oddał rywalowi jedynie trzy punkty i już tylko set dzielił go od drugiego w karierze ćwierćfinału Wielkiego Szlema.
Po drugiej odsłonie reprezentant Trójkolorowych poprosił o pomoc medyczną. Gdy gra została wznowiona, natychmiast doszła do przełamania serwisu. Wypracowanej przewagi do końca już Hubert Hurkacz nie oddał. Tym samym wrocławianin po raz drugi w karierze, a po raz pierwszy w Australii, wystąpi w 1/4 finału imprezy Wielkiego Szlema.
Rywalem naszego reprezentanta o półfinał będzie Daniił Miedwiediew. Tenisista z Moskwy w poniedziałek w czterech setach uporał się z Nuno Borgesem. Będzie to szóste spotkanie obu tenisistów. Dotychczasowy bilans jest korzystny i wynosi 3:2 dla Polaka.
Świątek odpadła z Australian Open
Tegoroczny występ Igi Świątek był jej szóstym startem na kortach Melbourne Park. Przed dwoma laty obecna liderka rankingu uległa w meczu o finał Danielle Collins. Amerykanka w tym roku była rywalką Polki w pojedynku drugiej rundy, który był niezwykle zacięty, ale ostatecznie Świątek udało się zrewanżować Amerykance.
W meczu trzeciej rundy na przeciwko czterokrotnej mistrzyni wielkoszlemowej stanęła Linda Noskova. Polka i Czeszka dotychczas mierzyły się raz. Podczas turnieju WTA 250 w Warszawie lepsza okazała się nasza reprezentantka. W sobotni poranek Czeszka zrewanżowała się liderce światowego rankingu
W pierwszej odsłonie tą, która jako pierwsza miała szansę wypracować przełamanie, była Linda Noskova. Jednak Polka obroniła dwie akcje, które mogły dać Czeszce prowadzenie z przewagą serwisu. Następnie w szóstym gemie za trzecią okazją sama doprowadziła do „breaka” i prowadzenia 4:2, a po chwili na tablicy wyników pojawił się rezultat 5:2. Wygrywając siódmego gema bez straty punktu. Po zmianie stron w ślady Polki poszła Noskowa, która w ciągu 90 sekund zniwelowała straty do dwóch gemów. Jednak po niespełna trzech kwadransach gry to Biało-czerwona zapisała na swe konto partię otwarcia. Wszystko po tym jak Czeszka wyrzuciła za linię końcową uderzenie z forhandu.
W drugiej odsłonie panie solidarnie wygrywały swe gemy serwisowe, aż nadszedł gem ósmy. Tego tenisistka zza naszej południowej granicy wygrała przy podaniu Świątek bez straty punktu, a kilka chwil później zakończyła drugą odsłonę, przegrywając tylko jedną akcję przy swym serwisie.
Decydującą odsłonę lepiej rozpoczęła Noskova, która wyszła na prowadzenie 2:1 z przewagą podania. Jednak już po chwili doszło do przełamania powrotnego w wykonaniu Świątek. Jednak to nie był koniec kłopotów raszynianki tego dnia. Grająca bezkompromisowo 19-latka w siódmym gemie zanotowała kolejne przełamanie, którego turniejowa „jedynka” już nie zdołała odrobić i ostatecznie pożegnała się z rywalizacją.
Czterokrotna mistrzyni wielkoszlemowa podzieliła się swymi przemyśleniami po meczu z czeską nastolatką.
– Nie mam teraz za wiele przemyśleń. Muszę to zobaczyć i przeanalizować, co zrobiłam źle – rozpoczęła wyraźne podłamana przegraną Świątek, która rozwiązała wątpliwości dotyczące swej sobotniej dyspozycji – Fizycznie i mentalnie czułam się dobrze.
Najwyżej rozstawiona tenisistka powiedziała również jak ta rywalizacja wyglądała z jej perspektywy – Wydawało mi się, że mam wszystko pod kontrolą, dopóki nie złamała mnie w drugim secie. Ja też miałam kilka swoich szans, ale mi się nie udało – mówiła na pomeczowej konferencji Świątek.
Turniejowa „jedynka” zdradziła również co sprawiło jej w sobotę najwięcej problemów – Trudno było odczytać jej serwis. Powiedziałabym, że przypominał styl Sabalenki i Rybakiny, jeśli chodzi o ustawienie i szybkość – kontynuowała swe wystąpienie liderka światowego rankingu, która na zakończenie ujawniła czy ma sobie coś do zarzucenia po spotkaniu z czeską nastolatką – Wiem, że zrobiłam wszystko, co mogłam. Myślę, że po prostu poszła all-in bez żadnej presji. Nie miała nic do stracenia – zakończyła swe wystąpienie tenisistka, która ma za sobą najsłabszy australijski występ od 2019 roku, gdy pożegnała się z imprezą po meczu drugiej rundy.
Fręch przegrała z Gauff
Na czwartej rundzie zakończyła swój występ w tegorocznym Australian Open Magdalena Fręch. Łodzianka dla której jest to historyczny wynik w imprezach wielkoszlemowych została zatrzymana przez Coco Gauff.
Trzy polskie tenisistki były na starcie pierwszej w sezonie lewy Wielkiego Szlema. Najdalej z nich zaszła ta po której chyba niewielu się spodziewało, że może osiągnąć lepszy wynik od Igi Świątek i Magdy Linette. Magdalena Fręch w meczu czwartej rundy uległa jednej z głównych faworytek do końcowego triumfu.
W partii otwarcia łodzianka zdołała wygrać tylko jednego gema, a spotkanie rozpoczęło się od przełamania serwisu przez tenisistkę zza Oceanu, która wyszła na prowadzenie 2:0. Nim panie pierwszy raz usiadły na swych ławkach, nowo koronowana druga rakieta naszego kraju, zdobyła honorowego gema w tej części meczu. Fręch niestety w niedzielę zagrała swój najsłabszy mecz podczas australijskiej imprezy. Zbyt duża liczba niewymuszonych błędów nie pozwoliła jej myśleć o nawiązaniu walki z Gauff, która w drugiej odsłonie dwukrotnie odebrała podanie Polce – w czwartym i ósmym gemie – i wykorzystując drugą piłkę meczową zakończyła pojedynek.