Unia Leszno Mistrzem Polski!
Unia Leszno Mistrzem Polski!
Jestem kibicem Unii Leszno od początku mojego życia i tak już zostanie.
Przyznam, że znacznie łatwiej jest kibicować zwycięskiej drużynie, a jest to już 14-ty tytuł.
Faktycznie 15-ty, jednak w 1984 roku po zdobyciu Mistrzostwa Polski Główna Komisja Żużlowa odebrała ten tytuł „Bykom” … za niesportowa postawę!
Niemniej jednak – nie ma taki zwycięskiego klubu na żużlu w Polsce – i tyle.
Ostatni tytuł nie przyszedł łatwo.
Unia od początku sezonu była traktowana jako faworyt, ale wiosenne wyścigi akurat tego nie potwierdziły.
Z biegiem czasu jednak zawodnicy się ustabilizowali i wygrali ligę zasadniczą.
Pierwszy pojedynek finałowy wygrali we Wrocławiu 8-ma punktami i wydawało się, ze tytuł mieli w kieszeni, a tu masz: był okres w ostatnim spotkaniu, podczas którego 20-tysięczna widownia całkowicie zamarła! Goście prowadzili i wszystko im wychodziło jak z płatka.
Unia opamiętała się jednak w porę po popisowym biegu Pedersen i już w trzynastym biegu zapewnila sobie Mistrzostwo Polski.
Wspomniałem o 20-tysiecznej widowni.
Otóż ludzie na widowni – to pieniądz.
Większość z 16 tysięcy biletów (w sumie na trybunach było 20 tysięcy widzów) Unia sprzedała już przed pierwszym finałowym spotkaniem z Betardem Spartą. Zyski z organizacji meczu sięgnęły prawie miliona złotych (1,1 mln zł ze sprzedaży wejściówek minus około 100 tys. zł związanych z kosztami imprezy). Klub za złoto ma też dostać specjalną premię od jednego ze sponsorów, który przeznaczył na ten cel pół miliona złotych. Do tego dojdzie nagroda z Ekstraligi Żużlowej, która wszystkim uczestnikom play-off wypłaci po 100 tys. zł. Mistrz otrzyma dodatkowo kolejne 100 tysięcy. W sumie najlepszy zespół ligi wyciągnie ze spółki równy milion złotych z VAT-em.
Hey – w sumie zwycięzcy zawsze biorą całą kasę!
Ciekawostki:
Trener Unii Leszno Adam Skórnicki ma długie włosy. Nawet nie wygląda na trener żużla, jeśli jakiś taki wizerunek istnieje. Bardziej na muzyka rocka.
Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu powiedział:
„Zawsze obiecywałem, że zetnę włosy jak zdobędę komplet w lidze i nigdy się to nie udało. Teraz jestem menedżerem i mogę zadeklarować, że jak zdobędę złoto to te włosy spadną”.
Słowa dotrzymał. We wtorek długie włosy obcięto, a perukę oddano na cele charytatywne.
Unia wygrała zawodowym zespołem.
Zwykle szczyciła się drużyną złożona przeważnie z własnych wychowanków.
Tym razem – czempionat zdobyła „legia cudzoziemska”.
Choć trudno w to uwierzyć niedzielny triumf był pierwszym mistrzostwem Polski w karierze dla siedmiu zawodników Unii Leszno. Najdłużej na tytuł czekał Nicki Pedersen, który zdobył je dopiero w swoim 13-tym sezonie w Ekstralidze. Jedynym zawodnikiem, który już wcześniej znał smak złotego medalu był Grzegorz Żengota. Dla niego to już trzecie mistrzostwo. Dwa poprzednie wywalczył z zielonogórskim Falubazem.
Co do „legii cudzoziemskiej”- nie można jednak zarzucić działaczom leszczyńskim zaniedbanie rozwoju swoich własnych młodych żużlowców. W lidzie występowali bracia Pawliccy, Musielak, młody Bartek Smektała, a w finałowym spotkaniu sensacyjnie pokazał się zaledwie 16-letni Kubera, który wygrał dwa pierwsze swoje biegi.
Leszno nie jest dużym miastem, jednak jest miastem z dużymi tradycjami.
Tradycyjnymi sportami są żużel i szybownictwo. Oczywiście – inne sporty również są uprawiane, jednak żużel jest oczkiem w głowie nie tylko mieszkańców miasta i okolicznych wiosek, ale także wszystkich lokalnych władz.
Sportowa sława pomaga w działalności praktycznie na wszystkich frontach miasta, a młodzi chłopcy kontynuują marzenia o żużlowej karierze.