Najlepszy – najpopularniejszy?
Najlepszy – najpopularniejszy?
I tak oto rok 2014 dobiega szybko końca.
Zostało jeszcze kilka dni i cała masa pracy nad wyborem najlepszego czy najbardziej popularnego sportowca tak w Polsce jak i w Kanadzie czy w innych krajach świata.
Jest to zabawa. Pamiętajmy!
Sama zresztą nazwa konkursu „najlepszy – najpopularniejszy” wprowadza od razu sporo zamętu. W końcu najlepszy wcale nie musi być najpopularniejszy.
Skoncentrujmy się na piłce nożnej.
Najbardziej znanym konkuresm jest „Złota Piłka”, albo po francusku „Ballon D’Orr”.
Była to do 2009 roku nagroda corocznie przyznawana najlepszemu piłkarzowi Europy.
Tu już nie ma „rozdwojemnia jaźni” – najlepszemu. Kropka.
Od 2009 roku zmieniała nazwę i znaczenie. Jest to obecnie FIFA Ballon D’Orr i jest przyznawana najlepszemu piłarzowi świata.
Właśnie! Ten najlepszy piłkarz jest wybierany nie tylko przez grono zawodowych dziennikarzy piszących o piłce, ale i przez czołowych trenerów, zawodników, działaczy i tych, którzy mają sporo do powiedzenia w „kopanej”. W konsekwencji – jest to jak najbardziej prestiżowa nagroda, jakby nie patrzyć.
Niestety – rządzący futbolem zawsze mają coś nieodpowiedniego do powiedzenia, powoduje to zgrzyty.
W 2013 roku Ronaldo zdobył top trofeum i zamienił Messiego po trzyletnim panowaniu na tronie. Ci dwaj pilkarze są bez wątpienia najlepszymi na świecie, ale zawiadujący bossowie FIFA i UEFA postanowili wrzucić te przysłowiowe trzy grosze i zrobiło się zamieszanie.
Sepp Blatter po prostu nie lubi Ronaldo i gdyż tylko nadarzy się okazja, próbuje jego prestiż podważyć.
Podobnie – Michel Platini. Dotychczas trzymał się on na uboczu, aż to bieżącego roku, kiedy głośno wypowiedział się, że „Złota Piłka” powinna być przyznana bramkarzowi reprezentacji Niemiec Manuelowi Neuerowi. Ronaldo się wkurzył.
Bramkarzowi?
Może i tak, bo w końcu Lew Jaszyn, bramkarz reprezentacji Związku Radzieckiego został wybrany jako laureat nagrody France Football jeszcze w 1963 roku, w czasach, kiedy mógł sobie jeszcze pozwolić na grę na bramce latem i na bramce hokeja – zimą.
Te czasy już dawno minęły i mamy obecnie do czynienia tylko z piłkarzami grającymi w piłkę, i tylko w piłkę – zawodowo.
Argumentacja Platiniego jest następująca: najlepym piłkarzem świata może być tylko członek najlepszej drużyny na świecie – czyli Niemiec. Stąd też pomysł z tym Manuelem Neuerem.
Opinii na ten temat jest mnóstwo, ale za Ronaldo stoją fakty. Ilość zdobytych bramek w lidze, w Lidze Mistrzów i reprezentacji. Nie tylko zresztą gole mają znaczenie.
Sama postawa na boisku, znaczenie osobowości w zespole, wpływ na współpracę drużyny czy indywidualne akcje zmieniające całkowicie wynik drużyny.
To wszystko Ronaldo pokazał w 2014 roku, natomiast Messi – w znacznie mniejszym stopniu.
Ronaldo wprowadził Real Madryt na wyżyny klubowego futbolu i, przyznajmy, bez Ronaldo drużyna Portugalii nie zakwalifikowałaby się do finałów Pucharu Świata w Brazylii.
Można być najlepszym wyobrażalnie piłkarzem świata, przynajmniej moim zdaniem, jednak w przypadku słabych pozostałych w jedenastce graczy – nawet najlepszy nic nie poradzi.
Jestem przekonany, że nie byłoby problemów z wybraniem Ronaldo gdyby był … Niemcem.
Ale piłka jest piłką. Niestety – nie ma jakiegoś obiektywnego szablonu czy systemy oceny wartości piłkarza. W ocenie przeważają emocje.
Nie wyobrażam sobie, aby ktokolwiek w Brazylii głosował na Leo Messiego. W końcu jest on członkiem drużyny odwiecznego wroga. Ronaldo – co innego. W końcu także posługuje się portugalskim językiem.
Najlepszy – najpopularniejszy.
Ten pierwszy tytuł jest trudny do określenia. Najpopularniejszy – chyba powinien być wybierany tylko przez publiczność świata.
Mieliśmy już z taką sytuacją do czynienia w Polsce, kiedy to dwukrotny złoty medalista olimpijski Tomasz Majewski przegrał w 2012 roku z Justyną Kowalczyk akurat dlatego, że głosowanie odbywało się w zimie, kiedy to o Kowalczyk pisano codziennie, a Majewski przepadł w zaplanowanym sportowo zimowym śnie.
Do Siego Roku!