"Going pro"
"Going pro"
Nie jest to jakiś polski tytuł, ale mieszkając po tej stronie wielkiej wody chyba wszyscy słyszeli to wyrażenie wielokrotnie: chodzi i wybór profesjonalnej kariery sportowej.
Właśnie: sportowa kariera zawodowa. Wygląda zachęcająco – po prostu robi się, co się lubi i zarabia duże pieniądze.
Po zakończonych Mistrzostwach Świata w lekkiej atletyce w sierpniu, w Pekinie, dwóch zawodników kanadyjskich stanęło przed dylematem: skończyć szkołę czy przejść na sport profesjonalny.
Jednym z nich był Shawn Barber, niespodziewany mistrz świata w skoku o tyczce studiujący na 4-tym roku na University of Acron. Chłopak miał pełen scholarship, więc nauka na uniwersytecie była za darmo.
Shawn, za poradą ojca, który jest jego trenerem od samego początku, natychmiast przeszedł na zawodowstwo.
Co to oznacza w kontekście sytuacji studentów w USA? Ano – natychmiastowe przerwanie studiów. Przepis w NCAA jest bowiem taki, że studenci nie mogą pobierać żadnego wynagrodzenia za występy sportowe czy za reklamy wynikające z ich zaangażowania w sporcie.
Shawn od razu zaskoczył w zawodowym cyrku lekkiej atletyki: wygrał prestiżowa Diamentową Ligę w Zurichu, gdzie przy okazji ustanowił nowy rekord kanady w skoku o tyczce pod dachem (zawody odbyły się na stacji kolejowej w Zurychu). Zaraz potem był drugi w Brukseli oraz drugi w Warszawie na Memoriale Skolimowskiej. W ciągu 3 tygodni zarobił około 50 tysięcy dolarów, co jako dodatek do 60 tysięcy dolarów zarobionych na Mistrzostwach Świata wystarcza na trzy lata pełnej opłaty studiów na swoim uniwersytecie.
Oczywiście – trener uniwersytecki również mógł doradzać, ale znając ojca George’a Barbera – nie byłby chyba zbytnio przekonywujący.
Drugim przypadkiem jest nowa gwiazda światowego sprintu – Andre De Grasse.
Andre studiuje również na czwartym roku na Uniwersytecie South California. Ma pełen scholarship i podobna sytuacje do Shawna Barbera.
Zdecydował jednak pozostać w szkole i ją ukończyć w terminie, rozpoczynając karierę profesjonalną w czerwcu przyszłego roku.
Jego doradcami z kolei są dwie kobiety: trenerka na USC i samotna matka.
Podkreśliłem ta sytuację celowo, bo bardzo często właśnie matki mają największy wpływ na czarnoskórych sportowców.
Sprint jest zupełnie innym w naturze sportem niż skok o tyczce czy jakiekolwiek inne konkurencje techniczne. Zwycięzca 100-metrówki na Igrzyskach Olimpijskich jest nazywany najszybszym człowiekiem świata i, w związku z tym, finansowe akolady czekają na każdym kroku.
Fachowcy zakładali, ze w przypadku Andre mogły on podpisać nawet milionowy kontrakt z producentem sprzętu sportowego Nike ora spodziewać się reklam przynoszących mu około 500 tysięcy dolarów jeszcze w tym sezonie i w przyszłym roku.
Krótko – Andre odrzucił 1.5 miliona „amerykanów”, bo mu doradzono zostanie w szkole.
A oto moje spostrzeżenia: młodość ma się tylko jedną i, na nieszczęście, największa osiągnięcia w sporcie przypadają akurat na młodość. Na naukę w szkole, czy w życiu jest zawsze miejsce i czas.
Aby zarobić wielkie pieniądze, obojętnie w jakiej dziedzinie, należy myśleć nietuzinkowo. Należy być odważnym w decyzjach, bo okazje złapania byka za rogi zbyt często się nie zdarzają.
Andre miał niezwykłe szczęście, ze wygrał zawody NCAA, Igrzyska Panamerykańskie i dwa brązowe medale na Mistrzostwach Świata w biegu na 100m i w sztafecie 4x100m. Za te osiągnięcia otrzymał 30 tysięcy „zielonych”, ale nie może ich tknąć aż do zakończenia szkoły.
Tydzień czy dwa po Mistrzostwach był na ustach wszystkich, dzisiaj – tylko specjaliści go pamiętają
Do tego tematu wrócę na przyszły rok – po Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.
Czas pokaże, który z zawodników wykazał się większą mądrością życiową.