Szefowa KRS: „Nie zamierzam uczestniczyć w takim sądownictwie”
Szefowa KRS: „Nie zamierzam uczestniczyć w takim sądownictwie”
Przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa Dagmara Pawełczyk-Woicka przyznała, że rozważa odejście z sądownictwa, gdyby szokujące pomysły Donalda Tuska i Adama Bodnara weszły w życie.
W piątek premier Donald Tusk oraz minister sprawiedliwości i prokurator generalny Adam Bodnar spotkali się z przedstawicielami środowisk prawniczych.
– Żaden z przedstawicieli Krajowej Rady Sądownictwa nie został zaproszony na spotkanie z premierem Donaldem Tuskiem. Nie uwzględniono też prawników z innych stowarzyszeń, zaproszono tylko „obrońców praworządności”. Te osoby zawłaszczyły sobie tę instytucję – skomentowała przewodnicząca KRS w rozmowie z telewizją wPolsce24.
„Będę rozważała taką decyzję”
– Teraz chce się karać za działania legalne. To parodia praworządności. Pan minister Bodnar uważa, że społeczeństwo nie rozumie tego, co się dzieje. Ja byłam zszokowana. To jakaś wschodnia mentalność. Słyszymy, że ktoś może być wydalony ze służby sędziowskiej i musi wyrazić żal. To jest upokarzające – stwierdziła sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka.
– Jeśli te koncepcje zostaną wprowadzone, to ja nie zamierzam w takim sądownictwie uczestniczyć. Sędzia to nie jest urzędnik państwowy, który walczy z własnym krajem. Będę rozważała taką decyzję. Nie wyobrażam sobie pracy w takim otoczeniu, gdy część kolegów zostanie złamanych poprzez wyrażenie „czynnego żalu” – powiedziała szefowa KRS.
Dla przypomnienia – zgodnie z zapowiedzią ministra sprawiedliwości, sędziowie powołani po 2018 r. będą podzieleni na trzy grupy. Pierwsza to tzw. młodzi sędziowie, czyli osoby, które skończyły Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, zrobiły asesurę i po ocenie przez KRS zostały powołane na stanowiska sędziowskie. Chodzi o ok. 1,6 tys. osób. Druga grupa to osoby, które po 2018 r. awansowały na wyższe stanowiska w sądownictwie lub zostały sędziami Sądu Najwyższego, natomiast trzecia to sędziowie, którzy dostali awans od KRS.
Bodnar zapowiedział wdrożenie w życie zdumiewającej instytucji „czynnego żalu”.
– Jeśli złożą oświadczenie i powiedzą, że to był ich błąd życiowy, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali, ale w stosunku do nich nic więcej się nie dzieje, mogą od następnego dnia startować w nowych konkursach i ubiegać się o funkcjonowanie na nowych zasadach. W pewnym sensie uznajemy ich, że są rozgrzeszeni – mówił Bodnar na piątkowej konferencji prasowej.