Olimpijski sen
Olimpijski sen
Wielu adeptów sportu taki sen ma. I ja go miałem: najpierw jako zawodnik a potem jako trener.
Mam szczęście w życiu i udało misie osobiście być na trzech igrzyskach olimpijskich.
Moje pierwsze – to jako młody trener w 1980 roku w Moskwie, gdzie jedynym moim obowiązkiem było uczenie się z obserwacji zawodów na najwyższym poziomie i … wdychanie atmosfery olimpijskiej.
Trochę się nawdychałem, ale dopiero taka poważną dawkę olimpijskiej atmosfery otrzymałem w 1988 w Seulu, gdzie jako trener lekkoatletycznej reprezentacji Kanady miałem do czynienia z adrenaliną (występ moich podopiecznych) i ostatnia w historii batalia sportowo-polityczna z okresu Zimnej Wojny.
Strasznie w tym zasmakowałem i kolejne igrzyska – to był niejako obowiązek.
Dodam krótko – smak-zapach-adrenalina igrzysk to jak narkotyk.
Im więcej w tych zawodach uczestniczysz, tym większe pragnienie kontynuacji. Chyba tak mają alkoholicy czy narkomani.
Rozmawiałem na ten temat wielokrotnie z moim polsko-kanadyjskich szefem Gerardem Machem, który od 1952 do 1988 roku uczestniczył we wszystkich igrzyskach olimpijskich jako zawodnik, a potem jako trener reprezentacji polskiej i kanadyjskiej.
Potwierdził to spostrzeżenie w 100 procentach.
Zresztą tak jest we wszystkich zakątkach świata.
Przykład z USA:
Diana Taurasi, która 11 czerwca obchodziła 42-gie urodziny, będzie najstarszym uczestnikiem rywalizacji olimpijskiej w koszykówce w historii. Amerykańska koszykarka zamierza zdobyć swoje szóste złoto olimpijskie podczas igrzysk w Paryżu.
Taurasi, która regularnie uczestniczy w igrzyskach od 2004 r., ma na koncie liczne sukcesy, w tym trzy mistrzostwa WNBA i sześć mistrzostw Euroligi.
Dlaczego akurat igrzyska olimpijskie?
Taurasi podkreśliła, że ciągle uwielbia grać w koszykówkę, a będąc w ekipie USA gra z najlepszymi na świecie. Dodała: “Jako zespół mamy jeszcze wiele do udowodnienia i jeszcze trochę do wygrania”.
Przypomnę, że Amerykanki będą walczyć w Paryżu o ósme olimpijskie złoto z rzędu. Od 1996 r. wygrały 55 kolejnych spotkań.
Wspomniała: “Jeśli jestem w składzie, to po to, aby grać. Cały czas to powtarzam, że nie zależy mi na miejscu w składzie „za zasługi”.
Podobnie jest z 36 letnim Wojciechem Nowickim, polskim złotym medalistą w rzucie młotem z ubiegłych igrzysk w Tokio.
Chce startować teraz a także myśli o Igrzyskach Olimpijskich w 2028 roku.
Powiedział: „Uwielbiam wielkie imprezy a szczególnie igrzyska olimpijskie.
Nie czuję już żadnej presji. Nie nakładam sobie dodatkowych obciążeń. Jestem doświadczonym sportowcem i cieszę się z tego co udało się mi do tej pory osiągnąć. Doceniam każdy medal, każdy sukces, a jeśli uda się mi jeszcze coś wywalczyć, będzie super. W naszej konkurencji młodzi zawodnicy naciskają coraz bardziej i to jest naturalna kolej rzeczy. Staram się robić co mogę, aby jeszcze nie oddawać pola rywalom. Przystępuję do tych igrzysk z myślą, że co będzie to będzie. Mam nadzieję, że uda mi się uzyskać najlepszy wynik w tym sezonie.”
Uczestnictwo w igrzyskach olimpijskich ma również inny, bardzo ważny aspekt: przebywanie z ludźmi z najwyższej światowej półki w ich specjalnościach.
I tu znów zacytuję wspominaną wcześnie amerykańską weterankę koszykówki.
Miała niedosyt po poprzednich igrzyskach — w 2021 r., które odbyły się w pandemicznej rzeczywistości. “Nie byłabym zadowolona, gdybym w taki sposób musiała się pożegnać z igrzyskami. Teraz znowu chcę spotkać starych znajomych, porozmawiać z ludźmi, nacieszyć się olimpijską atmosferą, której w Tokio w ogóle nie poczułam”.
Rozumiem te uczucia w 90%, bo nigdy nie brałem udziału w igrzyskach jako zawodnik.
Wypada jednak tym weteranom dać pełna wiarę
Igrzyska – już w piątek.
http://www.bogdanpoprawski.com