Masters
Masters
Tym razem o weteranach sportu.
Akurat nic wielkiego się nie stało, bo w sumie, niewiele osób wie o Mistrzostwach Świata Weteranów w lekkiej atletyce, które odbywają się regularnie co 2 lata.
Tegoroczne wlaśnie zakończyły się w Perth, w Australii i, dzięki Fejsbukowi, byłem w kontakcie z wieloma uczestnikami tak z Polski jak i z Kanady.
Nigdy takich zawodów „Masters” nie traktowałem poważnie, bo, w sumie, moim hobby i zawodem było przygotowywanie zawodników do wystąpów na normalnych, tych dla najlepszych, wielkich zawodach jak Igrzyska Ollimijskie, Mistrzostwa Świata itd.
Okazuje się, że ruch „dojrzałych” sportowców nabiera rumieńców i coraz więcej osób próbuje swoich sił właśnie na podobnych imprezach.
Lekkoatletyka jest dość łatwym wyborem, podobnie jak pływanie czy inne sporty indywidualne.
Sam wynik nie jest najważniejszy. Wartość wyników liczy się uwzględniając odpowiednie matematyczne „przełożenia” w zależności od grupy wiekowej.
Podobne „handicapy” są uwzględniane w ciężarze sprzętu do rzucania (kula, oszczep, dysk, młot i ciężarek) oraz wysokość płotków i przeszkód w biegach z przeszkodami.
Zawody te nie są oglądane przez tłumy widzów, bo co tu ukrywac – emocji specjalnie nie ma.
Co jest ważne jednak – jest to jak gdyby początek nowej ery sportowej, gdzie faktycznie uczestnictwo ma największe znaczenie.
Już dawno temu prekursor nowożytnych Igrzysk Olimpijskich Pierre de Coubertin był zdania, że właśnie uczestnictwo było celem samym w sobie.
Jednak ludzka chciwość zawsze istniała i podobnie jak w czasach starożytnych , tak i w nowożytnych szukano możliwościi zarobienia grosza lub złapania sławy Dlatego też dekorowano zwycięzców.
Wystarczy postawić człowieka na najwyższym podium i dwóch – poniżej, zrobić zdjęcie i pokazać komuś … i już początek problemów.
Wygladało na to, ze właśnie „masters” takiego problemu unikną, ale nie.
Zawody te przechodza kolejną ewolucję.
Na poczatku tego już miedzynarodowego ruchu wielu byłych zawodnikóww wysokiej klasy pokazywało się aby „dograć” tą swoją, często niespełnioną w 100 proccentach sławę, więc mielismy do czynienia z prosta kontynuacja normalnego sportu. Wygranie za wszelką cene.
Nikt nie uwierzyłby, że dla tej sławy nawet kilkudziesięcioletni zawodnicy czy zawodniczki używaliby środków wspomagajacych. W sumie – po co? A jednak …
Lata jednak mijają i to podejście do sławy zmieniło się jak w kalejdoskopie.
W sumie – liczy się „bramka”, czyłi tłum widzów i zapotrzebowania masowych mediów.
Popularnośc zawodów wzrasta, jeśli chodzi o ilość uczestników, jednak zainteresowanie publiczności – nie. Jedynymi kibicami takich starszych rycerzy są członkowie rodzin, znajomi i grono przyjacioł z organizacji.
Na początku tego stulecia zaprzestano badań antydpingowych, bo nie miały sensu.
Wyniki się nie zmieniły i atrakcyjnośc – także.
Co ciekawe – ludzie po pięćdziesiątce zaczęli masowo dołączać się do tego ruchu i obecnie w takich mistrzostwach świata lekkoatletów – weteranów startuje często ponad tysiąc uczestników i uczestniczek.
Oczywiście – liczby się zmieniają w zależności od lokalizacji geograficznej. Tegoroczne w Perth były takim przykladem, bo w końcu nie każdego na taką wielką podróż stać.
Właśnie – zawodnicy sami opłacają sobie wszystko: przeloty, hotele, żywność i nawet opłaty uczestnictwa. Są wyjatki, bo niektóre państwa mogą pozwolić sobie na dotacje, w zależności od potrzeb politycznych. Tak jest – potrzeb politycznych.
Jeden z moich kolegów od lat reprezentuje powiat krotoszyński. Pewnie ma w tym jakiś interes i powiat – także.
Kanada od dawna dzielnie sobie w takich imprezach radzi i właśnie w Perth wygrała współzawodnictwo ze Szwecją w przetargu o goszczenie Mistrzostw Świata w 2020 roku.
Zawody te odbędą się w Toronto na boiskach lekkoatletycznych obu najważniejszych uniwersytetów: University of Toronto i York University.
Będzie fajnie i sam ma zamiar wystartować.
Jest to niepowtarzalna okazja spotkania się ponownie z kolegami i koleżankami z przeszłości z całego świata.