Między Słowacją a Irlandią
Między Słowacją a Irlandią
Piszę te słowa jeszcze przed towarzyskim meczem reprezentacji Polski i Irlandii w Poznaniu, bo, w końcu, wynik dodatkowego, nawet wygranego meczu towarzyskiego niczego poważnie nie zmienia.
Reprezentacja zagrała słaby mecz ze Słowacją i podobnej sytuacji można spodziewać się na ul. Bułgarskiej. Nie chcę krytykować nikogo, probuję znależć przyczyny obecnego stanu rzeczy.
Stanowisko trenera-selekcjonera reprezentacji Polski jest nie do pozazdroszczenia, bo, jak sam tytuł wskazuje, ma on selekcjonować reprezentację do wygrywania meczów.
Tak proste jest to zadanie, bo tylko zwycięstw oczekują kibice, sponsorzy, związek.
Nawałka stoi przed arcytrudnym, a może nawet, na dzień dzisiejszy, niewykonalnym zadaniem – selekcji zawodników do drużyny mającej się liczyć na świecie z grupy graczy, którzy takiemu zadaniu nie są w stanie podołać.
Dlaczego tak jest? Problemu należy doszukiwać się dalej i głębiej.
Polacy ostatnio ogólnie słabo graja w piłkę nożna.
Kraje z bardziej korzystnym klimatem charakteryzują się masami młodzieży spędzającymi wolny czas bardziej aktywnie. Krótko – warunki klimatyczne są mało niesprzyjajace.
Dalej – szkolenie.
Porównajmy dwa kraje: Holandię i Polskę w latach siedemdziesiątych.
Holendrzy z tamtych czasów to jedna z piłkarskich drużyn wszechczasów, zwycięscy przegrani z 1974 i 1978 roku, bohaterowie futbolu totalnego, prowadzeni przez trenera XX wieku Rinusa Michelsa.
Polska w tamtych latach była na zbliżonym poziomie, ba, tylko nieszczęśliwa przegrana z RFN w błocie w 1974 spowodowała, że to nie reprezentanci z białym orzełkiem spotkali sie z „pomarańczowymi” w finale.
Lata siedemdziesąte – to była złota holenderska dekada. Reprezentacja zachwycała, kluby zdobywały europejskie puchary. Kraj, który jeszcze kilkanaście lat wcześniej miał futbol półamatorski, bez sukcesów, nagle stał się krajem futbolu, i pozostał nim do dziś.
Ktoś może powiedzieć, że Polacy też nie byli zawodowcami, lecz znający tamtejsze czasy wiedzą, że etaty w kopalniach, wojsku, milicji czy w hutach były „lewe”, i czołowi zawodnicy tylko pobierali gaże.
Bardzo proste obejście przepisów o zawodowstwie ze szkodą moralną dla samych zawodników.
Model szkolenia w tamtych czasach był podobny, popularnośc piłki wśród młodzieży – podobna, wyniki – również podobne Dodajmy, że później w eliminacjach do mistrzostw Europy Orły Górskiego rozgromiły u siebie Holandię 4:1!
Sytuacja zaczęła zmieniać sie w połowie lat osiemdziesątych, kiedy to w Polsce panował polityczno-społeczny terror, a na Zachodzie – hossa ekonomiczna.
Nie można więc mieć mieszkańcom znad Wisły za złe, że poziom piłki obniżył się. Wszakże przeżycie z dnia na dzień było podstawowym celem, a nie szkolenie piłkarskie.
Profesjonalizm: kolejna cecha, która dzieli obie nacje.
Holendrzy od lat siedemdziesiątych mają porządną zawodową ligę. Zawodnicy mogli być sprzedawani z klubu do klubu, oczekiwania od trenerów i działaczy były wysokie. Takie nastawienie do biznesu nakładało się z roku na rok i pozwoliło zaszczepić profesjonalne zwyczaje już u najmłodszych adeptów piłki.
W Polsce, znów niekoniecznie z winy samych sportowców, ten profesjonalizm dopiero się rozwija.
Sytuację tą rozumiał dobrze trener Smuda sprowadzając zawodników o polskich korzeniach z Zachodu.
Krótko – na dzień dzisiejszy Polska znajduje sie na 69-tym miejscu w rankingu FIFA, Slowacja na 65-tym a Irlandia – na 60-tym. Przegrane nie powinny być tragediami, szczególnie gdy zespół nie isnieje już od lat. Należy sytuację przyjąc jako fakt i z dnia na dzień, systematycznie, bez eforii ją poprawiać.
Wypowiedz się na Forum na powyższy temat.
Zobacz też w jednym miejscu opinie innych.