Choking …
Choking …
„Choking” – wyraz angielski, który oznacza duszenie. W gwarze sportowej „choking” oznacza nadmierną reakcje ukladu nerwowego, która ma negatywny wpływ na wynik zawodow sportowych.
Rozegrany w ostatni weekend „Super Bowl” należy do największych zdarzeń sportowych na świecie. Jest to jeden mecz o tzw. mistrzostwo świata w fubolu amerykańskim.
Dla Polaków czy nawet dla Poloniii na tym kontynencie ten sport nie jest może aż tak bliski, ale w USA – jest to ten największy i najważniejszy.
Wiemy, że Amerykanie lubia wojny, wojsko, mundury, całą tą oprawę i dlatego właśnie ten sport pasuje do spoleczeństwa jak ulał.
Przypomnę, że dwóch generłów prowadzi dwie armie przeciwko sobie. Generałowie – to trenerzy, zawodnicy – to żołnierze a „quarterback”,czyli ten rzucajacy „krzywa piłkę” – to dowódca w czasie bitwy.
Sama oprawa jest też z natury wojskowa, patriotyczne otwarcie, wojskowe sztandary, przelot odrzutowców – jednym słowem wojna.
Tym razem na polu bitwy znalazły się dwa zespoły: Atlanta Hawks i New England Patriots.
Zespół z New England, bardzo doświadczony i szalenie „dorobiony” pod względem sukcesów był jednak w tym przypadku niejako kopciuszkiem. To właśnie zespół z Atlanty miał wygrać i to w cuglach.
Zakłady bukmacherskie były wręcz nie z tej panety. Jeden gość postawil ponad 1.6 milion dolarów na Atlantę i wygladało na początku tak, że wszystko rozwinie się po myśli gawiedzi.
Atlanta prowadzila 28-3 jeszcze pod koniec trzeciej kwarty, aby przegrać w dogrywce.
Przyznam, że jestem kibicem zespołu z Bostonu, więc przykro mi się robiło, gdy Tom Brady i trener Belichik dostawali takie lanie.
Obserwowałem bacznie właśnie trenera, bo jest on najlepszym w historii tego sportu.
Wykazywał czasami zniecierpliwienie, jednak nigdy, ani przez sekundę nie panikował.
Gdy „Patrioci” zaczęli odrabiać straty, trener Atlanty wręcz nie mógł ukryć zdenerwowania, ale zdenerwowania spowodowanego strachem.
Jeśli jak to mogłem odczuć tysiące kilometrów od miejsca „bitwy”, to takie nastawienie z pewnością musiało się odbić na zawodnikach.
Mecz był dramatyczny do ostatnich sekund i w efekcie końcowym tak trener Belichik jak i quarterback Tom Brady zostali legendami. Nikt jeszcze, trener czy zawodnik, nie wygrał 5 tytułów. To właśnie ci dwaj panowie stworzyli duet, który pokazał całemu światu, że kto jak kto, ale oni potrafią panować nad nerwami, nawet w najbardziej trudnych momentach.
Właśnie to przygotowanie psychiczne jest najważniejsze w przypadku wygrywania na najwyższym poziomie na najważniejszych zawodach.
Wróćmy do Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro.
Stuprocentowym faworytem do zlotego medalu w rzucie młotem był Polak Pawel Fajdek.
Miał tak ogromną przewagę nad reszta jak jego koleżanka po fachu – Anita Włodarczyk.
Anita też była stuprocentową faworytką.
Anita wygrała Igrzyska Olimpijskie w cuglach, jak chciala, z nowym rekordem świata. Paweł Fajdek poległ. Nawet nie zakwalifikowal się do finału.
Po angielsku: „he choked big time”.
Coś w tym sporcie jest, że bycie faworytem wcale życia nie ułatwia. Sportowa trema jest zjawiskiem wewnętrznym. Zależy tylko od nastawienia osoby startujacej.
Jeden moich zawodników pojechal na swoją pierwszą olimpiadę w 1988 roku w Seulu i … przerżnął..
Wypadł zdecydowanie poniżej swoich możliwości i zapytany później dlaczego, powiedział, że takiego stresu nigdy nie przeżywał.
Próbowałem sprawę wyjaśnić, pytając skąd ten stres. Powiedzial, że stadion, że widownia, że ranga zawodow itd. Ja na to: przecież zawody odbywaly się rano, publiczności praktycznie nie było, koło do rzutów było takie samo jak w domu i dysk – taki sam…. Wreszcie przyznał mi rację, że tak na prawde, nie wierzyl w siebie.
Właśnie – nie wierzył.
Paweł Fajdek miał wpadkę cztery lata wcześniej – na Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, gdzie również nie zakwalifikował się do finału i pewnie mu tamto doświadczenie siedziało w głowie.
Na zawodach „na szczycie” każde nawet najmniejsze zawahanie może skończyć się klęska i, właśnie takiego „kopa” doświadczyli gracze z Atlanta Falcons. Wniosek: dlatego rozgrywane są wielkie zawody, gdyż na papierze jest wszystko możliwe, a praktyce – również, tylko że z odwrotnym skutkiem.