Mistrzostwo Europy
Mistrzostwo Europy
Nie, nie w piłce nożnej! W lekkiej atletyce!
Mistrzostwa Europy dobiegly końca.
Tak się złożyło, że 24 zespoły piłkarskie mordowały się przez miesiąc, aby wyłonić mistrza.
W lekkiej atletyce wyłoniono mistrzów Europy spośród 48 krajów w ponad 40 konkurencjach – w 4 dni.
O piłce nie będę pisał, bo z powodu popularnści wszyscy wszystko wiedzą, natomiast polscy lekkoatleci dokonali czynu nie lada. Po raz pierwszy w historii wygrali Mistrzostwa Europy w Amsterdamie 2016 w klasyfikacji medalowej!
Niespodziewane, niesłychane i nie do opisania osiagnięcie.
Oczywiście – większość Polonii nawet o tych mistrzostwach nie słyszała ze względu na brak przekazu po tej stronie oceanu, więc podaję najlepsze osiagnięcia.
Zacznę od oczekiwanych: trzy złote medale zdobyli pewni kandydaci do zlota: Anita Włodarczyk w rzucie młotem kobiet, Paweł Fajdek – w rzucie młotem mężczyzn i Piotr Małachowski – w rzucie dyskiem.
Faworyci – faworytami, ale na zawodach najwyższej rangi wszystko może się zdarzyć.
Najgorsze przecież – to eliminacje. Miotacze mają trzy proby na zakwalifikowanie się do finału i często nerwy odgrywają wielką rolę.
We wszystkich powyższych przypadkach mieliśmy d czynienia z „nerwowką”, bo pierwsze podejścia czempionów były nieudane lub „cienkie”, mówiąc sportowym żargonem.
Oczywiście – w finale się pozbierali i znokautowali opozycję.
Ta trójka należy również do faworytów na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro, chociaż na niespodzianki należy być przygotowanym.
Najgorsza, może nie niespodziewanka ale „spodziewanką” jest start Iwana Tihona w rzucie młotem.
Ten białoruski oszust już dwukrotnie zostal złapany na stosowaniu dopingu, jednak w drugim przypadku, mimo zdecydowanego udowodnienia winy, zostal „odpuszczony” ze względy na anomalie logistyczne przy transporcie próbek.
Zresztą – to nie pierwszy raz, kiedy złyszymy o wypuszczeniu na wolność przestepców ze względu na „technicalities” – po angielsku mówiąc.
Tihon startowal w Amsterdamie, zdobył srebrny medal, wyprzedzając Wojciecha Nowickiego na „pudle”, a jego wynik ponad 78m oznacza, że jeszcze troche się podszprycuje i przegoni Fajdka. To byłaby czysta katastrofa.
Kolejnym faworytem był Adam Kszczot, który w biegu na 800m obronil we wspaniałym stylu swój tytuł z poprzednich Mistrzostw Europy.
Bieg na 800m – to inna para kaloszy na olimpijskiej scenie.
Kszczot będzie walczył z całą masą zawodników z Afryki, którzy wynikowo wyglądaja znacznie lepiej na papierze niż on.
Oczywiście – po to są rozgrywane Igrzyska Olimpijskie czy inne Mistrzostwa, aby wyłonić mistrza akurat na takich imprezach, wiec nikogo nie należy skreślać.
Dwie dodatkowe złota – to niespodzianki.
Wprawdzie Agnieszka Cichocka biegała bardzo dobrze przez całą wiosnę lekkoatletyczną, nikt nie spodziewał się, że wygra tak łatwo i z taką przewaga na finiszu.
Na ostudzenie dodam, że jej wynik na tych Mistrzostwach należy do słabych i nie wyobrażam sobie, aby finał w Rio był podobnie wolny. Tu również afrykańskie biegaczki należą do faworytek i można smiało zakładać, że tempa, które one narzucą Afrykanki – Europejki, po prostu, nie wytrzymają.
Robert Sobera zdobył złoto w skoku o tyczce. Nie Lisek, nie Wojciecchowski, ale Sobera.
Robertowi pomógł murowany faworyt Renaud Lavillenie z Francji, który odpuścił wysokość na której skończył Sobera i … zaliczył trzy zera! W Rio Francuz chyba niczego nie odpuści.
Ekipa polska zdobyła więcej medal. O brązie Nowickiego już wspomniałem. Dodatkowe srebra zdobyli Michal Haratyk w kuli, Karol Hofffmann w trójskoku i sztafeta 4x400m mężczyzn.
Wielkim wydarzeniem była absencja ekipy Rosji.
Od pewnego czasu istnieje nagonka na Rosję ze strony IAAF i WADA za stosowanie dopingu w lekkiej atletyce w tym kraju.
Naiwnośc i zła wola w najlepsze. Sport na najwyższym poziomie jest ściśle powiązany z polityka, a w ostatnich miesiącach mamy do czynienia z wyrażnym nasileniem kolejnej „zimnej wojny”, więc niczego innego nie można się po krajach zachodnich spodziewać.