Ciekawy weekend
Ciekawy weekend
Pierwszy miesiąc 2015 roku dobiegł końca, a z nim – trzy wielkie imprezy sportowe: Autralian Open w tenisie, Super Bowl – na tym kontynencie i Mistrzostwa Świata w piłce ręcznej mężczyzn.
Trudno było mi się zdecydować, w którym kierunku „uderzyć” z moim komentarzem, ale chyba sprawozdania z Kataru były tak szczegółowe, że nic rozsądnego chyba nie dołożę. Z kolei „Super Bowl” – to „Super Bowl”. Takiego obłożenia prasowego nie ma żadna impreza na świecie.
Zatem – Australian Open.
Królem australijskich kortów jest Novak Djokovic. W czterech setach pokonał Szkota Andy Murray’a i zaczyna sięgać po nowa koronę – największej ilości zwycięstw na antypodach. Na razie jest drugim, za miejscowym bohaterem Royem Emersonem, który ma sześć australijskich tytułów.
Mecz finałowy był bardzo zacięty i niezwykle wyrównany. Poziom sportowy, można powiedzieć – najwyższy.
Nieco inaczej ułożyły się sprawy w turnieju kobiet.
Wprawdzie rozstawiona z numerem 1 Serena Williams dość zdecydowanie wygrała z rozstawioną z numerem 2 Marią Szarapową, to jednak poziom sportowy pojedynku był zdecydowanie niższy niż męski.
Najbardziej zawiodłem się na postawie nowej kanadyjskiej gwiazdeczki Eugenie Bouchard, której zachowanie nie pasowało do święta tenisowego na w krainie kangurów.
Zaraz potem zrezygnowała nawet z udziału w meczach Confederation Cup, czym bardzo rozczarowała swoich quebeckich wielbicieli.
Wracając do czempionki z Melbourne – Serena Williams wygrała swój dziewiętnasty tytuł „Wielkiego Szlema”. W ilości tytułów plasuje się obecnie na 3 miejscu, a do drugiej na liście Steffi Graff brakuje jej jeszcze 3 tytułów.
Poziom sportowy w tenisie kobiet obniżył się ostatnio i szanse takie Serena ma, przecież wygrała ten wyczerpujący turniej będąc nie w pełni sił!
Nie zabrakło kanadyjskich akcentów w finałach Australian Open.
Niezniszczalny Daniel Nestor wraz ze swą partnerką Kristiną Mladenovic uległ, niestety, innej parze: Martinie Hingis and Hindusowi Leanderowi Paesowi.
Martina Higins, jak pamiętamy, poszła na sportową emeryturę już dwukrotnie, ale nie wytrzymała bezczynności i wróciła.
Ma zaledwie 34 lata i jest starsza od Sereny Williams tylko o rok.
Daniel Nestor z kolei to typowym „wytrzymałościowcem” w tym sporcie. W tym roku skończy 43 lata! Przypomnę, że 15 lat temu zdobył złoty medal dla Kanady na Igrzyskach Olimpijskich w Sydney.
W grze podwójnej mężczyzn doszło do nie lada sensacji. Nieznani na arenie międzynarodowej Simone Bolelli i Fabio Fognini pokonali francuski debel Pierre-Hugues Herbert, Nicolas Mahut 6:4, 6:4 .
Po raz pierwszy w liczonej od 1968 roku Open Erze dwaj włoscy tenisiści wygrali wielkoszlemową imprezę w tej konkurencji.
Należy tutaj wspomnieć, że oba finałowe duety nie były wymieniane w gronie faworytów i sam występ w finale uznały za duży sukces. Dobry humor dopisywał podczas sobotniego spotkania zwłaszcza Francuzom. Gdy w jednej z akcji Herbert został trafiony w twarz przez zagrywającego Mahuta, ten podbiegł do niego i pocałował go w policzek.
Mniej przyjaźnie zachowywały się panie w deblu, gdzie Amerykanka Sand z Czeszka Safarowa pokonały Chinki Chan/Zheng.
Podsumowując cały turniej można bez większej możliwości pomyłki powiedzieć, że Polakom poszło średnio. Ćwierćfinał Agnieszki Radwańskiej jest niezłym osiągnięciem, ale do tego zdążyła ona już swoich kibiców przyzwyczaić. Jerzy Janowicz, z kolei – zawiódł.
Kanadyjczycy mogą się cieszyć. Milos Raonic po raz pierwszy zagrał w ćwierćfinale, a wspomniany wcześniej Daniel Nestor wiezie z sobą mniejsze trofeum za drugie miejsce.
Zawiodła Eugenie Bouchard, która powinna jak najszybciej zrewidować swoją sytuacje zawodniczo-trenerska.
Jako jedyna z pierwszej dziesiątki zwolniła swego trenera na kilka miesięcy przed zakończeniem 2014 roku i do dzisiaj jeździ po turniejach sama. Taka tylko 20-latka!
Jako doświadczony trener w sporcie wyczynowym takiej sprawy nie rozumiem, bo nawet Michael Jordan czy Wayne Gretzky zawsze mieli swoich trenerów.