Gerard Mach – wspomnienie.
Gerard Mach – wspomnienie.
Właśnie minęła 9-ta rocznica śmierci genialnego polskiego trenera lekkiej atletyki – Gerarda Mach.
Niby nic wielkiego, niby nie jakaś okrągła rocznica, ale w mediach światowych odbiła się szerokim echem.
Nie wiem, dlaczego, ale chyba Gerard Mach staje się bardziej popularny po śmierci niż za życia – podobnie jak wielu innych geniuszy w innych dyscyplinach ludzkiej działalności.
Gerard Mach był doskonale znanym trenerem sprintów i przedłużonych sprintów (400 m) w Polsce.
Sam był zawodnikiem niezbyt utalentowanym, ale niezwykle ambitnym i pracowitym, czego dowodem były jego liczne omdlenia po biegach na 400m, kiedy to oddawał wszystko, na co było Go stać.
Był sprinterem, największe sukcesy odnosił w biegu na 400 m.
Startował na Igrzyskach Olimpijskich w 1952 rok w Helsinkach, gdzie dotarł do ćwierćfinałów biegów na 200 m i na 400 metrów.
Był 20-krotnym mistrzem Polski i 15-krotnym rekordzistą.
Równolegle z karierą lekkoatletyczną rozpoczął działalność trenerską w Legii Warszawa. Wychował takich sprinterów, jak Stanisław Swatowski, Wiesław Maniak czy Edward Romanowski. Następnie był trenerem kadry narodowej na 400 metrów w okresie jej sukcesów na przełomie lat 50-0-tych.
Jego najlepszym i najbardziej znanym zawodnikiem był Andrzej Badeński, jedyny jak dotychczas polski medalista olimpijski (brąz w Tokio w 1964 roku) w biegu na 400m.
Po monachijskich igrzyskach olimpijskich przeniósł się do Kanady, gdzie, od 1976 roku był głównym trenerem lekkoatletycznym reprezentacji.
Nie miałem okazji spotkania Gerarda w Polsce. Byłem wtedy początkującym trenerem, on był gwiazda trenerska pierwszego firmamentu, więc w tamtych czasach takie spotkanie nie trafiały się.
Zaraz po przyjeździe do Kanady dowiedziałem się, że szefem kanadyjskiej lekkiej atletyki był właśnie Gerard i z miejsca udałem się do Niego licząc na „załapanie się” do swojego wyuczonego zawodu trenerskiego.
Pomijając meandry moich początkowych zakusów udało mi się w końcu, ze Jego pomocą, trafić do właśnie kreowanego nowego, pierwszego w historii Kanady, Ośrodka Przygotowań Olimpijskich na torontońskim uniwersytecie.
Byłem pomocny Gerardowi, bo znałem polski, i w ogóle cały system szkolenia byłego „Wschodniego Bloku” na wylot.
Właśnie takie były Jego zamysły. Zbudować coś, co działało gdzieś na świecie – właśnie w Kanadzie.
Gerard był niezwykle ambitny i bardzo zdeterminowany i dalekowzroczny.
Szukał wytrwale ludzi w sporcie, którzy dołączyliby się do Niego, bo przeciwników miał sporo.
Dodam tutaj, że okres od końca lat sześćdziesiątych do końca lat 80-tych to był okres największego kontrolowanego przez krajowe federacje dopingu w sporcie nie tylko w byłych „demoludach”, ale i na całym świecie. Nie oszukujmy się – największymi przestępcami na zachodzie byli Amerykanie, o czym wszyscy w „branży” wiedzieli, ale dzięki odpowiednim układom w najwyższej hierarchii organizacji sportowych – nikt ich tak poważnie nie testował.
Dosłownie w kilka lat kanadyjska organizacja lekkoatletyczna zaczęła nabierać rozpędu in na Igrzyskach Olimpijskich w 1984 roku w Los Angeles była już bardzo widoczna.
Oczywiście tamte igrzyska były zbojkotowane przez cały „Blok Wschodni”, więc wartość zdobytych tam medali była znacznie zmniejszona.
Następne Igrzyska Olimpijskie w Seulu w 1988 roku były prawdziwym sprawdzianem warto siły kanadyjskiej lekkoatletyki, czyli „konstrukcji” Gerarda.
Skończyły się największym możliwie wstrząsem międzynarodowej lekkoatletyki: złoty medalista i rekordzista świata w biegu na 100 m, Kanadyjczyk Ben Johnson, został zdyskwalifikowany za doping.
Byłem tam wtedy jako członek kanadyjskiej reprezentacji, i widziałem i przeżywałem to po swojemu.
Do dziś uważam, że lekka atletyka tak daleko zabrnęła w dopingu, że taka katastrofa była potrzebna, aby świat się trochę opamiętał.
Wypadło” na Kanadyjczyka, bo był największą gwiazdą i Kanada, jak wiadomo, jest polityczna poprawna.
Ta tragedia był ogromnym ciosem osobistym dla Gerarda.
Po latach zaczęto jednak doceniać pracę, serce, oddanie i przede wszystkim fachowość i cechy przywódczo-organizacyjne, co przekłada się na coraz większe zainteresowanie się Jego trenerskim dorobkiem. Oby tak dalej.
Cześć Jego pamięci!
http://www.bogdanpoprawski.com