Rio 2016 (2)
Rio 2016 (2)
W chwili, gdy piszę te słowa zostało już tylko 5 dni do zakończenia Igrzysk.
Jak na razie – nie narzekam.
Oba bliskie mi kraje spisują się dobrze, z tym, że Kanada wygląda lepiej w każdym „departamencie”.
3 złote i w sumie 14 medali jest lepszym dorobkiem, aniżeli się spodziewano. W końcu 4 lata temu tylko jeden zloty trafł się Rosie MacLennan, która w Rio powtórzyła swoje super osiągniecie.
W polskim obozie najlepszym sukcesem szczyci się Anita Wlodarczyk, nie tylko mistrzostwo olimpijskie ale również rekord świata.
Pawel Fajdek wlaśnie całkowicie się zakorkowal i pewnie nie wejdzie do finału. Szkoda, bo talent ma, ale chyba bez głowy …
Najwiekszym wydarzeniem była jednak „setka” mężczyzn. Spotkania „dobrego” ze „złym”. „Dobry” – Usain Bolt, „zły” – Justin Gatlin. Na szczęście „dobro” zwyciężyło.
Bolt osiagnąl coś, czego pewnie nikt w następnych 100 latach nie osiagnie. 3 złota w trzech kolejnych Igrzyskach … na 100m! Największej loterii sportowej dla młodych ludzi.
Igrzyska w Rio są dziwne, szczególnie pod względem frekwencji na zawodach.
Zaczęło się dobrze. Zawody pływackie zostały wyprzedane, z tym, że pływanie jest dla koneserów.
Sama widownia jest mniejsza a wszyscy pływacy „przywożą” z sobą całą masę członków rodzin i sztab znajomych.
Siatkówka, tak na piachu jak i w hali, wydawałoby się bestseller, jednak nie wyprzedana. To samo z koszykówką czy piłką nożną.
Najważniejsza jednak dyscypliną olimpijską jest lekka atletyka i, w tym zakresie, całkowita klapa.
Usain Bolt osobiście apelowal w brazylijskiej telewizji, aby kupować bilety i przyjść na stadion. W sumie – ze słabym resultatem.
Życie zawodnikow po zawodach jest też ciekawe.
Każdy młody człowiek jest ciekaw świata i, po zawodach, zostaje zwiedzanie okolic. Brazylia okazuje się fajnym krajem do zwiedzania, jednak – niebiezpiecznym.
Przekonali się już o tym amerykańscy pływacy, których okradziono w dziecinny sposób w jakims nocnym klubie. Również działaczom amerykanskim oraz francuskim przytrafilo się takie nieszczęście.
Zasada jest prosta – jesteś w innym kraju – miej oczy otwarte. Bezsensowne gapienie się w iphone może kosztować sporo.
Jak zwykle – nie brak kontrowersji.
Co chwilę mamy do czynienia z technicznymi niedociągnięciami.
Zacznę od zielonej wody w basenie do skoków do wody. Organizatorzy niby się starali i do niczego w końcu nie doszlo. Oglądanie zawodników po skoku pod woda należało do fajnych obserwacji. Nie tym razem. Skaczą po prostu do nieprzeźroczystej wody!
Urządzenie do podnoszenia poprzeczki w skoku o tyczce jest bardzo prostym mechanizmem. Nawet z tym organizatorzy nie mogli sobie poradzić. Dopiero amerykański tyczkarz pomógł im z tym sobie poradzić.
Sędziowanie – jak na razie – jest poprawne. Gimnastyka jest zwykle kontrowersyjna, nie tym razem.
Troche problemów w boksie i w kolarstwie torowym, to chyba normalka.
Wczoraj wieczorem byliśmy świadkami najbardziej pewnego zwycięstwa w skoku wzwyż i to w wykonaniu Kanadyjczyka.
Derek Drouin jest już doświadczonym skoczkiem. Zdobyl brąz w Londynie, mistrzostwo świata w ubieglym roku, jednak, zdrowie jest najważniejsze i to – szwankowalo przez prawie 6 miesięcy.
Wytartowal wprawdzie kilka razy w tym sezonie, jednak dopiero pozbieral się ze swymi kłopotami 2-3 tygodnie temu.
Rozegrał konkurs po mistrzowsku. Wszystkie wysokości pokonał w pierwszym podejściu i znokautował rywali w przekonywujący sposób.
Derek Douin jest jednym z najlepszych ambasadorów lekkiej atletyki.
Niezwykle skromny, skoncentrowany w miare chłodny na pierwszy rzut oka, wydaje się mieć niesłychanie odporną psychikę. Pochodzi z bardzo usportowionej rodziny w Corunna w Ontario i trenuje w ośrodku na York University.
Nikt nie spodziewał się tak wspaniałej niespodzianki, z wyjątkiem – jego właśnie.
Bez fanfar i bicie się w klatkę piersiową. Po prostu – złoto.