Igrzyska, igrzyska i po igrzyskach …
Igrzyska, igrzyska i po igrzyskach …
Zakończyły się Igrzyska XXXII Olimpiady bardzo ciekawym i budzącym małe kontrowersje przedstawieniem, podobnie zresztą, jak i z otwarciem, chociaż, wydaję mi się, że znacznie mniej kontrowersyjnym.
Chyba amerykańska końcówka (pokaz z Los Angeles) zrównoważyła dość trudną i trochę nudnawą tematykę francuską.
Nic to – najważniejsze są wyniki sportowe i przebieg zawodów.
Oczywiście, jak zwykle i od dawna obserwuję z bliska reprezentacje Kanady i Polski, bo w końcu w rozwoju obu maczałem palce.
Polska doświadczyła najgorszych igrzysk od 76 lat. Kanada z kolei – najlepszych, pomijając oczywiście Igrzyska w Los Angeles w 1984, kiedy to cały „Wschodni Blok” je zbojkotował.
Reprezentacja Polski zdobyła w sumie 10 medali, w tym jeden złoty. Kanadyjczycy z kolei zdobyli 27 medali wliczając 9 złotych.
Dla mnie oba wyniki to niespodzianki: jedna przykra, a druga – pozytywna.
Oczywiście – najbliżej mojemu sercu jest lekka atletyka i tuta porównanie wyników może doprowadzić do łez.
W ubiegłych igrzyskach polska lekka atletyka pokazała się ze wspaniałej strony.
Sporo medali, wiele miejsc punktowanych – krótko potęga światowa. (Zespoły plasujące się pierwszej dziesiątce klasyfikacji do takich właśnie potęg należą).
Tym razem Kanada zadziwiła nie tylko mnie, ale i cały świat.
3 złote, 1 srebrny i 1 brązowy to zdobycz Kanadyjczyków. Polacy musieli zadowolić się jednym brązowym medalem Natalii Kaczmarek w biegu na 400m.
Wprawdzie Kanadyjczycy zepchnęli Polskę z tronu rzutu młotem, to jednak potwierdzili po raz kolejny, że kraj Klonowego Liścia opiera się w lekkiej atletyce przede wszystkim na sprincie.
Same igrzyska prowadziły mnie niekiedy w pozytywne osłupienie.
Przebiegi zawodów były przekazywane tak przez telewizję czy on-line na bieżąco i bez usterek.
Wiele dyscyplin miało swoje wyłączne przekazy tak, że można było śledzić wszystko na bieżąco tak, jakby się było tam na miejscu.
Było sporo niesamowitych osiągnieć sportowych, wiele niespodzianek i tak samo wiele rozczarowań.
Do rozliczeń przyjdzie czas po igrzyskach, bo, jak czytam w polskiej prasie, niecierpliwych nie brakuje.
Co mi utkwiło w głowie? Ograniczę się tylko do kilku sportów.
Otóż pewnych sportów, typowo zawodowych, nie powinno rozgrywać się w programie igrzysk olimpijskich.
Tutaj zaliczyłbym tenis, golf, piłkę nożną, koszykówkę. Uważam, że jeśli ważniejszymi niż olimpijskie, trofeami są ich własne, to nie ma sensu zabierać miejsca przedstawicielom bardziej typowych, olimpijskich, jeśli już nie amatorskich sportów.
Przykład: Wimbledon będzie zawsze ważniejszym turniejem niż igrzyska olimpijskie, podobnie jak NBA, Puchar Świata w piłce nożnej czy Masters w golfie.
Jednak tutaj powinienem wspomnieć niesamowite osiągniecie 37-letniego Novaka Djokovica, który po bardzo wyrównanym meczu z Carlosem Alcarazem zdobył swój wymarzony złoty medal olimpijski.
17 letnia kanadyjska pływaczka Summer Macintosh zdobyła 3 złote medale i jeden srebrny. Największe osiągnięcie kanadyjskiego pływania w historii.
Podobnie zresztą Leon Marchand został najlepszym pływakiem wszechczasów gospodarzy z 4 złotymi i 1 brązowym medalem.
Największą ucztą lekkoatletyczną, moim zdaniem, był skok o tyczce w wykonaniu Armanda „Mondo” Duplantisa.
Tak się złożyło, że konkurs przeciągnął się i Duplantis zaatakował rekord świata 6.25m już praktycznie po zawodach.
Całe 75 tysięcy widzów zostało jednak, aby go dopingować.
Przyznam, że takiego przebiegu tego ataku nikt się chyba nie spodziewał.
Dwie pierwsze próby zawodnik nieznacznie strącił. Do ostatniej przestawił stojaki i … pofrunął ponad poprzeczką. Wszyscy na stadionem oszaleli z radości i ja., przed telewizorem, też.
Szkoda, że to już koniec.
Następne igrzyska w 2028 roku w Los Angeles.
Do zobaczenia!