Bolesław Orliński
Bolesław Orliński
Niewielu ludzi za swego życia trzykrotnie stawało na ochotnika do walki z wrogiem w obronie swojej Ojczyzny. Jego dokonania jako pilota wojskowego i doświadczalnego dorównywały tym, którymi szczyciły się takie asy jak Janusz Żurawski. Ale nie podążyła za nimi sława. Zmarł publicznie zapomniany w Mississaudze w 1992 roku w wieku 93 lat.
Urodził się 13 kwietnia 1899 w rodzinnym majątku Niwerka pod Kamieńcem Podolskim czyli w granicach Imperium Rosyjskiego. Dzieciństwo i lata młodzieńcze spędził w malowniczym krajobrazie Podola, nad rzeką Zbrucz. Pochodził z zacnej rodziny o tradycjach niepodległościowych. Jego pradziad, podpułkownik artylerii konnej, Franciszek Orliński, został w 1792 roku odznaczony medalem Virtuti Militari. Skierowane do niego listy od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, Tadeusza Kościuszki i Jana Henryka Dąbrowskiego przechowywano w rodzinnej Niwerce.
Po tragicznej śmierci ojca, Bolesław przerwał naukę w gimnazjum handlowym i jako siedemnastoletni młodzieniec zaciągnął się do armii carskiej, mając nadzieję na odzyskanie przez Polskę niepodległości.
Ukończył kurs w szkole podoficerskiej i szkołę chorążych w Żytomierzu, by znaleźć się na północno-zachodnim froncie walki z Niemcami. Brał udział w wielkiej ofensywie na Wilno w grudniu 1917 roku.
Wkrótce uciekł z armii carskiej i w Mińsku wstąpił do tworzącego się w Rosji I Korpusu Polskiego gen. Dowbor-Muśnickiego. Po rozbrojeniu Korpusu przez Niemców w maju 1918 i jego demobilizacji, uciekł na Ukrainę. Wielokrotnie więziony został wcielony w szeregi wojsk ukraińskich atamana Semena Petlury. Po trzymiesięcznej służbie uciekł do niepodległej już Polski, aby wstąpić do nowo tworzonego Wojska Polskiego i już wkrótce poszedł na front – walczył w kawalerii podczas wojny polsko-bolszewickiej. Jako ułan brał udział w walkach pod Włodzimierzem, Równem, Dubnem i Łuckiem oraz na froncie litewsko-białoruskim – pod Mozyrzem, Owruczem i nad Prypecią.
W 1920, podczas ofensywy sowieckiej, zachorował bardzo ciężko na tyfus jednak po trzech tygodniach wyzdrowiał i we wrześniu tegoż roku został uczniem Niższej Szkoły Pilotów w Bydgoszczy, po czym wyższą szkołę pilotażu.
W 1923 roku objął stanowisko instruktora akrobacji w Wyższej Szkole Pilotów w Grudziądzu. Szczególnie interesował się akrobacją lotniczą, szybko stając się mistrzem w jej wykonywaniu.
W 1925 szef Departamentu Lotnictwa, zaproponował mu wykonanie lotu dalekodystansowego do Tokio. Orliński znakomicie wykonał to zadanie, bowiem nie tylko doleciał do Tokio, ale zdołał wrócić samolotem do Warszawy.
W dniach od 27 sierpnia do 25 września 1926, na samolocie Bréguet 19 A2, Orliński wraz z mechanikiem Leonem Kubiakiem dokonali kilkuetapowego przelotu z Warszawy do Tokio, na trasie długości 10 300 km oraz z powrotem, pomimo uszkodzenia śmigła i dolnego płata oraz z bardzo zużytym (w wyniku utraty oleju) silnikiem. Lot obfitował w wiele dramatycznych wydarzeń. Ostatnie 6680 km trasy pokonali samolotem z częściowo obciętym lewym dolnym skrzydłem z mocno “prychającym” silnikiem, napędzającym reperowane klejem i drutem śmigło. W sumie pokonali trasę długości 22600 km w czasie 121 godzin i 16 minut.
W Japonii polscy lotnicy spotkali się z entuzjastycznym przyjęciem. Za przelot Orliński otrzymał japoński cesarski Order Wschodzącego Słońca VI klasy oraz Złoty Medal Cesarskiego Towarzystwa Lotniczego, a po powrocie został awansowany na kapitana. Przelot ten odbił się szerokim echem w lotniczym świecie. Przyniósł sławę nie tylko pilotowi i towarzyszącemu mu mechanikowi. ale i młodemu państwu polskiemu, niepodległemu od zaledwie niespełna ośmiu lat. Za swój przelot Orliński otrzymał od miasta Warszawa działkę przy ul. Racławickiej 94 przy forcie Mokotów, gdzie wzniósł swój dom.
W 1928 Orlińśki po raz drugi wrócił do cywila, po czym został pilotem doświadczalnym w Państwowych Zakładach Lotniczych. Pod koniec 1928 wykonał jako pierwszy loty na nowym prototypie polskiego myśliwca PZL P.1 konstrukcji Zygmunta Puławskiego, przy czym – po uszkodzeniu skrzydła w locie – zamiast skakać ze spadochronem, zdołał bezpiecznie wylądować, ratując samolot. Oblatywał następnie jako pierwszy wszystkie kolejne myśliwce PZL: P.6, P.7, P.8, P.11, P.24 i P.50 Jastrząb (w 1939) oraz liczne samoloty cywilne, sportowe PZL.19, PZL.26 i pasażerskie PZL.4, PZL.44 Wicher, a także łącznikowy PZL Ł.2.
