Marine Le Pen nie poddaje się – wielki wiec w Paryżu
Marine Le Pen nie poddaje się – wielki wiec w Paryżu
– To polowanie na czarownice – mówiła Marine Le Pen podczas wiecu, który odbył się w odpowiedzi na decyzję sądu o zakazie jej udziału w wyborach prezydenckich.
W niedzielę w Paryżu tłumy manifestantów zebrały się, by zaprotestować przeciwko wykluczeniu liderki francuskiej prawicy z wyścigu o najwyższy urząd w państwie. Podczas wydarzenia głos zabrała sama Marine Le Pen, a także inni czołowi politycy Zjednoczenia Narodowego.
Le Pen stanowczo podtrzymała swoje wcześniejsze słowa, twierdząc, że pięcioletni zakaz kandydowania to decyzja o czysto politycznym charakterze. Jej zdaniem sąd, ogłaszając taki wyrok, wykazał pogardę wobec państwa prawa i zasad demokracji.
Polityczka ostro skrytykowała samo orzeczenie. Przypomnijmy – Le Pen została oskarżona o nielegalne wykorzystanie środków unijnych w latach 2004–2016, gdy pełniła funkcję europosłanki. Według śledczych, jej asystenci zamiast wykonywać obowiązki w Parlamencie Europejskim, pracowali na rzecz partii. Wyrok nie jest prawomocny, co oznacza, że liderka Zjednoczenia Narodowego nie została jeszcze skazana.
– Władza sądownicza nie może ingerować w sposób sprawowania mandatu przez deputowanych, jeśli nie ma mowy o osobistym wzbogaceniu się czy korupcji. Sąd nie może decydować, kto może, a kto nie może kandydować – mówiła Le Pen, która obecnie prowadzi w sondażach prezydenckich.
Podkreśliła, że jej ugrupowanie nie kwestionuje wymiaru sprawiedliwości jako takiego, ale domaga się zakończenia „praktyk niegodnych demokracji”. Zapewniła, że Zjednoczenie Narodowe będzie nadal bronić państwa prawa i zasad demokratycznych.
– Nasz opór będzie trwał – demokratyczny, ludowy i patriotyczny – zapowiedziała Le Pen, dodając, że nie zamierza się poddawać. W swoim wystąpieniu po raz kolejny odwołała się do postaci Martina Luthera Kinga.
Polityczka zwróciła uwagę, że w efekcie tej decyzji miliony Francuzów zostały pozbawione przez jednego sędziego możliwości oddania głosu na kandydatkę, która jest dziś główną faworytką w wyścigu prezydenckim.
Wystąpienie Le Pen poprzedziły przemówienia jej współpracowników. Wiceprzewodniczący partii Louis Aliot, również skazany w tym samym procesie za defraudację środków publicznych, przekonywał, że „żadne pieniądze publiczne nie były zdefraudowane” i nie było „żadnej szkody” dla Parlamentu Europejskiego. Proces dotyczył fikcyjnego zatrudniania asystentów europosłów skrajnej prawicy.
Z kolei przewodniczący RN Jordan Bardella uznał, że decyzja sądu była „niesprawiedliwa i skandaliczna”. Powtórzył swoją wcześniejszą ocenę, że orzeczenie było „kaźnią” francuskiej demokracji. Jak jednocześnie przekonywał, Zjednoczenie Narodowe „nie będzie nigdy kwestionowało rozdziału władz i niezależności sądów”, ani też “wywierać presji na demokrację”.
Tuż przed wiecem Le Pen rozmawiała z przedstawicielami włoskiej partii Liga.
– Będziemy podążać za przykładem Martina Luthera Kinga, który bronił praw obywatelskich. Dziś kwestionowane są prawa narodu francuskiego – powiedziała, porównując się również do Aleksieja Nawalnego, rosyjskiego opozycjonisty, który zmarł w więzieniu po uwięzieniu na zlecenie władz na Kremlu.
Również w niedzielę ugrupowania lewicowe i centrowe zorganizowały kontrmanifestacje na placu Republiki. Według policyjnych danych wzięło w niej udział około trzech tysięcy osób, a w jej trakcie koordynator skrajnie lewicowej partii Niepokorna Francja Maneul Bompard stwierdził, iż RN ujawniło swoje prawdziwe oblicze po latach prób stania się ugrupowaniem mainstreamowym.
Głos zabrał też były premier Francji Gabriel Attal.
– Kradniesz, płacisz – wskazał, potępiając „bezprecedensową ingerencję” w sprawy Francji, mając na myśli opinię Donalda Trumpa. Prezydent USA nazwał wyrok dla Le Pen „polowaniem na czarownice” ze strony „europejskiej lewicy, która używa prawa do uciszania wolności słowa i cenzurowania swoich przeciwników politycznych”.
Na podst. PAP i Reuters
Komentarze (5)