Królestwo królowej
Królestwo królowej
Lekka atletyka jest od dawna nazywana „królową sportu” i nie bez przyczyn.
Jest to jeden z najtrudniejszych sportów i dodatkowo – wymierzalny.
Dziś chcę opisać wysiłki tych najbardziej zasługujących na miano królewskie – wieloboistów.
W miniony weekend miała miejsce w Gotzis, w Austrii, kolejna emisja nieoficjalnych mistrzostw świata w wielobojach.
Sama impreza została zorganizowana po raz 41, a jej oprawa nie ma sobie równych.
Całe małe miasteczko nia żyje tym przez cały rok, bo przygotowania do kolejnego wydania zaczynają się zwykle w następny dzień po uroczystości zakończenia.
Austriacy mają we krwi dobrą organizację, więc tak zawodnicy jak i trenerzy czy zawsze wypełniony stadion – mają okazje celebrowania królowej sportu.
Tak się składa, że trenowałem osobiści dwóch najlepszych w historii Kanady dziesięcioboistów i miałem okazję w Gotzis przebywać. Jest to raj dla smakoszy.
W ubiegłym roku zwycięzcami imprezy byli Kanadyjczycy: w dziesięcioboju Damian Warner i w siedmioboju Brianne Theison – Eaton.
Super sytuacja – i chyba nieprędko się powtórzy.
W tym roku – zupełnie inna para zachwyciła nie tylko publiczność tam zgromadzoną, ale i media na całym świecie.
Damian wygrał 10-bój po raz trzeci, a po raz drugi z rzędu, natomiast spodziewaną mistrzynią z niespodziewanym wynikiem ponad 7000 punktów została mistrzyni olimpijska z Rio – Naffisatau Thiam z Belgii. Ustanowiła nowy rekord zawodów 7016 punktów i jest czwartą zawodniczką w gronie „7000”.
Damian wykonał, można powiedzieć, pracę dobrego rzemieślnika.
Osiągnął wynik, na który zawsze go stać, ale nie zachwycił wielka formą.
Z pewnościa spory na taką sytuację wpływ ma zmiana trenera oraz zmiana zamieszkania. Damian zwykle trenowal w London, Ontario, jednak zimą przeniósł się do Calgary, gdzie trenuje pod okiem doświadczonego trenera Lesa Grammantika.
Myślę, ze to dobry wybór.
W tym roku odbędą się mistrzostwa świata w lekkiej atletyce w Londynie i, moim zdaniem, ma wyjątkowa szanse na zdobycie złota.
Kanada ma już długą tradycję medalową w wielobojach na najwiekszych imprezach świata. Trenowani przeze mnie zawodnicy: Dave Steen zdobył brąz na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu, Mike Smith – srebro i brąz na Mistrzostwach Świata w Tokio 1991 i Goteborgu w 1995, jednak nikt jeszcze nie zdobył złota. Moim zdaniem to właśnie Warner będzie tym pierwszym szczęśliwcem.
W miedzyczasie – w lekkiej atletyce się gotuje.
Na propozycje Europejskiej Unii Lekkoatletycznej także IAAF jest zainteresowanne wymazaniem wszystkich rekordów osiagniętych przed początkiem tego stulecia. Ba – niektórzy pomysłodawcy idą dalej – do zaledwie 10 lat wstecz. Powodem, niby, jest to, że w przeszłości badania antydopingowe były niekoniecznie najlepszej jakości.
Cała masa zawodników i zawodniczek niezłapanych na żadnym „koksie” zdecydowanie temu zaprzecza, bo, w końcu, jak można karać kogoś za niewinność.
Otóż IAAF już w ubiegłym roku pokazała, że można, niedopuszczając wszystkich rosyjskich lekkoatletów do Igrzysk w Rio de Janeiro. Nie wszystkich – z wyjątkiem tych, którzy trenowali w … USA!
A teraz – w USA zaczyna wrzeć i to zupełnie mocno.
Nike, jako firma, jest najbardziej wpływowa w całym świecie sportowym.
Wymyśliła teraz projekt przebiegnięcia maratonu poniżej 2 godzin.
Projekt kosztuje miliardy dolarów, jednak z pewnościa, przyniesie jeszcze więcej miliardów ze sprzedaży sprzętu sportowego.
Niby proste podejście biznesowe, ale wszyscy znający tajniki sportu wiedzą, że bez tzw. „wspomagania” wyczyn taki jest niemożliwy.
Już teraz specjaliści podejrzewają grupą najlepszych biegaczy prowadzonych przez trenera Alberto Salazara w ośrodku Nike w Oregonie o podobny schemat faszerowania jaki miał miejsce w aferze Lance’a Armstronga, lecz o tym … sza … przynajmniej na razie …
W końcu jest różnica polityczna między Rosją i Zachodem, wiec – takie skutki … przynajmniej tymczasowe.