Mistrz Świata!
Mistrz Świata!
Mieszkam już poza granicami Polski 33 lata, jednak ciągle jeszcze „pocą” mi się oczy przy okazji polskich sukcesów, Nie inaczej było już drugiej niedzieli z rzędu. Po siatkarzach – kolarz, Michał Kwiatkowski zdobył mistrzostwo świata.
To zwycięstwo – to dopiero pierwsze w historii polskiego kolarstwa.
Tak w ogóle, to cały ten rok jest przeszczęśliwy dla polskiego kolarstwa.
Michał Kwiatkowski już wiosna błysnął wielką formą forma i na samym początku Tour de France wyglądało na to, że będzie się liczył w końcowej klasyfikacji po zajęciu trzeciego miejsca na drugim etapie. Przeskoczył go w osiągnięciach inny Polak Rafał Majka, wygrywając dwa etapy i generalną górską klasyfikację. Majka „zaskoczył” i nie skończył na sukcesach w Tour de France. Do swoich wielkich osiągnięć dodał także tryumf w coraz bardziej prestiżowym Tour de Pologne.
Ogólnie szaleństwo, jednak, pamiętajmy, że kolarstwo to sport zespołowy. Tak – indywidualny champion sam nie wygrywa. Wymaga pomocy całego dobrego zespołu. Właśnie – dobrego.
W historii polskiego kolarstwa mieliśmy już wiele takich przykładów, które jednak, do ostatniej niedzieli, nie przełożyły się jeszcze na „tęczową” koszulkę.
Tym razem selekcjonerzy dobrali zespół, który poziomem był w miarę wyrównany a grupa indywidualistów mogła spełnić podstawowe zadanie – pomocy liderowi.
Kwiatkowski wygrał wyścig w niezwykły sposób. Urwał się w odpowiednim momencie czołówce i, dzięki niesamowitym zjazdom, był w stanie utrzymać przewagę aż do linii mety.
Taka brawurowa ucieczka udała się dzięki umiejętnym podprowadzeniom kolegów.
Wszyscy zasłużyli na ten złoty medal i o nastrojach w zespole mogą świadczyć wypowiedzi poszczególnych zawodników, które przytaczam za „Przeglądem Sportowym”:
Michał Gołaś: „Popłakałem się ze szczęścia, gdy nasz dyrektor Piotr Wadecki powiedział mi przez słuchawki, że Michał wygrał. Ostatni kilometr przejechałem ze łzami w oczach. Ucieszyłem się ze złota Michała tak, jakbym to ja wygrał. Trudno opanować emocje.”
Maciej Paterski: „To dzień, który będę pamiętał do końca życia. Miałem przeczucie, że wyścig może się tak skończyć. Nawet zażartowałem, mówiąc do kolegi z zespołu Cannondale Słoweńca Kristijana Korena, że dzisiaj my wygramy. Po mecie podjechałem do niego i powiedziałem: “No i co, Kristijan!”.”
Bartosz Huzarski: „Nie czułem się dziś najlepiej, leżałem w kraksie, ale żyję. Chłopaki pojechali świetnie, a “Kwiatek” wykończył naszą pracę perfekcyjnie. Nie spodziewaliśmy się, że będziemy mieć mistrza świata. To wynik do potęgi entej.”
Przemysław Niemiec: „Wiedzieliśmy wszyscy, że Michał jest mocny, że doskonale zjeżdża. Trasa była dla specjalistów od wyścigów klasycznych, dla takich kolarzy jak Michał. Brakowało takiego sukcesu polskiemu kolarstwu i teraz na pewno musi być lepiej. Czułem się dziś bardzo dobrze i uważam, że swoją robotę też wykonałem dobrze.”
Michał Podlaski: „Szczęście to za małe słowo. Brakuje mi odpowiedniego, by wyrazić to, co czuję. Wzięliśmy ciężar wyścigu na swoje barki. Goniliśmy ucieczkę. Jestem szczęśliwy, że jestem członkiem reprezentacji, która ma mistrza świata.”
Czytając komentarze po wyścigowe w różnych międzynarodowych mediach nie sposób nie zauważyć, jak niedoceniana jest ogólnie na świecie ta polska grupa.
Głównie informacje wskazują na „polską” niespodziankę, niedowierzanie i, czasami, podejrzewanie o jakąś nieczystą grę. Jestem przekonany, że prasie zachodniej trudno jest przełknąć ten polski sukces.
Cały świat chyba powinien się przyzwyczaić, że Polska przebudziła się w świecie sportowym na dobre.
Po latach wielu sukcesów w okresie „socjalistycznego realizmu” nastąpił krach ekonomiczno-systemowo-tożsamościowy. Przełamanie takiej sytuacji nie było łatwe. Wielu trenerów i zawodników spędziło wystarczająco dużo czasu w „wielkim świecie”, aby przekonać rzesze nowicjuszy w kraju o prawidłowych kierunkach.
Ważnym jest też korzystanie z dawnych dobrych wzorców wypracowanych podczas złotego okresu kolarstwa w latach siedemdziesiątych, co ma miejsce w Polsce. Taka współpraca przełożyła się na wielki sukces.
Tak, właśnie współpraca.