Koniec klubowego sezonu piłkarskiego
Koniec klubowego sezonu piłkarskiego
Final Ligi Mistrzow zwiastuje koniec klubowego sezonu piłkarskiego, oczywiście w Europie. Na innych kontynentach sprawa wygląda inaczej, spójrzmy choćby na nasze MLS.
Na zakończenie spotkaly sie w Lizbonie dwie drużyny hiszpańskie: jedna znakomitość od lat – Real Madryt i druga – czarny koń sezonu – Atletico Madryt.
Już w ubiegłym roku podziwialiśmy dwie niemieckie drużyny walczące o prymat w Europie, jednak dwie z tego samego miasta w tym roku – to niespodzianka.
Oba kluby różnią się zasadniczo pod każdym względem. Real jest uważany za klub bogaczy, coś w rodzaju arystokracji piłkarskiej, natomiast Atletico – to biedny klub, odpowiadający raczej klasie robotniczej.
Oba kluby pokazały również inny futbol.
Przyznam, że kibicowalem, przynajmniej w pierwszej połowie, Atletico Madryt. Każdy chyba ma troche miejsca w sercu dla tych z góry skazanych na porażkę.
Atletico zdobyło bramkę i … zaczął się koszmarny okres obrony częstochowskiej.
Wiem, wiem, tylko wynik się liczy, jednak osobiście – lubię oglądać dobre widowiska piłarskie.
Gdyby więc nie gol obrońcy Realu Sergio Ramosa, mecz byłby dla mnie wielkim rozczarowaniem.
Na szczęście w dogrywce Real pokazał na co go stać. Wynik 4:1 był na pewno sprawiedliwy, w końcu Gareth Bale zmarnował wcześniej trzy stu-procentówki.
Mówiac o tym zawodniku: przeszedl do Realu za rekordową sumę pieniędzy zaledwie w ubiegłym roku i można było już usłyszeć tu i tam głosy krytyki.
Jego bramka zdobyta głową chyba całkowicie zatuszowała wszelkie negatywne spostrzeżenia. Niektóre sportowe gazety wspominały nawet, że Bale tym się „spłacił” co do ostatniego centa!
Mało mówiło się o trenerze „królewskich” – Carlo Ancelloti. Należy jednak tu wspomnieć niesamowite jego osiągniecie. Otóż Ancelloti zdobył jako trener Puchar Mistrzów po raz trzeci. Poprzednio dwa razy z AC Milan.
Trener Atletico – Diego Simeone – może być wybrany trenerem roku, jednak, moim zdaniem, jeszcze mu trochę brakuje do klasy Wengera, Ancellotiego, Mourinho i innych uznanych sław. Musi chyba przestać być piłkarzem. Jego postawa w przerwie i po meczu bylo typowym zachowaniem piłkarza a nie trenera z najwyższej półki. Być może jest to teraz jego siłą, bo akurat graczom Atletico taki właśnie „przewodnik stada” może odpowiadać.
Przypuszczam, że w największych klubach takie zachowanie akurat sukcesu nie przyniesie.
Zgadzam sie z innymi komentatorami, że błędem było wystawienie Diego Costy, najlepszego zawodnika Atletico, jednak totalnie kontuzjowanego. Chłopina musiał opuścić boisko zaledwie po kilku minutach.
Sportowe media donosiły, ze Atletico wysłało Costę na leczenie łożyskiem końskim u serbskiej lekarki, jednak, jak widać, modły by chyba tyle samo pomogły.
Real Madryt zdobył trofeum Ligi Mistrzów po raz dziesiąty. Jest liderem w tej klasyfikacji i nie ma się czemu dziwić.
Klub od lat jest zaliczany do największych potęg piłkarskich, z niesamowicie fanatyczna masą kibiców.
Z uwagi do wspomnianego wcześnie przynależenia do tzw. arystokracji piłkarskiej, Real dokonuje wbrew niewyobrażalnych zakupów, które w bardzo krótkim okresie nie tylko zwracają się, a dodatkowo przynoszą sporo zysku.
Przed Garethem Balem nie kto inny jak Christiano Ronaldo był największą sensacją transferową. Sprzedał miliony koszulek prawie na pniu, a potem odwdzięczył się klubowi wirtuozerską grą.
Wprawdzie w sobotę nie błyszczał, jednak zdobył gola na 4:1 i było to ukoronowaniem jego nieprawdopodobnego sezonu. W rozgrywkach ligi Mistrzów zdobył rekordowa ilość 17 bramek!!!
Wszyscy wiemy, że szef FIFA, Szwajcar Sepp Blatter. nie jest fanem talentu Ronaldo, ale chyba Złota Piłka znów powinna wylądować w rękach portugalskiego gracza.
Przed nami Mundial, a występy w reprezentacjach narodowych też z pewnościa do tej klasyfikacji się doloża.
Tak więc kilka tygodniu odpoczynku i … Brazylia!