Toronto Raptors
Toronto Raptors
Mieszkam w GTA juz prawie 33 lata i rzadko zdarzało mi się być świadkiem zwycięstw torontońskich profesjonalnych zespołów sportowych.
Pamiętam kilka zwycięstw zespołu futbolowego – Argos, dwa zwycięstwa zespołu baseballu Blue Jays …. i to byloby na tyle.
Wygląda na to, że profesjonalne zespoły przynoszą tutaj zyski, nawet w sytuacji przegrywania sezonu i niekwalifikowania się do fazy „play-odffs”.
Toronto Leafs, najbogatszy na świecie zespół hokejowy, może sobie pozwalać na takie „wyskoki” gdyż mają kompletnie wykupione bilety na każdy mecz, mimo, że od 1967 roku nie dotknęli nawet Pucharu Stanleya.
Koszykarski zespół Raptors był objawieniem podczas swoich pierwszych kilku sezonów i głodna porządnej koszykówki Kanada kupowala bilety na pniu.
Trzeba też uczciwie dodać, że wlaściciel zespołu Maple Leaf Sports and Entertainmaent i ich poprzednik mieli kilka okazji losowania jako pierwsi w tzw. „drafcie” i do naszej metropolii trafiali całkiem dobrzy zawodnicy jak Damon Stoudamire, Marcus Camby, Vince Carter czy Chris Bosh.
Po lepszych sezonach przyszły gorsze. Zaczęło się dziać nieciekawie.
Kibice koszykówki w niczym nie przypominają fanów hokeja. Oni chcą zwycięstw i gier w play–offsach, inaczej – po prostu nie kupują biletów.
Nowy szef organizacji Tim Leiweke postanowił odwrócic fortunę koszykarzy (i zaraz po nich – piłkarzy).
Od samego początku przyrzekł, że już w pierwszym roku jego panowania oba zespoły zakwalifikują się do rundy play-offs.
Trochę z niedowierzaniem przyjąłem takie obietnice, bo, co jak co, w sporcie akurat niczego nie powinno się obiecywać. W końcu wszyscy wiemy – fortuna kołem się toczy.
Leiweke objął rzady w końcu czerwca 2013 roku i na początku kwietnia 2014 50 procent swoich obietnic już dotrzymał. Toronto Raptors zakwalifikowali sie do play-offs i, na dodatek, próbują z dobrym skutkiem zapewnic sobie przewagę własnego boiska.
A zaczęło się to wszystko bardzo interesująco. Leiweke zwolnił dotychczasowegp prezydenta Bryana Collangelo, który był odpowiedzialny za nietrafione „drafty”, ale również za nieszczególne transfery zawodnicze.
Najlepszym przykladem takiego bałaganu był zakup Rudy Gaya, utalentowanego zawodnika, którego głowną cechą było niepodawanie piłek kolegom.
Nowy generalny menadżer Masaji Ujiri sprzedal niespełniających nadziei – Włocha Andreę Bargnani i wspomnianego własnie Rudy Gaya, co prawie natychmiastowo przełożyło się na zmiane atmosfery w zespole.
Ujiri doszedł do wniosku, że ten w miare utalentowany zespól potrzebował nie tylke „gwiazd”, ile -spoistości. Jak na razie – sukces.
Należy tu również wspomnieć trenera o nazwisku Dwayne Casey. Nie należy on do gwiazd trenerskich, przynajmniej na razie, ale potrafi prowadzic zespół (również bez wielkich gwiazd) bardzo skutecznie.Po wygranym w ostatnią niedzielę meczu – Rapotorsi są na czele „Atlantic Division” i na trzecim miejscu w tzw. „East Conference”.
Jak więc widać, w sportach zespołowych nie potrzeba wielkich gwiazd do zakwalifikowania się do play-offs. Byc może Raptorsi pokaża nam, że moga być skuteczni także po sezonie zasadniczym.
Życzę im tego, bo miłośnicy dobrej koszykówki w GTA bardzo na to zasłużyli.