Tragiczny karambol na S7
Tragiczny karambol na S7
Na drodze szybkiego ruchu S7 doszło do tragicznego w skutkach karambolu z udziałem 22 pojazdów. W wyniku zdarzenia życie straciły cztery osoby. Kilkanaście jest rannych.
Do karambolu doszło w piątek po godz. 23 w pobliżu zjazdu z drogi ekspresowej S7.
– Będąc na wysokości Węzła Lipce w oddali zobaczyłem jakby wybuch – opowiadał świadek tragedii w rozmowie z serwisem trojmiasto.pl. – Gdy dojechałem na miejsce zobaczyłem, jak ludzie angażują się w pomoc ofiarom. Natychmiast powstał korytarz życia, wyciągaliśmy poszkodowanych z samochodów. Kiedy przyjechały pierwsze zastępy straży pożarnej wróciliśmy do samochodów, żeby nie utrudniać służbom pracy – wskazał. Według strażaków, którzy rozmawiali z portalem Onet, jest to największa katastrofa drogowa od czasu wypadku w 1994 r. autobusów w Kokoszkach.
W toku śledztwa kluczowe będą wyniki sekcji zwłok, które mają zostać przeprowadzone w poniedziałek. Mężczyzna, który kierował ciężarówką został zatrzymany przez funkcjonariuszy na miejscu tragedii. Pierwsze badania wykluczyły obecność alkoholu w organizmie 37-latka. Wciąż czekamy na wyniki analizy krwi pod kątem obecności środków odurzających. Jak poinformował Mariusz Duszyński z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku w rozmowie z Polsat News, wyniki tych badań mają być znane w niedzielę.
Mężczyzna przebywa w areszcie.
„Tachograf z ciężarówki, który może dostarczyć istotnych informacji o prędkości pojazdu i aktywności kierowcy przed zdarzeniem, jest poddawany analizom. Ponadto, telefon komórkowy 37-latka został zabezpieczony i przekazany do szczegółowego badania przez specjalistów. Ekspertyza urządzenia ma przyczynić się do pełniejszego zrozumienia przyczyn katastrofy” – podała stacja.
W sobotę rano mł. asp. Karol Kościuk z policji w Pruszczu Gdańskim poinformował:
– Wstępnie ustalono, że 37-letni kierujący pojazdem ciężarowym najechał na tył pojazdów poprzedzających. Mężczyzna ten został zatrzymany, przebywa teraz w areszcie, był trzeźwy.
Tymczasem media dotarły do wypowiedzi kierowcy ciężarówki, która padła tuż po wypadku w rozmowie z policjantami.
Na razie wiadomo tylko tyle, że 37-latek miał tłumaczyć policjantom, że się zagapił — podaje nieoficjalnie Radio dla Ciebie.
Podczas niedzielnej konferencji rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Mariusz Duszyński poinformował, że w chwili wypadku na S7 37-letni kierowca ciężarówki nie był pod wpływem środków psychoaktywnych. Potwierdziły to wyniki badań krwi. Wcześniej badanie nie potwierdziło również u niego obecności alkoholu.
Z przekazanych informacji wynika, że analiza tachografu pozwoliła stwierdzić, że prowadzona przez mężczyznę ciężarówka poruszała się z prędkością 80 km/h, czyli z taką, jaka w tym miejscu jest dozwolona. Nic nie wskazuje na to, aby doszło do hamowania. Prędkość pojazdu miała się zmniejszyć dopiero wskutek uderzenia w barierki i inne samochody.
Śledczy przebadali również telefon mężczyzny. Nie wykazano, że był on używany w czasie, kiedy doszło do wypadku.
Według strażaków, którzy rozmawiali z portalem Onet, jest to największa katastrofa drogowa od czasu wypadku w 1994 r. autobusów w Kokoszkach.
Na podst. PAP