Oprócz lotów jako pilot-oblatywacz brał udział w licznych mityngach lotniczych i prezentacjach zagranicznych polskich samolotów, a także krajowych i zagranicznych zawodach lotniczych. W maju 1930, pilotując PZL Ł.2, zdobył pierwszą nagrodę w międzynarodowym mityngu lotniczym w Brnie. W lipcu 1930 na samolocie PZL.5 wziął udział w międzynarodowych zawodach samolotów turystycznych Challenge 1930, lecz odpadł 26 lipca na skutek awarii silnika. W grudniu 1930 prezentował myśliwiec PZL P.6 w locie na paryskim salonie lotniczym Le Bourget. W 1931 Orliński zwyciężył na PZL P.6 w amerykańskich zawodach lotniczych National Air Races w Cleveland, pokonując znanych pilotów światowych, w tym Ernsta Udeta. Uznanie wzbudziły zwłaszcza jego brawurowe akrobacje.
W 1932 ponownie wziął udział w zawodach samolotów turystycznych Challenge 1932, tym razem na PZL.19, lecz 23 sierpnia musiał wycofać się z lotu okrężnego na skutek choroby. W 1934 ustanowił na PZL P.24 światowy rekord prędkości dla samolotów myśliwskich z silnikiem gwiazdowym – 414 km/h. Był też pierwszym pilotem na świecie, który wykonał loty próbne na samolocie, w którym w owiewkach osłaniających mocowanie zastrzałów do skrzydeł zabudowano dwa działka. W 1936 oblatywał prototyp LWS-4 zwanego Żubrem, w późniejszym okresie znanego jako LWS-6 Żubr.
Jako pilot doświadczalny Orliński uczestniczył w kilku wypadkach lotniczych: jesienią 1931 w okolicach Częstochowy musiał ratować się skokiem ze spadochronem z PZL P.6, któremu w locie urwał się silnik. W lipcu 1932, udając się prototypem myśliwca PZL P.8 na mityng lotniczy do Zurychu, skapotował koło Końskich z powodu awarii silnika, a następnie rozbił się na drugim prototypie, lądując w Innsbrucku. Podczas prób PZL P.7 1 września 1932 musiał ponownie ratować się skokiem ze spadochronem na skutek urwania lotek w locie nurkowym w wyniku flatteru, łamiąc nogę.
Po agresji Niemiec na Polskę, Orliński zwrócił się z prośbą o ponowne przyjęcie do wojska. Otrzymał zgodę i został oddelegowany do Rumunii, aby odebrać tam 11 samolotów zakupionych w Wielkiej Brytanii. Opuszczając Ojczyznę był załamany i nieszczęśliwy – po raz drugi utracił swe rodzinne strony. Odtąd już nie zobaczył ukochanej Niwerki, do której wracał myślami przez całe życie. Myśliwców nie odebrał, ponieważ samoloty te jednak nie zostały tam dostarczone. W grudniu 1939 dotarł przez Rumunię, Jugosławię, Włochy i Francję do Wielkiej Brytanii, gdzie odtwarzano Polskie Siły Powietrzne.
Z uwagi na zaawansowany wiek nie mógł zgodnie ze swoją prośbą zostać przyjęty do lotnictwa myśliwskiego i służył w polskim szkolnictwie wojskowym jako instruktor. Został przeszkolony na samolocie Wellington, jednakże maszyna ta nie odpowiadała Orlińskiemu swymi cechami lotnymi. Na skutek swoich starań, w 1943 w stopniu majora został przydzielony do 305 Dywizjonu Bombowego. W końcu 1943 przeszedł przeszkolenie na samolocie myśliwsko-bombowym De Havilland Mosquito. Wykonał na nim loty bojowe, zajmował się też szkoleniem pilotów (m.in. w awaryjnym lądowaniu na jednym silniku). Od 1 sierpnia 1944 do 31 stycznia 1945, w brytyjskim stopniu Wing Commander był dowódcą tego dywizjonu, którego zadania wówczas polegały na samotnych nocnych misjach bombowych nad terenem wroga na samolotach Mosquito. Łącznie Orliński wykonał 49 lotów bojowych o czasie 246 godzin 50 minut. 1 lutego 1945 został skierowany na odpoczynek od latania bojowego.
Po wojnie pozostał na emigracji i jak wielu jego kolegów osiadł w Kanadzie.
Podczas swojej kariery lotniczej latał na 92 typach samolotów, spędzając w powietrzu siedem tysięcy godzin.
Trumnę z prochami płk. Orlińskiego sprowadzono do Polski i pochowano w rodzinnym grobie we Wrocławiu na cmentarzu na Sępolnie, gdzie pochowana jest jego matka i siostra z mężem.
We Wrocławiu jedną z ulic nazwano jego imieniem. Jest patronem Aeroklubu Wrocławskiego, a decyzją Ministerstwa Obrony Narodowej 11 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego we Wrocławiu otrzymał jego imię.
(tp)
Photos: pryzmat.pwr.wroc.pl; www.polishsquadronsremembered.com.