Sportowa sałatka.
Sportowa sałatka.
Nic wielkiego nie wydarzyło się w ostatnim tygodniu, więc spróbuje przedstawić krótkie kompendium ważniejszych wydarzeń.
Zacznę od piłki nożnej.
Reprezentacja Polski zakończyła drugi etap rozgrywek Ligi Narodów.
Wypadł, jak to mówią po tej stronie oceanu: fifty-fifty.
Pierwszy mecz przegrała wyraźnie z drużyną Portugalii 3:1 na Stadionie Narodowym przy komplecie kibiców. Drugi mecz z kolei – zremisowała, także w Warszawie, 3:3 z Chorwacją.
Obie przeciwne drużyny są klasyfikowane od dawna znacznie wyżej niż reprezentacja Polski, ale pozycjami w rankingu piłkarze nie powinni się sugerować. Chyba w meczu z Chorwacja do tego wniosku sami doszli.
Najpierw stracili szybko trzy bramki, żeby potem z mozołem i ambitnie te straty odrobili.
Udało się i chwała im za to.
Dodam, że moim zdaniem gra polskiej drużyny jest coraz milsza dla oka. Już nie ma tego typowego „catenaccio” i wykopywania piłki na oślep.
Gra zaczyna się podobać. Oby tak dalej.
Robert Lewandowski jest w niesamowitym gazie. Strzela bramki dla Barcelony jak najęty, zresztą w podobny sposób jak to było w FC Bayern.
Prosty powód: ten sam trener (Hansi Flick), który rozumie, jak go wykorzystać. Lewandowski – to nie Messi ani Ronaldo. Lewandowski jest typowym napastnikiem, który ma na celu tylko strzelanie bramek, a nie organizowanie akcji. Podobnie zresztą jak inny czołowi snajperzy: Erling Halland czy Harry Kane.
Oni są doskonali w tym co robią. Niestety – kapitan polskiej reprezentacji nie jest w stanie dokonać tego w barwach narodowych. Jak mówię – on wykańcza sytuacje, ale ich nie buduje.
Tenis:
Iga Świątek zaczyna się organizować. Ma nowego trenera, lecz bez zmiany reszty sztabu.
Oczywiście – nie należy wylewać dziecka z kąpielą, ale rozsądne zmiany zwykle przynoszą sukcesy, jak choćby zmiana trenera Sierzputowskiego na trenera Wiktorowskiego (nie zazdroszczę obcokrajowcom wymawiania tych nazwisk).
Na razie wiemy tylko tyle, że straciła czołową pozycję w światowym rankingu tenisowym na rzecz Białorusinki Aryny Sabalenki, ale chyba ta rywalizacja wyjdzie w przyszłości na korzyść nie tylko obu tenisistek, ale i dla całego tenisowego świata.
Dobre wieści: polskie zaplecze tenisowe zaczyna się powoli organizować. Talentów w Polsce nie brakuje, brakuję jednak systemu ich obróbki.
Najlepszym przykładem są Czesi, którzy od dawna taki podstawy pracy z małolatami mają opanowane do perfekcji.
Oczywiście – to tylko podstawy.
Mistrz takie podstawy musi mieć, ale nie ma szkół na „mistrzostwo”.
Typowe kombinacje trener-zawodnik-sztab są podstawami sukcesu, a maszyną napędową całego zestawu jest oczywiście zawodnik czy zawodniczka.
F1.
Zaczęła się ostatnia kwarta sezonu 2024 w F1.
Początek był w miarę przewidywalny. Red Bull i Max Verstappen wygrywali aż do momentu, kiedy w stajni zabrakło porządku. Główny szef Christian Horner wpadł w tarapaty, a to z kolei przeniosło się na cały zespól i w chwili obecnej, może właśnie dzięki temu, sytuacja lidera nie jest pewna.
McLareny pędzą coraz szybciej, w ostatnim wyścigu Ferrari pokazało się z jak najlepszej strony i, przyznam, że niedzielny wyścig był jednym z najlepszych pod względem niespodzianek i wyników.
Wygląda na to, że czasy dominacji jednego zespołu dobiegają końca i chyba bardzo dobrze.
Jedynym polskim akcentem w F1 jest … logo Orlenu.
To chyba nie wystarcza …
http://www.bogdanpoprawski.com