Pozwała do sądu swojego partnera, bo spóźniła się na samolot
Pozwała do sądu swojego partnera, bo spóźniła się na samolot
Do nowozelandzkiego sądu wpłynął nietypowy pozew. Skarżąca zarzuciła partnerowi złamanie „ustnej umowy”. Według kobiety mężczyzna nie wywiązał się z obietnic, a ona musiała ponieść dodatkowe koszty – podaje telewizja BBC.
W przedłożonym sądowi dokumencie kobieta podała, że jej partner nie odebrał jej z domu i nie odwiózł na lotnisko, co miał wcześniej zadeklarować. W wyniku całej sytuacji Nowozelandka spóźniła się na lot i ominął ją koncert, na który wybierała się z przyjaciółmi. Poniosła także dodatkowe koszty, kupując bilet lotniczy na następny dzień.
To jednak nie wszystko. Kobieta twierdziła także, że partner zapewniał ją, że poniesie koszty podróży promem, by wspólnie odwiedzić jej synów. Zdaniem skarżącej tak się jednak nie stało i to ona zapłaciła za bilet dla siebie i mężczyzny.
Nowozelandzki sąd ostatecznie sprawę oddalił, ale zanim podjął tę decyzję śledczy dokładnie sprawdzili, czy oskarżenia kobiety są słuszne i czy para rzeczywiście zawarła jakąś umowę, a jej partner ją naruszył – podało BBC.
Sąd oddalił pozew. „Może się tak zdarzyć”
W uzasadnieniu podano, że aby umowa była wykonalna, „musi istnieć zamiar utworzenia prawnie wiążącego stosunku”, a to nie miało miejsca w przypadku pary.
„Kiedy przyjaciele nie dotrzymują obietnic, druga osoba może ponieść konsekwencje finansowe, ale może się zdarzyć, że nie będzie mogła uzyskać rekompensaty za tę stratę” – wyjaśnił sąd.
Jak podano, „obietnice miały charakter normalnej relacji w związku” i nie były umową.
Do czasu sporu para była w związku przez sześć i pół roku.