Polski sukces
Polski sukces
To były wspaniałe dni polskiej reprezentacji lekkoatletycznej.
Na zakończonych w ostatnie niedzielę Mistrzostwach Świata w Londynie Polacy wypadli doskonale.
Aby zdać sobie spraw z tego sukceu należy podliczyć wszystkie medale i punkty za czołowe osiem miejsc w finałach. 8 medali – to trzeci wynik po USA i Kenii a wynik punktowy – to czwarte miejsce. Jeszcze tylko Wielka Brytania okazała się na własnych śmieciach – lepsza.
Przy okazji tak wielkiej imprezy sportowej rodzą się nowe legedy a stare- często znikają. Zacznę od największej – Usaina Bolta.
Te mistrzostwa były jego ostatnim wielkim mitingiem i nienaturalnie – zawalił.
Bolt ma tak przegromny talent, że gdyby przepracował rok w sposób podobny jak poprzednie, te mistrzostwa wygrałby w cuglach.
Niestety- zupełnie w nietypowy sposób dla lekkoatlety – okres przygotowawczy przebalował.
Dodatkowo, jak angielski „The Sun” ujawnił, że „kilka dni przed swoim historycznym, ostatnim startem Jamajczyk w najlepsze bawił się na ogrodowej imprezie w jednej z luksusowych dzielnic miasta. „Ze wszystkimi serdecznie się witał, czarował, podrywał i całował kobiety. Imprezował do 6:00 nad ranem” – opisał gazecie jeden ze świadków wydarzeń. Bolt raczył się przy tym koniakiem i rumem. Za to się płaci!
Szkoda i nie szkoda.
Klasą wielkiej gwiazdy zalśniła Angelika Cichocka.
Ta już doświadczona 29-letnia zawodniczka startuje od wielu lat na wielkich imprezach zwykle na spodziewanym, solidnym poziomie.
W Londynie startowała w biegach na 800m i 1500m. Wykonała tytanową robotę, bo, w końcu, w każdym z biegów są trzy rundy. Wypadła wyśmienicie: 6te i 7me miejsca. Nie zdobyła wprawdzie medali ale pokazała lwie serce.
Przed każdym finałem biegu na 800 metrów kobiet ożywa dyskusja na temat castor Semenyi. I będzie ożywała za każdym razem, gdy zawodniczka z RPA i jej podobne będą walczyły bez żadnych ograniczeń z zawodniczkami “standardowymi”.
Tym razem biegaczka zdobyła złoto, na ostatniej prostej dystansując rywalki. Semenya zbliżyła się do liczącego 34 lata rekordu świata Jarmili Kratochvilowej, która z wyglądu również przypominała raczej mężczyznę niż kobietę. Gdyby wszystkie trzy zawodniczki, mające cechy męskie, nie mogły wystartować w mistrzostwach, Angelika Cichocka zdobyłaby brązowy medal
Spodziewanymi medalami obsypali nas polscy młociarze i polskie młociarki. Dwa złote i dwa brązowe – nic dodać, nic ująć.
Kamila Lićwinko zdobyła brąz w skoku wzwyż. Uważam to osiągnięcie za szczególne.
Kamila sama przyznała na łamach prasy, że jej największym wrogiem jest ona właśnie sama. Po prostu, nerwy nie pozwalaja jej na osiągnięcie najlepszych wyników na największych zawodach.
W Londynie uporała się sama z sobą. Cały konkurs był nietypowy, ale osiagnęła to, o czym marzyła od wielu lat.
Największą niespopdzianką medalową był brąz sztafety kobiet 4x400m.
Według czasów usyskanych wcześniej moża było liczyć na 5-6 miejsce, jednak kontuzja sprinterki z Jamajki na drugiej zmianie jakby uskrzydliła zespół. Dziewczyny pobiegły bardzo równo i z entuzjazmem. Wynik może nie najlepszy, ale właśnie na taki sztafetę było stać.
Wracając do ostaniej kontuzji Bolta. Sprinterzy musieli czekać, ponieważ bardzo długo trwało uhonorowanie Mo Faraha, bohatera gospodarzy. Organizatorzy na jego cześć zmontowali specjalny film z najlepszymi momentami w karierze Brytyjczyka.
Było zimno. Rozgrzewkę „szlag trafił”. IAAF zdało sobie sprawę, że zmuszenie Bolta i innych biegaczy do tak długiego oczekiwania na start było błędem.
W niedzielny wieczór Bolt został oficjalnie przeproszony. Na cześć Jamajczyka wyemitowano także specjalną prezentację, podkreślająca jego dokonania i zasługi dla lekkoatletyki.
Bolt wykonał poza tym honorowe okrążenie, żegnając się z kibicami … i kurtyna zapadła.