Otwórz serce …
Otwórz serce …
Miałem bardzo mądrego ojca. W jakiś przeciwny sposób zawsze doceniałem Jego uwagi dotyczące filozofii życia może też i dlatego, że podawał mi je w bardzo lakoniczny sposób i, dodatkowo, w formie żartów lub całkowicie śmiesznych porównań.
Były jednak momenty, że Jego uwagi były brutalnie proste i bez uzasadnienie, jednak z propozycja „czekania, aż się przekonasz”.
Jednym takich powiedzonek było: „otwórz ludziom serce, to ci w nie … narobią. Pożyjesz – przekonasz się”. Oczywiście niewiele wtedy pojąłem, ale … trochę od tamtego czasu pożyłem i teraz wiem.
Wybranym z wielu przykładów jest trenowanie własnych dzieci.
Przekonałem się o tym trenując własnych synów, ale konflikty, jakie mieliśmy były nieznaczące. W końcu nigdy nie wyrośli na sportowców, którzy mieliby zarabiać krocie.
Inaczej jest z rodzicami zawodników czy zawodniczek biorących udział w sportach, w których jest do zarobienia sporo grosza.
Jednym z nieszczęsnych przykładów jest tenis, szczególnie ten kobiecy.
Zacznijmy od polskiego podwórka: trenera Roberta Radwańskiego i jego córek.
Otóż nie jest żadna tajemnicą, że gdyby nie Robert Radwański, nie mielibyśmy żadnych okazji to chwalenia czy krytykowania jednej z najlepszych tenisistek na świecie oraz jej siostry – jednej z bardziej przeciętnych tenisistek na świecie.
Kariery tenisowe są bardzo skomplikowane i trudne.
Podstawą, jak zwykle, są „prawidłowe podstawy” (to kolejne powiedzonko mojego Ojca).
W przypadku sportu wyczynowego – to oczywiście technika sportowa.
Techniki sportowej należy nauczać od jak najwcześniejszego okresu, jednak aż do końca kariery praca nad techniką musi być systematycznie kontynuowana.
Robert Radwański dał podstawy znakomitej techniki obu córkom, a, dodatkowo, umożliwił im rozwój zawodniczy do bardzo wysokiego poziomu sportowego. W końcu obie córki mogły grać na wszystkich najlepszych turniejach na świecie dzięki jego reżimowi.
Właśnie – reżimowi.
Z doświadczenia trenerskiego wiem, że skuteczny trener musi wprowadzić reżim treningowy. Brzmi to brzydko, ale jest to nieodzowne.
Zawodnik musi nauczyć się wszystkiego w najbardziej możliwie krótkim okresie czasu. Ludzkość coś niecoś na ten temat wie, dlatego istnieje krótki i bardzo intensywny okres podstawowego „rekruckiego” szkolenia w każdej armii na świecie.
Kariera zawodnicza jest niczym innym niż właśnie takim systematycznym szkoleniem rekruckim. Przez cały czas.
Nie wszyscy to wytrzymują, a gdy dodatkowo, głównym „kapralem” jest własny ojciec, to na eksplozję w stosunkach rodzinnych należy tylko czekać.
Na dziś – obie siostry Radwańskie nawet nie odzywają się do ojca.
Zresztą to nie jest jedyny, wyosobniony przykład,
Ojciec sióstr Williams również nauczył ich podstaw i wprowadził na szerokie wody, za co, w efekcie, obie odwdzięczyły mu się w podobny sposób jak siostry Radwańskie.
Ktoś może powiedzieć – nie trenuj własnego dzieciaka, to się nie będziesz denerwował.
Akurat w obu wspomnianych przypadkach – bez ojca – nic z tenisa by nie wyszło. W ogóle!
Tenis jest dla bogatych ludzi, szkolenie dzieciaka wymaga sporych nakładów finansowych i jeśli „kasy” nie ma, tenisa też nie będzie. Siostry Radwańskie czy siostry Williams nie były w sytuacji krezusów, więc właśnie takie zapoczątkowanie karier było jedynie możliwym.
Treningi i wygrywanie na wysokim poziomie wymaga wielkiego emocjonalnego zaangażowania się tak trenera jak i zawodnika i, w przypadku ojca –trenera, łatwiej jest pozwolić sobie na nieodpowiednie zachowanie.
Ale nie chciałbym w tym numerze świątecznym kończyć pesymistycznie.
Wayne Gretzky, najlepszy hokeista wszechczasów zawsze publicznie i prywatnie dziękuje swemu najlepszemu w życiu trenerowi za osiągnięte niesłychane sukcesy.
Jego trenerem był nie kto inny jak Walter Gretzky. Jego ojciec.
Wesołych Świat!