French Open
French Open
Wlaśnie śledzę mecz Djokovica z Nadalem i próbuję wrócić myślami do początku tego turnieju.
Tak Polacy jak i Kanadyjczycy przystąpili do kolejnej jego edycji z wielkimi nadziejami. Polacy mieli dwa asy: Agnieszkę Radwańską i Jerzego Janowicza, natomiast Kanadyjczycy – o jednego wiecej: Eugenie Bouchard, Milosa Raonica i Daniela Nestora. Bouchard i Raonic to wschodzące gwiazdy, Nestor, jak samo nazwisko wskazuje – jest nestorem kanadyjskiego tenisa ze wszystkimi największymi osiagnięciami w grze podwójnej jakie moża tylko sobie wyobrazić.
W tym roku gry zakończył w ćwierćfinałach, ale przypomne, że w swej karierze wygral aż 4 razy na kortach Rolland Garros, wygrał wszystkie turnieje wielkoszlamowe i, na osłodę, Igrzyska Olimpijskie w Sydney w 2000 roku.
Daniel Nestor ma 41 lat!
Polacy, można powiedzieć, wypadli poniżej oczekiwań. Ani Radwańska ani Janowicz nie zachwycili, chociaż szanse Radwańskiej na wygranie turnieju Wielkiego Szlema były w bieżącym roku chyba najlepsze. Spora liczba wielkich nazwisk przegrała w początkowych rundach i tylko Maria Szarapowa była w stanie dotrwać do końca.
Narodzily się nowe gwiazdy. Rumunka Simona Halep i Kanadyjka Eugenie Bouchard to chyba najlepsze przykłady zmiany warty.
Nie zagrała Wiktoria Nazarenka, Serena Williams z poważna nadwagą, Na Li – przemęczona – świat stał otworem dla Agnieszki. Niestety – nic z tego nie wyszło.
Czasami niewykorzystanie okazje mszczą się podwójnie, jak to Jan Ciszewski zwykł mawiać, więc czekanie na Wielkiego Szlema w Polsce może okazać sie porównywalne do „Czekania na Godota”.
Simona Halep mogła wygrać z Szarapową, podobnie jak i Eugenie Bouchard. Wielka Maria wykazała się jednak wielką odpornością psychiczną i w końcowych fazach była w stanie przeważać.
Szarapowa ma juz 27 lat, i, jak sama wspomniała w pomeczowej konferencji prasowej, im jest starsza, tym bardziej docenia zwycięstwa w turniejach. Ma rację. W końcu wygrała swój pierwszy Wimbledon już 10 lat temu!
Eugenie Bouchard jest jakby nieco mniejszą kopią Szrarapowej. Bardzo ładna dziewczyna, perfekcyjnie elokwentna w obu oficjalnych językach jest marzeniem nie tylko sportowym ale i komercyjnym.
Dotarła już do dwóch półfinałów w bieżacym roku – w Australii i tu, w Paryżu. Chyba jest gotowa na finał w Wimbledonie. W końcu już raz Wimbledon wygrała – w 2012 jako juniorka.
Milos Raonic robi wielkie postępy. Zakwalifikował sie do ćwiećfinału, gdzie po pięknej walce z późniejszym finalistą Djokovicem „poległ z honorem”.
Męski finał był mniej interesujący niż kobiecy.
Wśród kobiet wynik pojedynku ważył się do ostatniej piłki. Simona Halep przegrała chyba tylko mniejszym doświadczeniem.
Rafa Nadal z kolei -nie popuścił, Wygrał swój dziewiąty tytuł na paryskiej mączce w imponującym stylu, rewanżując się tym samym za porażke z Djokowicem w Australii.
Oglądając cały pojedynek można było przypuszczać, że Novak Djokovic nie był w najlepszej dyspozycji. Chyba zabraklo mu energii już w trzecim secie. W czwartem zerwał się jeszcze do boju, ale coś go „trzymało za poły”. Piszę na gorąco, więc nie ma oficjalnych komunikatów na temat jego zdrowia.Znając jednak jego waleczność, można się spodziewać jakichś dolegliwości.
Bardzo podobała mi się jego postawa podczas dekoracji mistrzowskiej, kiedy wzruszony dziękował paryskiej publiczności za ich sympatyczną owację.
Rafael Nadal, klasa nad klasy, mimo swojego nienajlepszego angielskiego, pokazał jeszcze raz, że tenis jest jednak sportem dla dżentelmenów nie tylko w czynach ale i w słowach.
Miejmy nadzieje, ze do tej wielkiej trójki (Federer, Nadal i Djokovic) dołączy Milos Raonic, gdyż także i on jest dżentelmenem w każdym calu.
Turniej był, jak zwykle, imponujący. Pogoda, na szczęście, dopisała i nie musieliśmy czekać z finałem do poniedziałku, jak to już w przeszłości bywało.
Czas na Wibledonn. Czyżby także czas na Eugenie Bouchard?