Sąd Najwyższy Kanady staje po stronie Pawła Kosickiego i jego żony w sprawie ich backyardu
Sąd Najwyższy Kanady staje po stronie Pawła Kosickiego i jego żony w sprawie ich backyardu
Najwyższy organ sądowniczy Kanady zdecydował, że małżeństwo z Toronto jest prawowitym właścicielem części swojego backyardu, która od lat była przedmiotem sporu, gdy okazało się, że tytuł prawny do działki należy do miasta Toronto.
Paweł Kosicki wraz z Megan Munro kupili dom w 2017 roku. Kilka lat później dowiedzieli się, że fragment ich backyardu, ogrodzony siatką, formalnie należy do miasta. Działka graniczy z drogą należącą do gminy, oddzielającą posesję i sąsiednie nieruchomości od dużego parku miejskiego.
Z archiwalnych pomiarów wynika, że ogrodzenie postawiono pomiędzy 1958 a 1971 rokiem. Kosicki i Munro utrzymywali sporny teren jak własny i korzystali z niego jako miejsce zabaw dla dzieci. Wystąpili do miasta o możliwość wykupienia działki, lecz spotkali się z odmową. Urzędnicy uzasadniali, że teren mógłby zostać przeznaczony na rozbudowę wejścia do parku i ustawienie dodatkowych tablic.
Wobec tego para zwróciła się do sądu o przyznanie prawa własności w trybie zasiedzenia, określanego również mianem „prawa dzikiego lokatora”. Początkowo sąd prowincjonalny, a następnie Sąd Apelacyjny w Ontario, odrzuciły ich wniosek. Jednak w piątek Sąd Najwyższy, stosunkiem głosów 5 do 4, orzekł na ich korzyść.
Zgodnie z ustawą Real Property Limitations Act obowiązującą w Ontario, roszczenie właściciela gruntu wygasa na rzecz osoby faktycznie nim władającej, jeśli przez określony czas spełnione są warunki posiadania – musi ono być wyłączne, spokojne i nieprzerwane. Prawo przewiduje na to dziesięcioletni okres przedawnienia.
Sędzia Michelle O’Bonsawin, wypowiadając się w imieniu większości, zaznaczyła, że sądy powinny uwzględniać intencje ustawodawcy i stosować zasady prawa zwyczajowego zgodnie z obowiązującym systemem ustawowym. Jej zdaniem przepisy wyraźnie wskazują, że ustawodawca nie wyłączył terenów parkowych miast spod działania ustawy o ograniczeniach w obrocie nieruchomościami.
Dodała również, że tworzenie wyjątków w prawie zwyczajowym podważałoby „jasną decyzję polityczną” ustawodawcy, który przyznał ochronę jedynie określonym kategoriom gruntów publicznych. W konkluzji stwierdziła, że prawo miasta do spornego terenu wygasło ponad czterdzieści lat temu i „nie może zostać przywrócone”.



