F1
F1
Nowy rok – nowy sezon!
Zaczęło się wszystko tradycyjnie w Melbourne w Australii.
I to by było na tyle z tego „tradycyjnie”.
Oczywiście – wszyscy specjaliści z tej dziedzinie sportu byli przekonani, że Mercedes będzie kontynuował swoja dominacje, tak jak w latach ubieglych, jednak stajnia Ferrari już w połowie zimy odgrażała się. Powtarzali w kółko, ze będą walczyc jak równy z równym.
Mechanicy, inżynierowie, konstruktorzy wiedzą swoje – oni podchodza do możliwości czy faktów rzeczowo, logicznie, na zimno.
Inaczej jest z zawodnikami, a bardziej konkretnie – z kierowcami.
Jedni sa bardziej umiarkowani, chłodni, z dystansem – inni – nie.
Reprezentanci Finlandii są najbardziej opanowani i chłodni, ale im dalej na poludnie – tym bardziej gorące charaktery.
Wyjątkiem chyba jest Sebastian Vettel, który, mimo, że jest Niemcem, jest głośny, pełen temperamentu – pasuje do stajni Ferrari.
To własnie on ropoczął wojnę medialną już w środku zimy, gdy zaczął się odgrażac, jakie to dobre jest to nowe Ferrari. Najlepsze jest to, że nawet faworyt do zdobycia mistrzostwa pod koniec tego sezonu Lewis Hamilton praktycznie z tym stwierdzeniem się zgadza.
„Oni robili fantastyczną robotę i myślę, że mają do pokazania jeszcze więcej. Ich tempo w testach było spektakularne” mówi o rywalach z Maranello. „Są bardzo blisko nas, a być może nawet są szybsi. Nikt naprawdę nie wie, jaki jest układ sił. Wygląda to jednak bardzo pozytywnie, jeśli chodzi o Ferrari, co to to na pewno, i nie sądzę, że jest to blef. Wykonali wspaniałą robotę” – powiedział Hamilton.
Osobiście nie wiem, czym takie stwierdzenia są spowodowane, ale wywiad w tym sporcie działa 24/7.
A oto więcej szczegółów w tej materii (za Przeglądem Sportowym):
„Kilka dni wcześniej Hamilton właśnie zarzucał Ferrari blefowanie, ale… w drugą stronę. Był przekonany, że kierowcy w czerwonych bolidach mogli jeździć jeszcze szybciej, ale ukrywali potencjał swojej maszyny. Tę opinię podziela szara eminencja ekip Red Bulla, prawa ręka Dietricha Mateschitza: – Ferrari jest bardzo mocne, a do tego niezawodne. Tym różni się od zeszłorocznego – zaczyna Helmut Marko.-W pewnym stopniu martwi mnie Vettel, którego znam bardzo dobrze. Prowokacyjnie spuścił nogę z gazu na swoim najszybszym kółku, jadąc po głównej prostej. Tak, że każdy mógł się zorientować. A jeśli robisz coś takiego, to znaczy, że twoja pewność siebie i świadomość, że samochód może znacznie więcej, jest potężna – dodał nieformalny szef Red Bulla – Nikt nie pokazał kart! Jeśli masz na pokładzie dodatkowych 10 kilogramów paliwa, jedziesz o 0.35 sekundy wolniej. Poza tym ustawienia silników są inne, a to może dać zysk dodatkowej sekundy. Wciąż sporo spraw jest niejasnych, ale gdyby pierwszy wyścig odbywał się przy tych samych temperaturach, co testy, Ferrari z pewnością byłoby na czele – dodał Marko.”
Na „odkrycie” nie trzeba było długo czekać.
W Melbourne zaczęło się w miare typowo: Hamilton wygrał eliminacje, ale Vettel ciężko przeklinał, złoszcząc się sam na siebie, gdyż jego zdaniem popełnił błąd, który kosztował go „pole postion”.
Także narzekał na ślamazarny start, gdzie Hamiltom mu po prostu odjechał.
Vettel wygrał wyścig, ale nie wyglądało to na jakąkolwiek dominację.
Gdyby nie błąd (moim zdaniem) ekipy Mercedesa, Hamilton chyba wywalczyłby to pierwsze miejsce.
Drugie skrzypce w obu zespołach graja Finowie.
Bottas też nie był zachwycony swoim finałowym przejazdem, choć do Vettela tracił ledwie 0.025 sek, a Kimiego Raikkonena udało mu się wyprzedzić.
Po wyścigu powiedział: „To trzecie miejsce nie jest idealne. Nie jestem zadowolony z tego rezultatu, ale jestem dumny z tego, jak sprawił się zespół, pracując nad tym bolidem.”
Zwycięzca Vettel skakal na podium, drugi – Hamiton – w miarę wyluzowany.
Valterri Bottas i Kimi Rikkonen zajęli odpowiedni drugie i czwarte miejsca. Kimi nawet nie ruszył jednym mięśniem na twarzy, a Bottas znalazł się w takiej sytuacji, że wymusił na krótkąa chwilę uśmiech.
Och ci Finowie….